Krytycznie o piramidzie potrzeb

16 grudnia 2020

Fałszywe założenia

Starożytni Grecy byli przekonani, że Ziemia jest płaska. Do czasu Kopernika i Galileusza sądzono, że Ziemia jest w centrum wszechświata. Lekarze byli przekonani, że oni nie mogą zarażać pacjentów. Ekonomiści trwali w przekonaniu, że ludzie są racjonalni. Są to być może szeroko znane przykłady fałszywych  paradygmatów, czyli podstawowych założeń, na których opiera się  wiedza homo sapiens. Nie ma niczego złego w stosowaniu takich założeń, bowiem nauka rozwija się, stawiając hipotezy  oraz prowadząc ich  weryfikację za pomocą  właściwych metod. Badacze publikują efekty swoich  prac, analiz, z przekonaniem, że odkrywają nowe obszary. Zadaniem nauki jest również kwestionowanie tego, co zostało wcześniej ogłoszone jako prawdziwe. Tak właśnie zrobił Kopernik, Galileusz. Tak też uczyniono, kwestionując prawdziwość  tez Zimbardo w odniesieniu  do psychologii społecznej. Celem rozważań jest krytyczne  spojrzenie na koncepcję  piramidy potrzeb, nazywanej często piramidą potrzeb Maslowa, albo hierarchią potrzeb.

Koncepcja hierarchii potrzeb

Maslow, zajmując się psychologią, sformułował  w pierwszej połowie XX wieku  oryginalną koncepcję potrzeb ludzkich. Stała się ona impulsem do rozwijania tej tematyki  tak na gruncie psychologii, jak również innych nauk. Około roku 1960, pod nazwą piramidy potrzeb, została ona włączona przez Mc Gregora do nauk o zarządzaniu.  W pracach, w tym także w podręcznikach  z zarządzania, marketingu, zachowań konsumentów, figuruje ta koncepcja  pod pojęciami hierarchii potrzeb, piramidy potrzeb człowieka. Jest ona prezentowana, jako koncepcja pięciu poziomów potrzeb, poczynając od podstawowych aż po wyższego rzędu. Dla spójności dalszych rozważań, warto,  w ogólnym zarysie, zaprezentować całą koncepcję.  Na samym dole piramidy  są potrzeby fizjologiczne, nieco wyżej  potrzeby bezpieczeństwa, dalej przynależności, szacunku i uznania oraz samorealizacji. Graficznie można to ująć właśnie  w kształcie piramidy.

 

samorealizacji

szacunku i uznania

przynależności

bezpieczeństwa

fizjologiczne

 

W taki oto sposób, piramida potrzeb Maslowa  jest prezentowana w nauczaniu  studentów,  w zaleceniach dotyczących budowania strategii marketingowych, rozumienia natury  człowieka oraz zachowań ludzi. Słuchając wykładów, jako student, przyjmowałem bezkrytycznie  koncepcję piramidy, hierarchii potrzeb Maslowa. Sam też ją stosowałem  w podręcznikach z marketingu, pisanych dla celów dydaktycznych.

Olśnienia mogą być nagłe, mogą być powolne

Profesor Zbigniew Czerwiński, logik i ekonomista z wykształcenia, pod którego kierunkiem pisałem magisterium, rozbudził we mnie krytyczne podejście do otoczenia.  W miarę zdobywania mądrości, doświadczenia, pojawiały się wątpliwości  dotyczące tego,  co wydawało się prawdą oczywistą. Zdałem sobie sprawę  z nieścisłości zapisu w Księdze Genesis na temat czynienia sobie Ziemi poddaną. To wymaga korekty – ludzie są częścią przyrody i powinni o nią dbać  a nie wykorzystywać egoistycznie dla swoich celów. Zrozumiałem, że mózg słabo sobie radzi z zaprzeczeniami, czyli ze słowem „nie”. Kiedy powiem, nie myśl o premii, każdy pomyśli o premii. Dopiero później skojarzy, że premii nie będzie, i jest rozczarowany.  Jestem przekonany, że kilka przykazań z dekalogu powinno być sformułowanych inaczej. Będziesz uczciwy, wierny, zamiast „nie cudzołóż”. Szanuj dobro wspólne, dobro innych, zamiast „nie kradnij”. Będziesz troszczył się o każde życie, zamiast „nie zabijaj”. Myślałem w ten sposób o wielu kwestiach wyniesionych ze szkoły, z tradycji,  z uczenia studentów, aż pojawiły się wątpliwości związane z poprawnością koncepcji ludzkich potrzeb, piramidy potrzeb. Powoli, stopniowo, narastały we mnie wątpliwości. Ilekroć, one się pojawiły, zapalało się światło ostrzegawcze – może to błędne myślenie. Od tylu lat przecież ta koncepcja funkcjonuje,  tylu badaczy o niej pisze. Może przecież być tak, że to jeden umysł się myli a racja jest po stronie większości. Jednak myśl wątpiąca, krytyczna wobec tego co jest, raz rozbudzona, nie może być wyciszana, dopóki nie zazna spokoju  wynikającego  ze zrozumienia istoty sprawy.

Od szeregowca do generała

Tytuł tego akapitu oddaje istotę hierarchii. Młodszy stopniem salutuje  wyższemu stopniem. Podoficer doskonali swoją wiedzę oraz umiejętności, aby wejść do kasyna oficerskiego. Profesor Andrzej Tymowski, recenzent mego dorobku habilitacyjnego, wskazywał na różnicę między oficerami przedwojennymi i powojennymi. Rzecz dotyczyła tego, kto płaci w kasynie. Konkluzja była taka: kiedy oficerowie przed wojną   szli do kasyna, a najmłodszy stopniem by się złapał za portfel, to ten najstarszy stopniem „by mu pokazał”. A po wojnie, kiedy oficerowie idą do kasyna, i ten najmłodszy stopniem nie złapałby się za portfel, to ten najstarszy stopniem „ by mu pokazał”. Przed moim kolokwium habilitacyjnym, zaprosiłem Profesora Andrzeja Tymowskiego na kolację w hotelu Rzymskim w Poznaniu. Pan Profesor, który przyjechał dzień wcześniej  z Warszawy, za tę kolację zapłacił. Nie dał się przekonać. Ja jestem oficerem przedwojennym – powiedział. Miało to miejsce  w 1985 roku. Teraz, w grudniu 2020 roku mogę napisać, że zawsze to ja płaciłem,  kiedy nawet na zaproszenie doktorantów –  spotykaliśmy się w klubie. Piszę to z wdzięcznością  dla Pana Profesora Tymowskiego. Ta dygresja  daje nam odetchnąć, rozważając zagadnienia  hierarchii, piramidy potrzeb. W odniesieniu do piramidy, hierarchia oznacza, że podstawowa potrzeba, to pełen żołądek. Idąc tokiem myślenia hierarchicznego, osoba syta rozgląda się za bezpieczeństwem. Kiedy zaspokoi tę potrzebę, zaczyna myśleć o budowaniu więzi społecznych. Skoro je zbuduje, to czas na szukanie uznania, szacunku. Kiedy to zostanie osiągnięte, wówczas wejdzie na ścieżkę rozwijania siebie samego. Zostało to przedstawione  w uproszczeniu, jednak taki obraz pojawia się w umyśle, kiedy używa się terminu hierarchia czy piramida. Metaforą hierarchii może być drabina –  wspinanie się po szczeblach.  W naszym przypadku będą to potrzeby – od podstawowych  do wyższego rzędu. Nie można już zapytać A. Maslowa o jego rozumienie  koncepcji potrzeb. Trudno także ustalić, jak ta koncepcja była zmieniana w czasie. Jednak powoli dochodziłem do przekonania,  iż jest to niewłaściwe. Założenie o hierarchii, piramidzie potrzeb jest założeniem fałszywym.  Przynajmniej w ujęciu, które było w moim umyśle.

Myśl do myśli i nowy obraz

Ten tytuł to parafraza  powiedzenia „grosz, grosz, pełen kosz”.  To objaśnienie  procesu myślenia, narastania wątpliwości.  W naukach społecznych trudno o niezaprzeczalne dowody, niepodważalne wyniki badań. Metody myślenia logicznego, obserwacje, wnioskowanie oparte  na odniesieniach  do innych dziedzin, podejście interdyscyplinarne, mogą być podważane  w odniesieniu do formułowanych wniosków. Metody eksperymentalne również niosą ze sobą niebezpieczeństwo błędnych konkluzji,  mało precyzyjnych założeń. Wystarczy przywołać  podważane w XXI wieku eksperymenty wspomnianego już Zimbardo, także Milgrama. Krytyczna ocena dotyczy subiektywnego opisu zastosowanych metod eksperymentów.  Szczególnie ten pierwszy badacz nie wykazał się pokorą oraz krytycznym podejściem do własnych eksperymentów.  Opublikował krzywdzące dla homo sapiens wnioski,  że ludzie są z gruntu źli, że podzieleni na strażników i więźniów, dopuszczą się okrutnych zachowań.

A teraz o myśleniu,  o moich wątpliwościach, które niczym pojedyncze  pociągnięcia  ołówkiem,  zaczęły się układać  w pewien obraz. Pierwsze refleksje pojawiły się  po moich pogłębionych studiach nad pszczołami. Najpierw czytałem wszystkie, dostępne w bibliotekach poznańskich uczelni, książki o życiu pszczół. Następnie kupiłem rodziny pszczele i mogłem obserwować ich życie, mając cel komercyjny, czyli sprzedaż efektów  ich pracy. Tak to rodziny pszczele pracowały na utrzymanie mojej rodziny. Odpłacałem im moją miłością do nich  oraz cukrem, który im podawałem na zimę. Co mnie uderzyło, to społeczny wymiar ich życia. Pojedyncza pszczoła nie przetrwa chłodnej nocy. Pozostając w rodzinie, może przetrwać silny mróz. Zbieraczki przynoszą nektar i pyłek dla wspólnego dobra.  Żadna pszczoła nie ma nadwagi. Nie ma też u pszczół otyłości. Nie potrzebują ani kija, ani marchewki. Są zmotywowane do pracy  na rzecz rodziny. Żadna pszczoła nie odłoży sobie nawet  jednego ziarnka pyłku. Są blisko siebie zimą, aby się ogrzewać. O symbiozie ludzi i pszczół  opowiada film „Kraina miodu”.

W jakim języku zaczną mówić dzieci

Z perspektywy 2020 roku możemy taki eksperyment ocenić jako barbarzyński, jednak miał on miejsce  w dawnych   wiekach. Otóż jeden z władców w Rzymie postanowił przekonać się, w jakim języku zaczną mówić dzieci, kiedy skończą rok. Sądził, że dzieci mają  w genach zakodowany  jakiś język. Zakazał zatem odzywać się  do niemowląt. Ani mamki, ani matki, nie mogły nic mówić  w czasie karmienia czy przewijania (Adler i inni, „Relacje interpersonalne”). Żadne z tych dzieci nie dożyło  roku. Wszystkie zmarły. To dowód na to, jak silna jest potrzeba bycia z innymi,  słuchania głosu innych, przepełnionego miłością. Dzieci miały jedzenie.  Były bezpieczne fizycznie. Zmarły bez relacji społecznych.

Walka o Pana Wilsona

Kolejne refleksje płynęły z filmu „Poza zasięgiem”. Tom Hangs  ratuje się z rozbitego samolotu i z kilkoma ocalałymi w wypadku  paczkami, szuka sposobu przetrwania na wyspie. Ma jedzenie,  schronienie, uczy się (np. rozpalania ogniska), jednak nie ma towarzystwa. I oto  z piłki, która była w jednej z paczek, „tworzy” towarzysza niedoli –  Pana Wilsona. Są oczy, usta, nos, nawet namalowane na piłce włosy. Zwierza się Panu Wilsonowi, kłóci się z nim, prosi o radę, konsultuje strategie działania i szczęśliwie, po kilku latach zostaje uratowany. Jednak – dla mnie – w mistrzowski sposób,  Tom Hangs zagrał swoją rolę  w sytuacji, kiedy zwykła piłka, ale dla niego Przyjaciel,  Towarzysz, Pan Wilson, odczepił się od tratwy i znikał z pola widzenia. T. Hangs  ryzykował  utratę własnego życia, aby dogonić Pana Wilsona. Znakomicie to pokazał, że kluczowa była relacja z drugą istotą, wtedy – Panem Wilsonem.

Ostracyzm zabija szympansa

Jako naczelni, możemy wnioskować  o naszej naturze,  obserwując życie i zachowania małp. Tutaj bazuję  na obserwacjach de Wall’a, „Małpa w każdym z nas”. Przez pół wieku prowadzono obserwacje  zachowania szympansów i bonobo  w ogrodach zoologicznych wielu krajów świata. Na plan pierwszy wybijają się relacje  społeczne, które utrzymują stado  w odpowiedniej kondycji  fizycznej oraz psychicznej. Czytając opisy zachowań ludzi z czasów  wspólnoty pierwotnej (Harari, Ekman – „Kłamstwo”), dostrzega się   siłę związków społecznych.  Potwierdzenie dla takich wniosków znajduję osobiście także u wielu innych autorów. V. Frankl („Człowiek w poszukiwaniu sensu”) opisuje siłę mentalną  więźniów, którzy głodowali, ginęli od kul, bicia,  a jednak trwali, będąc w grupie. Co było dla mnie wielkim zaskoczeniem,  żołnierze Wermachtu walczyli, zmotywowani przyjaźnią kolegów z plutonu. Niewiele wiedzieli o ideologii faszyzmu. Relacje z kolegami, przyjaciółmi, sterowały ich zachowaniem (Bregman, „Homo sapiens”).

Pandemia i dystans fizyczny

W 2020 roku, w maju,  kiedy złagodzono w Polsce obostrzenia, następnego dnia, całe klasy młodzieży siadały w parkach, na trawie, w kręgach, ciesząc się przebywaniem ze sobą, rozmowami. Z trudem utrzymywali dystans fizyczny, ciesząc się  relacjami społecznymi.  W moim przekonaniu, słowa są ważne i z całą mocą pragnę podkreślić, aby mówić o dystansie  fizycznym czy przestrzennym. Natomiast konieczne, bardzo ważne jest budowanie relacji  społecznych. Nikt nie powinien używać terminu „dystans społeczny”. Wszyscy powinniśmy rozmawiać ze sobą, telefonować do siebie,  rozmawiać na platformie np. Zoom, pisać do siebie  maile, kartki, listy. To jest dla nas, dla ludzi, najważniejsze w tym trudnym czasie pandemii. Szukajmy sposobów, aby zachowując dystans fizyczny, wzmacniać, zacieśniać relacje społeczne.

Konkluzje

Mam w głowie jeszcze wiele innych przykładów, które utwierdzają mnie w przekonaniu,  że należy porzucić błędną koncepcję hierarchii potrzeb, piramidy potrzeb. Możemy mówić o kręgu potrzeb, o łańcuchu potrzeb, o rodzinie potrzeb, o potrzebach. W naukach o zarządzaniu nadszedł czas na bardziej intensywne szukanie sposobów  budowania relacji wśród  pracowników, relacji z klientami, społecznością lokalną. Marnujemy zasoby – jedzenie, energię. Mam tutaj na myśli główny nurt, czyli większość w społeczeństwach Europy. Boli nas, jest dla nas wyrzutem sumienia, że są dookoła bezdomni, biedni, głodni. Jednak większość ludzi w Polsce ma dach nad głową, ciepło w mieszkaniu, odpowiednie zapasy w lodówkach czy spiżarniach.  Jednakże naszym wyzwaniem, nie tylko w biznesie, ale także  w domach,  powinno być skupianie się  na wzmacnianiu więzi społecznych. O wiele bardziej potrzebujemy, w większości domów i firm, miłości, rozmowy, akceptacji, szacunku, poszanowania godności ludzkiej,  możliwości rozwijania siebie,  realizowania pasji niż jedzenia czy  dachu nad głową. Jeśli położymy większy nacisk na więzi społeczne,  to w 2021 roku średnia waga Polaka może spadnie o 4 kg, mniej będzie wypadków na drogach, bardziej czyste będzie powietrze, mniej plastiku będzie w lasach, mniej będzie wizyt u lekarzy, mniej rozwodów  i tak dalej.    Nie wiem, czy mi wolno,  jednak bardzo mnie  kusi, aby napisać, że miłość, rodzina, relacje z innymi, życie towarzyskie, społeczne,  możemy ustawić  w punkcie centralnym. To jak słońce, którego promienie stają się symbolami całej wiązki potrzeb. Na tym zakończę, chociaż zdaję sobie sprawę ze złożoności tego, co wiąże się z potrzebami ludzkimi. Myślę jednak, że koncepcję piramidy potrzeb możemy pozostawić w  muzeum nauki.