Wykład na absolutorium
W dniu 14 lipca, wygłosiłem wykład na absolutorium kierunku Zarządzanie i Administracja w uczelni, a której pracuję czyli Wyższej Szkole Zarządzania i Psychologii w Poznaniu. To wielki zaszczyt a jednocześnie jeszcze większe zobowiązanie. Miło jest pracować ze studentami będąc na emeryturze, jednak trzeba szukać tematu, który będzie właściwy w czasie uroczystości wieńczącej studia licencjackie bądź magisterskie. „Ego te absolvo” – tak może powiedzieć ksiądz w konfesjonale. Absolutorium, czyli rozliczenie z uczelnią, formalne zakończenie procesu edukacji wyższej. To miła, piękna uroczystość, czas wyjątkowego wzruszenia, które pojawia się na końcu jednego etapu w życiu a zarazem na początku kolejnego etapu. W poszukiwaniu oryginalnego tematu, aby nie powtarzać tego, o czym mówiłem na wykładach, pomógł mi Los. Dowiedziałem się, że w miejscowości Lisków (między Kaliszem a Koninem), utworzono Izbę Pamięci „Dziedzictwo Ziemi Liskowskiej”. W czerwcu, na konferencji w Wielkopolskim Centrum Onkologii, słuchałem ciekawego wykładu o dokonaniach Florence Nightingale w zakresie pielęgniarstwa. I tak zdecydowałem, że temat wykładu, „Charyzmatyczni liderzy nawigatorami w małych ojczyznach”, zostanie zbudowany na tych dwóch filarach. W dniu 8 lipca 2024, pojechałem do Liskowa i zwiedziłem wspomnianą Izbę Pamięci. Zebrałem źródłowe materiały na temat życia księdza Wacława Blizińskiego, proboszcza Liskowa w latach 1900 – 1939. Mapy Google zaproponowały mi trasę autostradą A2, najszybszą, czyli przez Konin. AI stosuje własne kryteria, sugerując rozwiązania poszukującym informacji. I to pierwsze przesłanie dla każdego z nas. Dotyczy ono własnych celów, wartości, własnej odpowiedzialności. Wybrałem inną drogę, przez Jarocin i Pleszew. Pewnie jechałem dłużej, jednak taniej. A to ma w biznesie niekiedy istotne znaczenie – nie zawsze musi być szybciej i lepiej. Trzeba wybierać rozwiązania, które są odpowiednie z uwagi na efektywność, na wartości, dobrostan własny czy Planety. To samo dotyczy naszych, codziennych wyborów. Druga korzyść to piękno tej ziemi – zielone łany zbóż, nowe domy, szklarnie, zadbane budynki gospodarskie. Ziemie wokół Pleszewa, Kalisza, to zaplecze do produkcji warzyw, zbóż, owoców dla Wielkopolski, Polski, dla innych krajów Europy. Zagrożeniem jest obserwowane od lat stepowienie Wielkopolski.
Polecenie służbowe – droga wypełnienia zadania
Wacław Bliziński urodził się 28 lipca 1870 roku w Warszawie. Rodzina, wcześniej zamożna, straciła zasoby z powodu udziału w powstaniach – listopadowe, styczniowe. Rodzice wychowywali kolejne pokolenie w duchu patriotyzmu oraz religijności. Po uzyskaniu matury, młody Wacław wybrał seminarium duchowne we Włocławku, które ukończył i rozpoczął pracę w parafiach. Po kilku latach takich doświadczeń, uzyskał posadę sekretarza biskupa. I wtedy zdecydowano, że ma objąć parafię we wsi Lisków, która była wyjątkowo mocno zaniedbana moralnie i ekonomicznie. Około 87% mieszkańców było analfabetami. Jeśli w okolicy cokolwiek zginęło podejrzewano, że któryś z „Liskowiaków” pewnie tam przechodził i dokonał kradzieży. We wsi, a był to zabór rosyjski, były trzy karczmy. Sprzedaż alkoholu dostarczała zaborcy wpływów z podatku i powodowała biedę w domach, w rodzinach. I w takich warunkach miał rozpocząć pracę młody proboszcz, dotąd sekretarz biskupa. Trudno się dziwić, że wnioskował o zmianę decyzji biskupa. Takiego proboszcza, młodego, z miasta, nie chcieli również parafianie. Pojechali nawet z prośbą do biskupa, aby zmienił decyzję. Zostali przyjęci przez sekretarza nie wiedząc, że to on mam być proboszczem. Ksiądz W. Bliziński chętnie ich zaprowadził do biskupa sądząc, że może ten zmieni swoją decyzję. Jednak nic takiego się nie stało. Po upływie prawie 125 lat od tamtych wydarzeń, trudno poznać uwarunkowania tych decyzji. Jeden z wątków wskazuje na słabe zdrowie księdza W. Blizińskiego. Spodziewano się, że albo wkrótce umrze, albo, że lasy i piaski Liskowa wzmocnią jego zdrowie. Zrealizował się ten drugi scenariusz – W. Bliziński odzyskał energię i zdrowie. Objął parafię i w ciągu niespełna 40 lat dokonał zmiany na niespotykaną skalę. Wzmocnił tę „małą ojczyznę” w takim zakresie, że być może da się to porównać z dokonaniami przedsiębiorców w Polsce, którzy zaczęli budować firmy po roku 1989, czyli po zmianie sytemu.
Przychylić nieba i chleba
Ksiądz W. Bliziński, w pierwszym kazaniu, znając warunki w parafii powiedział, że przyjechał do Liskowa, aby mieszkańcom „przychylić nieba i chleba”. Jasno nakreślił cel, wypracował strategię, sposoby działania, dobrał współpracowników oraz konsekwentnie realizował zadania, krok po kroku. Skupię się na obszarze chleba, nie mając kompetencji, aby pisać o sferze religijnej.
Znając sytuację (w biznesie nazywa się to analizą PEST i SWOT), rozpoczął budowanie swojego autorytetu jako lidera. Charyzma to zespół cech, trudnych do zdefiniowania, jednak i ona potrzebuje wsparcia. Na początku, po objęciu parafii, doszło do sporu z mieszkańcami. Jeden z nich, pod wpływem emocji, ruszył w kierunku księdza, być może z zamiarem rękoczynów. Jednak ksiądz go uprzedził silnym ciosem w szczękę. Parafianie przekonali się, że ksiądz ma charakter. Kiedy nastał czas chodzenia po kolędzie, proboszcz oświadczył, że nie będzie chodził do domów z powodu dużych zasp śnieżnych i odległości. To ucieszyło parafian, bowiem mogli zaoszczędzić, nie dając pieniędzy w kopertach. Jednak docenili ten gest księdza i z własnej woli zaczęli go wspomagać, przynosząc płody ziemi, owoce, nabiał, jajka, na plebanię. I rzecz kolejna, to zapowiedź, że ksiądz udzieli ślubu młodym parom za darmo, jeśli zostanie zaproszony na przyjęcie weselne, a na nim nie będzie alkoholu. Dla każdej rodziny, w tamtym czasie, obecność księdza, w koloratce, na weselu, była ogromnym zaszczytem. Jednak to zapoczątkowało nowy trend – życie w trzeźwości. Z czasem wszystkie trzy karczmy upadły, a po 20 latach nie było w Liskowie żadnego alkoholika. Taka jest siła konsumentów! A teraz możemy się spierać, jak to nazwać – manipulacją, motywacją, wywieraniem wpływu na ludzi. Bez wątpienia W. Bliziński rozumiał psychologię, naturę ludzką i dobierał odpowiednie narzędzia, aby osiągać postawiony cel.
Wiedza, edukacja, organizacja, technologia
Ksiądz W. Bliziński zrozumiał, że droga do „przychylenia chleba” wiedzie przez edukację, organizację pracy, narzędzia, współpracę. Podróżował do Wrocławia, skąd przywoził czasopisma, książki na temat rolnictwa. Studiował je po nocach, aby być przewodnikiem, nawigatorem dla mieszkańców. Obejmując parafię, nie miał żadnej wiedzy na temat rolnictwa. Zorganizował tajne komplety (zabór), od listopada do marca. To czas na naukę, bowiem od wiosny wszyscy byli zajęci w polu. Przekonał wieś, aby się złożyła na zakup pługa i bron. Z czasem kupowano coraz więcej nowych narzędzi, organizując pracę na zasadzie spółdzielni. Plony były wyższe, stosowano lepszy materiał siewny, kupowano zarodowe zwierzęta. Zasoby technologiczne do uprawy gleby wieś miała wyższe niż okoliczne majątki szlacheckie. Wyższe też były zbiory. Ludność nabierała pewności siebie widząc, że ich produktywność jest najwyższa w okolicy. Przed wojną, zwierzęta gospodarskie wyhodowane w Liskowie – krowy, trzoda chlewna – uzyskiwały medale na wystawach krajowych. Baza do poprawiania dobrobytu stawała się coraz lepsza.
Ksiądz W. Bliziński był wyjątkowo wrażliwy na los dzieci. Pod zaborem, w czasie I wojny, było dużo sierot. Zbudował, z mieszkańcami, sierociniec oraz szkołę. Z własnych funduszy zakupił ławki szkolne. To także budowało jego autorytet. Widziałem te ławki – z miejscem na kałamarz i wyżłobieniem na obsadkę z piórem. W takich ławkach, w 1955 roku sam zaczynałem w Poznaniu edukację podstawową. Miła, sentymentalna podróż. Dalej, zbudowano szkołę dla dziewcząt, szkołę handlową. Kolejne inicjatywy to młyn, typu holenderskiego, piekarnia, cegielnia, warsztaty tkackie, warsztaty produkcji zabawek z drewna, sklep spożywczy, bank, wieża ciśnień, łaźnia, przytułek dla starców. Obietnica „przychylenia chleba” była realizowana i poprawiała dobrobyt mieszkańców. I to wszystko było efektem zaangażowania jednego lidera, który zrozumiał swoja odpowiedzialność za parafian. Gdyby to wszystko było własnością księdza, byłby jednym z najbogatszych Polaków. A było to własnością wspólną, aż do przejęcia władzy przez komunistów, dla których efekty pracy księdza i spółdzielczość przedwojenna, były niemożliwe do zaakceptowania. Zapoczątkowano wtedy proces niszczenia budynków i struktur, skłócenia społeczności.
Czyń dobro i mów o tym głośno
W. Bliziński używał pięknego, nieco zapomnianego terminu „gromadnie”. Mawiał, że należy pracować gromadnie, czyli wspólnie, współpracować ze sobą, dyskutować, szukać najlepszych rozwiązań. Osobiście nie tylko promował Lisków w Polsce, lecz także szukał wsparcia i poparcia w otoczeniu. Pewnie nie znał pojęcia promocja bądź marketing, jednak stosował je praktycznie. Był posłem na sejm w latach 1919 – 1922. Był senatorem RP w latach 1937 – 1939. Pominę tutaj wątek polityczny, który bez wątpienia miał znaczenie w tym czasie. Zorganizował dwie wystawy w Liskowie – w 1922 roku i w 1937. Każdą z nich odwiedziło ponad 40 tysięcy osób. Na tej drugiej, pod hasłem „Praca i kultura wsi”, był obecny prezydent RP, Ignacy Mościcki. Efekty wspólnej pracy budowały wiarę w siebie, dumę mieszkańców i były też inspiracją dla innych środowisk. Warto również zaznaczyć, że w Liskowie działał chór, orkiestra oraz sala kinowa. Możemy się spierać, na ile ten obszar, troski o kulturę, należał do sfery chleba, a na ile nieba. Miał on jednak istotne znaczenie dla całej społeczności – niezależnie od uroczystości religijnych, które są dokumentowane zdjęciami w Izbie Pamięci.
Najważniejsze to „tu i teraz” oraz relacje
Obecność ludzi na naszej, kochanej i pięknej Planecie, ma swój początek, ale też ma swój koniec. Warto żyć z taką świadomością, aby zachować dystans do fikcji, nierealnych marzeń, czekania na nie wiadomo co. Ktoś, kto przyjedzie do Liskowa może być zdziwiony, że nie wiadomo, gdzie były różne pomieszczenia, o których tutaj pisałem. Przed wojną, sklep na wsi to kilkanaście metrów kwadratowych. Podobnie bank, piekarnia, warsztat produkcji zabawek. Postęp technologiczny wyparł pracę mięśni ludzkich, koni na roli, zastępując dawne narzędzia ciągnikami, kombajnami. W centrum wsi wznosi się kościół, który ksiądz W. Bliziński zastał w stanie surowym i swoją pracą, z mieszkańcami, upiększył. Niedaleko jest cmentarz, na który, w 1946 roku sprowadzono szczątki proboszcza. Musiał on opuścić Lisków w 1939 roku, bowiem był na liście Niemców do zgładzenia. Schronił się w Warszawie. Kiedy tam zachorował, przeniesiono księdza do Częstochowy, pod opiekę sióstr zakonnych. Zmarł tam 21 października 1944 roku i tamże został pochowany. Trudno jednoznacznie powiedzieć, jednak pewnie tak na prośbę księdza, jak również mieszkańców, przeniesiono grób do Liskowa. Podobno, z czasem, zmieniono słownictwo, termin, określający mieszkańców Liskowa. Otóż zamiast, jak dawniej, mówić Liskowiacy na mieszkańców, mówiono Liskowianie, aby odciąć się od trudnej przeszłości. Jeszcze raz można podkreślić najważniejsze dla nas, ludzi kwestie – zasoby materialne ulegają zniszczeniu, erozji, podlegają zmianom. To, co jest trwałe, to relacje, rozmowy, życie codzienne, życzliwość, poszanowanie, okazywanie godności. Jest w Liskowie kościół, cmentarz, natomiast relacje, przyjaźnie z tamtych lat, unoszą się w chmurze, pod niebem Liskowa. W 2024 roku „chmura” ma nowe, ciekawe, znaczenie. Pierwszy raz mam takie skojarzenie – wieloznaczność słowa chmura.
O metodyce działania
Dobrze jest, jeśli wykład zakończy się inspiracją do wprowadzania zmian we własnym życiu a także utwierdzeniem, że jesteśmy na właściwej drodze w zarządzaniu sobą. Oto kilka myśli podsumowania w odniesieniu do metodyki, którą w swoim życiu kierował się ksiądz Wacław Bliziński :
– cel wyraźnie nakreślony, postawiony, komunikowany innym,
– konsekwencja, wytrwałość w codziennym postępowaniu,
– skuteczne pielęgnowanie współpracy, relacji, gromadne działania, dobieranie współpracowników, inwestowanie w następców,
– realne zadania do wykonania, na każdy dzień.
Być może ksiądz Wacław Bliziński, mając 30 lat, inaczej postrzegał swoje życie, miał inne zamiary. Jednak otrzymał zadanie od swoich przełożonych i je w odpowiedzialny sposób zrealizował. Jeśli nawet nie takiego „Głosu Boga” się spodziewał, to jednak z pasją podszedł do wyprowadzenia mieszkańców Liskowa z zaniedbania moralnego i gospodarczego. Dobrze wykorzystał swoją charyzmę do nawigowania całej gromady mieszkańców ku postawionemu celowi. Na pewno ulegał on zmianom, modyfikacjom, stosownie do zdobywanej wiedzy oraz doświadczeń, do zmian w otoczeniu.
Florence – usłyszałam Głos Boga
A teraz o innej, charyzmatycznej osobie, Florence Nightingale, Angielce, która nakreśliła kierunek rozwoju pielęgniarstwa. Urodziła się 12 maja 1820 roku we Florencji, gdzie akurat przebywali jej zamożni rodzice. Stąd też jej imię – Florence. Bogata z urodzenia, zamożna, wykształcona, znająca języki, uzdolniona matematycznie, obiekt westchnień dla wielu kawalerów z tamtego okresu. Zszokowała rodziców i otoczenie, kiedy oznajmiła, że usłyszała głos Boga, aby zostać pielęgniarką. W owym czasie te zadania wykonywały albo zakonnice, albo kobiety z nizin społecznych, w tym więźniarki i prostytutki. Można sobie wyobrazić dramat rodziców, namowy otoczenia, aby zmieniła zdanie. Jednak pasja, charyzma, zdecydowanie, są odporne na argumenty sprzeczne z głosem wewnętrznym. Pojechała do Niemiec, gdzie w szpitalach zdobywała wiedzę i umiejętności związane z rolą pielęgniarki w opiece zdrowotnej. Swoją pasję kontynuowała w Londynie, gdzie z czasem utworzyła szkołę dla pielęgniarek oraz napisała podręcznik z pielęgniarstwa.
Wojna Krymska – zlecenie rządowe
Kiedy w 1853 roku wybuchła Wojna Krymska, Florence została skierowana przez rząd Wielkiej Brytanii do organizowania opieki pielęgniarskiej w szpitalach polowych, włączenia się w pomoc lekarzom i pacjentom, rannym żołnierzom. Bazując na swoich zdolnościach matematycznych, Florence prowadziła różnorodne zestawienia na podstawie gromadzonych informacji. Wysyłała raporty do Londynu, w których proponowała zmiany działania opieki medycznej, szpitali polowych. Przynosiło to coraz lepsze rezultaty – istotnie malała liczba chorych umierających w szpitalach. Było to efektem wprowadzania nowych rozwiązań w obszarze higieny, operacji, czystości sal, stosowania odpowiedniej diety dla chorych. Nowością było wsparcie psychologiczne, udzielane rannym żołnierzom, w tym pomoc w pisaniu listów do rodzin. Pasja Florence rozwijała różne inicjatywy, pozwalała na wprowadzenie innowacji, jaką były nocne odwiedziny sal z chorymi. To ona je zapoczątkowała, zyskując przydomek „Damy z Lampą”, bowiem w taki sposób przemierzała nocą izby chorych. Po zakończeniu wojny, w 1856 roku wróciła do Londynu, gdzie kontynuowała swoją pasję, misję kształcenia pielęgniarek, pracy nad zestawieniami statystycznymi, formułowaniem wniosków, zaleceń dla władz, w zakresie organizacji służby zdrowia. W uznaniu zasług, Florence Nightingale, jako pierwsza kobieta, została zaproszona do grona członków Królewskiego Towarzystwa Statystycznego w Londynie. Dla uznania jej pasji, dokonań, dzień 12 maja, czyli dzień jej urodzin, został ustanowiony jako Światowy Dzień Pielęgniarstwa.
Wypełnienie polecenia rządu Wielkiej Brytanii oraz obecność Florence na wojnie, naraziły ją na zarażenie się różnymi chorobami. Chociaż była wyposażona w wiedzę, przestrzegała zasad higieny, to jednak zmagała się z różnymi chorobami. Żyła długo, bowiem 90 lat. Jednak ostatnie lata życia były dla Florence trudne. Dzielnie sobie natomiast radziła ze skutkami różnych doświadczeń zdrowotnych. Trudno mi stwierdzić, na ile jest to prawda, jednak podobno, do końca życia, miała przy sobie ostatni list młodzieńca, który ubiegał się o jej rękę. To jest niezwykle – zaangażowanie w Głos od Boga a uciszenie głosu serca. Taki jest nasz, ludzki los – pomagając innym, oddajemy im cząstkę swoich zasobów, energii.
Przywołane dwa przypadki, niechaj będą dla nas źródłem mocy dla prowadzenia innych do celu, którym jest budowanie wspólnego dobra, tworzenia lepszego świata. Dla części z nas może to być refleksja nad odkrywaniem swojej charyzmy, własnej pasji, dla innych może to być świadome angażowanie się we wspieranie tych, którzy stoją za sterami w naszych, małych ojczyznach. Kiedy piszę ten tekst, uwaga świata jest skupiona na zamachu na Donalda Trumpa. Jednak są to sprawy dalekie od tego, co jest związane z funkcjonowaniem naszych rodzin, wiosek, gmin, osiedli, ulic. Mamy obowiązek, aby interesować się całym światem, tym co się w nim dzieje, natomiast najważniejsze są relacje i wszystko, co jest „tu i teraz”.
I jeszcze jedna refleksja. Otóż uroczystość absolutoryjna miała także oprawę artystyczną. Kilka razy wystąpił chór Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Przed moim wykładem, wykonał utwór, w którym silnie brzmiało przesłanie – „i tylko taką mnie ścieżką poprowadź”. Nie wiedziałem, że ten właśnie utwór, z takimi słowami, będzie śpiewał chór. Może jest też inna nawigacja, charyzma – niebieska, telepatyczna – nie wiem. Jednak miło było mi nawiązać do pasji, do odpowiedzialności liderów, w tym charyzmatycznych, do prowadzenia innych właściwymi ścieżkami.

Głos Boga, pasja, odpowiedzialność
16 lipca 2024