Nowy termin, nowe spojrzenie
Nowy termin, ekonomia nadziei, szczególne, nawet szokujące zestawienie słów, to jedynie płaszczyzna do rozważań na temat przyszłości. Ludzie wywodzący się z agentury (np. KGB), będą dążyć do osiągania własnych celów. Po drugiej stronie wzmacnia się koncepcja, system, oparty na tworzeniu lepszego świata. W moim przekonaniu, powolnie i skutecznie wypycha ona działania sterowane przez struktury wywiadowcze. Ryzyko jest bez wątpienia duże. Natomiast jest rzeczą ważną, aby jednoczyć wysiłki zmierzające do powolnego spychania na margines tego, co wiąże się z destrukcją, wojnami, dominacją, wykorzystywaniem innych, niszczeniem zasobów planety. Droga jest daleka, na pewno trudna. Cel jest wyraźny, wynikający z poznania sensu. Wspólne wysiłki USA oraz UE, także innych krajów, pokazują skalę determinacji oraz jedności ludzi „dobrej woli”. Trzeba pamiętać, że po drugiej stronie jest przebiegłość, spryt, bezwzględność. Świadomość budowania wspólnego dobra to idea, która zyskuje coraz szerszą akceptację ekonomiczną oraz społeczną. Wymaga aktywności, zaangażowania, determinacji ludzi. Wymaga także przebijania się do coraz większej liczby umysłów. Powołanie Światowego Forum Nadziei jako odpowiedzi na Światowe Forum Ekonomiczne, zwiększa świadomość początku zmian, nowej epoki w myśleniu oraz działaniu. Widząc ciemne strony systemu kapitalistycznego, można się spodziewać przyspieszania zmian w tworzeniu nowego porządku ekonomicznego i społecznego. PKB jako swego rodzaju imperatyw wzrostu, jest kierowany ku rzeczywistości, do której prowadzi drogowskaz z napisem „ekonomia nadziei”. To jak oznakowania na górskich szlakach turystycznych, prowadzących do celu.
Ekonomia nadziei – skala mikro
Koncepcja ekonomii nadziei może być rozpatrywana w punktu widzenia indywidualnego oraz zbiorowego. Zaczniemy od ujęcia mikro, czyli zachowań pojedynczych osób. Jednym z autorów, opisujących takie podejście, jest Brytyjczyk, Matt Ridley, głoszący koncepcję „racjonalnego optymisty”. W tym ujęciu, ekonomia nadziei obejmuje zachowania pojedynczych osób, gospodarstw domowych, społeczności lokalnych. O wielu aspektach takiego podejścia pisałem wcześniej wielokrotnie. Znane jest hasło „powrotu do źródeł”, które każda osoba może rozpisać na szereg działań o charakterze wewnętrznym, osobistym. Gotuj tylko tyle, ile zjesz. Nie wyrzucaj. Jeśli masz warunki, aby uprawiać ziemię na swoim ogrodzie, to powinieneś to czynić. Rozsądnie gospodaruj wodą. Dbaj o ruch. Spotykaj się i rozmawiaj z innymi. Pielęgnuj to, co i jak myślisz. To przykładowa lista odnoszona do siebie. Należy ją poszerzać, doskonaląc ten sposób rozumowania, obserwując innych, wymieniając się doświadczeniami. Bardzo proste, a zarazem wyjątkowo trudne do systematycznego, konsekwentnego wdrażania. To znane zalecenie – pytanie, co ja mogę zrobić dla świata, dla innych ludzi? Wiedząc o ludzkim ograniczeniu w zakresie silnej woli, trzeba pracować nad własnymi rozwiązaniami. Kluczem jest rozmowa ze sobą, przekonanie własnego umysłu. Skala mikro, to również aktywność w społeczeństwach lokalnych, to ich przekształcanie od wewnątrz. Także w tej kwestii wszystko zależy od inicjatyw, pomysłów, ich wdrażania. Ludzie są spragnieni relacji, sprawstwa, działania na rzecz wartości. Potrzebują jedynie lidera, osoby, która da sygnał do zmiany myślenia oraz wspólnego działania. Samorządy terytorialne podejmują coraz więcej inicjatyw, w których są angażowani mieszkańcy do działania na rzecz dobra wspólnego. Na początku 2023 roku odbędą się Mistrzostwa Świata w Piłkę Ręczną. Będą one organizowane przez Polskę oraz Szwecję. Na podkreślenie zasługuje przygotowanie a dalej wdrażanie strategii zrównoważonej imprezy w skali świata. Będzie ona ciekawym punktem odniesienia dla organizatorów kolejnych imprez sportowych. Będzie też ona miała znaczenie dla rozbudzania świadomości tak kibiców jak również szerszych grup społecznych. Interesującym rozwiązaniem mogą też być organizacje o charakterze spółdzielczym. Wcześniej odwoływałem się do miejscowości Lisków, położonej między Koninem a Kaliszem, w której ks. Wacław Bliziński dokonał gruntownej przebudowy ekonomicznej i społecznej, wykorzystując koncepcję spółdzielczości. Dość powszechnie znana jest marka Migros, spółdzielcza firma działająca w Szwajcarii, ale także poza tym krajem. W Hiszpanii, organizacja spółdzielcza Mondragon, zatrudnia ponad 71 tysięcy pracowników. Rozpiętości w zarobkach nie przekraczają proporcji 5 : 1. W Anglii, z sukcesem działa spółdzielnia John Lewis. To przykłady, które mogą być rozwijane w innych krajach, angażując potencjał pracowników i kształtując odpowiednie relacje ekonomiczne oraz społeczne. W skali lokalnej jest większa szansa wybierania ludzi odpowiedzialnych za budowanie dobra wspólnego. Inaczej jest w odniesieniu do struktur politycznych. Tam, na pierwszym planie jest wygrywanie kolejnych wyborów. Jest to zatem myślenie i działanie nastawione na osiąganie celów krótkookresowych, do tego egoistycznych. Jako dramatyczne można traktować wypowiedzi polityków o nadchodzącej batalii o zwycięstwo w kolejnych wyborach. Nadzieja w tym, że kolejne generacje będę stawiały dobro wspólne na pierwszym planie. Dla ekonomisty paradoksem może być głoszenie poglądów na ten temat przez polityków, którzy nie rozumieją podstawowych mechanizmów gospodarczych. Działania w skali mikro, w skali lokalnej, to akcelerator zmian, które będą budowały zręby społeczeństw wyrastających z koncepcji ekonomii nadziei.
Ekonomia nadziei – spojrzenie makro
W połowie 2022 roku, USA oraz UE pokazały solidarność, jedność w obronie suwerenności Ukrainy. To oczywiście też jest duże uproszczenie, bowiem trzeba pamiętać o własnych interesach tych krajów. Droga jest jednak daleka i trudna. Będzie wymagała ograniczeń i wyrzeczeń w skali indywidualnej obywateli wielu krajów, co nie jest łatwe do zaakceptowania, zwłaszcza w dłuższej perspektywie. Jest to jednak metafora, pokazująca sens ekonomii nadziei w skali makro. Wiąże się bowiem z nadaniem mandatu państwu, aby zajęło się tym, czym się nie zajmuje prywatny kapitał. Inwestycje państwa w komunikację powszechną, to działania na rzecz ograniczania ruchu samochodów osobowych, zwiększenie aktywności fizycznej mieszkańców. Im mniej spalin, tym lepsze powietrze. Im mniej stania w korkach, tym mniej stresu. Dwa czynniki wpływają na zwiększenie średniej długości życia ludzi – edukacja oraz opieka medyczna. Zatem byłoby właściwe, aby państwo wzięło na siebie odpowiedzialność także za ten obszar usług publicznych. Kolejne sfery, to sądownictwo oraz administracja publiczna. Trudno oczekiwać, aby nagle pojawiły się rozwiązania idealne. Takich nigdy nie będzie. Świat się zmienia i ma to wpływ na wszystkie sfery życia. Jednak w edukacji, sferze zdrowia, sądownictwie, administracji publicznej, mogą być budowane koncepcje oparte na ewolucji, doskonaleniu rozwiązań. Droga pragmatyzmu, to zostawienie tego co działa, co jest skuteczne, a odrzucenie rozwiązań wadliwych. Na świecie można znaleźć kraje, w których takie programy są budowane i doskonalone. Ich kopiowanie nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Natomiast mogą one być wykorzystywane jako ramy do tworzenia własnych rozwiązań. Jest to także obszar, na którym może funkcjonować współpraca państwa z samorządem terytorialnym. Ignorowanie (może lepszym słowem byłaby głupota, jednak trudno mi akceptować ten termin) zasad wynikające z egoizmu, faryzeizmu, kłamstwa, manipulacji, to działania opóźniające budowanie wspólnego dobra.
Ludzie fundamentem rozwoju ekonomii nadziei
Każda idea, której czas nastaje, rozwija się dynamicznie. Wiedza społeczeństw o poranionej ziemi, chorującym klimacie, nierównościach ekonomicznych, tworzy warunki do rozpowszechniania się koncepcji, nazwanych tutaj umownie jako ekonomia nadziei. Rośnie liczba osób, które mają taką świadomość. Wiąże się ona z rozumieniem znaczenia wartości ważniejszych od materialnych. To wartości kulturowe, poszanowanie godności drugiego człowieka, to wola i umiejętności współpracy, tworzenia dobra wspólnego, pomagania innym, humanitaryzmu. Dotyczy to także transparentności, kultury komunikowania się, partnerskiego traktowania różnych grup społecznych. To ewolucja świadomości, która wchodzi na wyższy poziom. Państwo powinno być zespołem osób, które mają określony poziom kompetencji, wyznawanych wartości, zasad etycznych, rozumienia koncepcji dobra wspólnego, działania na rzecz całego społeczeństwa. Kluczowe jest zatem podnoszenie kwalifikacji osób, ubiegających się o mandaty we władzach centralnych oraz w społecznościach lokalnych. Opowiadałem się za koncepcją posiadania określonych kwalifikacji, aby ubiegać się o mandat w wyborach krajowych bądź samorządowych. To początek drogi ku ekonomii nadziei. Fundamentem zmian będą ludzie, którzy będą edukowani na od nowa napisanych podręcznikach, wspierani przez nauczycieli z nowej generacji. Szczególne wyzwania stają przed politykami. Trzeba nowych opracowań, nowych idei, które będą płaszczyzną, areną, do kształcenia kadr w sferze politycznej. Podobne zmiany są potrzebne w edukowaniu, podnoszeniu kwalifikacji dziennikarzy. Nowe technologie mogą sprzyjać przekazywaniu faktów, obiektywnych informacji. Mogą być też niestety stosowane jako narzędzia manipulacji, antagonizowania ludzi między sobą. Doskonale rozumiemy, jak złożony i powolny będzie to proces. To już będzie nowa generacja obywateli. W przeciwieństwie do wzorców pokazywanych przez polityków w 2022 roku, będą to ludzie nastawieni na przyszłość, szanujący przeszłość, jednak skupiający się na wartościach ważnych dla zachowania gatunku homo sapiens na ziemi. Drugi, niezwykle ważny warunek, to odpowiedzialność tych, którzy głosują. Konieczne jest znacznie szersze zaangażowanie w wyborach. Konieczne są rozmowy z kandydatami na temat ich zadań w budowaniu państwa, poszerzającego zakres świadczenia usług publicznych. Ekonomia nadziei to cel, sens, koncepcja, która jest ponad problemami dążeń grupy agentów, która również pracuje nad doskonaleniem własnych narzędzi działania. Putin oraz jego towarzystwo wybrało drogę, która ich prowadzi do czeluści wypełnionych egoizmem i złem Stalina i Hitlera. Pewnie takie osobowości będą nadal przejmowały stery w niektórych krajach, jednak są to epigoni dawnego świata. Powoli powstaje świat wyłaniający się z idei ekonomii nadziei. Jest rzeczą niemożliwą, aby Bóg po raz drugi zadał sobie trud zbudowania ziemi, zapełnienia jej lądami i morzami, stworzenia całej przyrody oraz człowieka, wyposażonego w świadomość najwyższego poziomu. Jest natomiast możliwe, aby krok po kroku, dyskutując, spierając się partnersko między sobą, powoli wypracowywać rozwiązania, które powinny wynikać z nazwy gatunku – homo sapiens.
Po raz kolejny odwołam się do znanego powiedzenia, że „trawa nie rośnie szybciej, kiedy się ją pociąga za źdźbła”. Aby wzrastała, potrzebuje ciepła, dłuższego dnia, promieni słonecznych, odpowiedniej wilgotności i gleby. Tak też jest w odniesieniu do wprowadzania w życie koncepcji ekonomii nadziei. Potrzebni są światli, odporni na przeszkody, niepowodzenia, ludzie. Ktoś pytał, jak należy jeść wieloryba. W odpowiedzi usłyszał, że po kawałku, kawałek po kawałku. Podobnie należy traktować wprowadzanie w życie koncepcji nazwanej ekonomią nadziei. Na drogowskazach w górach są konkretne napisy – np. Giewont, 3,5 godziny. Takie, konkretne informacje lubi ludzki umysł. Kłopot w tym, że na drogowskazie „ekonomia nadziei” trudno podać jakąkolwiek informację, jak długo ta droga potrwa. Odpowiedź może być dramatyczna dla wielu umysłów – to znak nieskończoności. Ważne, aby spokojnie kroczyć tą drogą wiedząc, że świat agentów będzie kontrolowany przez idee dobra wspólnego.