Pobawmy się tato….
Posłużę się opisanym w jednej z książek przypadkiem, aby inspirować do krytycznego spojrzenia na siebie, do wprowadzania zmian w swoim, codziennym zachowaniu. To opowieść o chłopcu, który chciał, aby jego tata, po powrocie z pracy, wieczorem, pobawił się z nim w domu. W poniedziałek nie było to możliwe, bo tata we wtorek wyjeżdżał. Po powrocie był zmęczony, a zatem proponował w środę. I tym razem tata poprosił o dzień zwłoki, bowiem w czwartek było ważne zebranie. W piątek – zakończenie ważnego projektu. Nawet w sobotę, tata miał spotkanie zawodowe. I tak obiecał, że w niedzielę, od rana, będzie dla syna. Wtedy się pobawią. Ojciec nie spodziewał się, że malec zbudzi go o 7 rano, prosząc o dotrzymanie danego słowa. Wstał zaspany, rozejrzał się po pokoju, i zobaczył gazetę z mapą świata na pierwszej stronie. Podarł gazetę na drobne kawałki, rozrzucił je na szklanym stole i poprosił syna, aby ułożył mapę, po czym już będą się bawić. I z ulgą wskoczył do łóżka sądząc, że potrwa to dłuższy czas. Jakże był zdziwiony, kiedy po chwili syn pojawił się przy łóżku mówiąc, że mapa jest ułożona. Ojciec z niedowierzaniem wstał i zamarł z zaskoczenia. Mapa świata był poprawnie ułożona. Nie mogąc tego zrozumieć, zapytał syna, jak tego, w tak krótkim czasie, dokonał. Chłopiec powiedział, że jeden kawałek spadł na podłogę. Kiedy się wczołgałem pod stół, aby go podnieść, zobaczyłem, że na drugiej stronie są kawałki twarzy człowieka. Zebrałem zatem wszystkie kawałki, relacjonował, położyłem je odwrotnie, i szybko ułożyłem twarz człowieka. Kiedy była gotowa, przewróciłem całość na drugą stronę i tak uzyskałem mapę świata. Leżąc pod stołem pomyślałem, że jak poskładam człowieka, to wówczas cały świat wskoczy na swoje miejsce.
Wyryte w kamieniu
- Lombardi, ceniony w USA trener uważał, że charakter człowieka, jako termin, należy rozumieć jako cechy wykute w kamieniu. Ma to oznaczać systematyczną, codzienną pracę nad sobą, nad doskonaleniem siebie. To owo poskładanie człowieka. Nikt tego nie zrobi za nas. Kompetencje wymagają opanowania. Nikt ich nie podaruje, nie da nam w prezencie. Piękną dla mnie metaforą jest codzienne zamiatanie domu. Odwołam się do osobistego doświadczenia. Rzadko czynię to sam, natomiast codziennie widzę to o poranku. Szczególnie łatwo rzuca się to w oczy, kiedy się mieszka razem z psem, owczarkiem niemieckim. Kilka spacerów dziennie, zabawa na ogrodzie, zmiana sierści, i codziennie jest – jak to się mówi w Poznaniu – „kupa” śmieci. I tak jest codziennie. To doskonała metafora dla liderów, menedżerów, rodziców – wszystkich ludzi. Tak jak konieczne jest codzienne zamiatanie, sprzątanie, tak też ważna jest systematyczna praca nad sobą. Wykuwanie w kamieniu cech, które pozwalają na czynienie dobra – w odniesieniu do siebie, do innych, do otoczenia. Szczególnie narażeni na opium władzy są liderzy. Powinni zamiatać i wyrzucać słyszane często pochlebstwa. Władza jest o wiele bardziej niebezpieczna niż alkohol, narkotyki, papierosy. Jak śmieci, codziennie należy usuwać pochlebstwa. Dobrze jest, codziennie wszystko zaczynać od początku. Każdy dzień to dzień pierwszy. Pierwsza lekcja, pierwszy wykład, pierwszy artykuł.
Kamień stawia opór
Kształtowanie własnej osobowości, to przede wszystkim świadomość własnego „wyposażenia fabrycznego”. Każdy z nas rodzi się z zestawem różnych cech. Jest to wyjątkowo splątany zestaw korzeni, którym trzeba się przyglądać. Trudno powiedzieć, na ile tak było w rzeczywistości, na ile jest to spojrzenie retuszowane przez wypowiedzi innych ludzi. Przykład jest bliski wielu osobom. To postać Steva Jobsa. Był młody, z cechami osobistymi, kiedy został szefem firmy Apple. Generował tyle konfliktów, obrażał ludzi, zachowywał się nagannie, stąd rada nadzorcza nie miała innego wyjścia, jak go zwolnić. I tak się stało. Być może Jobs rozpoczął pracę nad sobą. Wiadomo, że wyjeżdżał, szukał nowej wiedzy, spojrzenia w siebie, medytował. Nie wiemy tego dokładnie. Być może potrafił się skupić na zasadach, wartościach, pracy nad sobą. Być może owe 30 czarnych golfów, 30 par spodni, które zakładał codziennie, uwalniało jego umysł od podejmowania zbędnych decyzji, oszczędzając siły na pracę nad sobą, nad rozwojem osobowości. Być może ten kamień był bardzo twardy. Trzeba było siły, systematyczności, uporu, aby wykuwać w nim cechy, które pozwolą układać sobie relacje ze współpracownikami. Twardość tego materiału, to parkowanie na miejscach dla niepełnosprawnych, unikanie płacenia podatków, lekceważenie własnej córki. Tego nie wiem, jak Jobs nad sobą pracował. Natomiast okazało się, że przejęcie sterów po raz drugi w przedsiębiorstwie Apple, doprowadziło do sukcesu. Marka rozwijała się na rynku, pracownicy wytrzymywali z szefem. Wszyscy razem odnosili sukces. Wielokrotnie pisałem, że należy chwalić za wysiłek, za pracę, zaangażowanie a nie za talent. Jeśli tak było, jak piszę, to Jobs zasługuje na słowa uznania. Za to, co uczynił, aby w tak twardym, nieprzyjaznym materiale, wykuć cechy, które pozwoliły budować lepszy świat. To wielka sztuka, aby spojrzeć na siebie krytycznie, obiektywnie, aby zobaczyć własne cechy, „wyposażenie fabryczne”. Talent, z którym przyszedł na świat S. Jobs, wymagał uzupełnienia cechami, które umożliwiły pozostawienie po sobie zbudowanego dobra. I jeszcze jedna refleksja. To oczywiście mało sensowne dywagacje. Otóż, co by było, gdyby Jobs przyszedł na świat np. w XV wieku, kiedy zaczynała się era opływania świata. To taka filozoficzna refleksja. Trzeba szczególnego zbiegu okoliczności – talentu oraz warunków, aby możliwe było jego rozwijanie. A teraz sam mogę zapytać siebie – czym bym się zajmował co tydzień, gdybym urodził się w czasie, kiedy nie było Internetu?. Nie wiem tego, jednak na pewno nie pisałbym co tydzień tekstu do umieszczenia na mojej stronie. Będąc liderem, menagerem, trzeba się skupiać na cechach, z którymi przychodzimy na świat, oraz kompetencjach, które w tym okresie są niezbędne dla skutecznego zarządzania, budowania relacji, tworzenia lepszych przedsiębiorstw, zespołów, lepszego świata. Być może, jak czynił to Jobs, warto ograniczać skalę podejmowanych decyzji dotyczących ubioru oraz spożywania posiłków. Schodząc rano w hotelu na śniadanie z bufetem szwedzkim, podejmujemy podobno ponad 260 decyzji związanych z wyborem menu. W McDonald’s jest znacznie prościej. Algorytm też może nas wyręczać, podejmując decyzje związane z komponowaniem posiłku.
Róż na policzku nie leczy anemii
Kilka lat temu, jako osoba zbliżająca się do emerytury, zostałem poproszony o kierowanie projektem, dotyczącym zmiany funkcjonowania części naszej akademickiej instytucji. W zespole miałem wyłącznie młode osoby. Zdziwiłem się bardzo, kiedy jedna z tych osób zapytała mnie, na ile mamy zaproponować wprowadzenie istotnych zmian, a na ile ma to być projekt, którego celem jest przypudrowanie twarzy, wizerunku. Skojarzenie, które jest w podtytule, to nałożenie różu na policzki, aby buzia wyglądała na zdrową. Blada, anemiczna twarz może być pokryta różem, jednak jeśli powodem jest anemia, to trzeba przygotować inną strategię działania. Nazywamy to usuwaniem przyczyn a nie pudrowaniem skutków. Tym samym dotykamy tutaj ważnej dla każdego lidera, menagera kwestii. Mianowicie niebezpiecznego zjawiska, jakim jest psucie się organizacji, osób zarządzających, od środka. To są rzeczy najbardziej niebezpieczne, najtrudniej zauważane, jeśli ktoś potrafi pławić się w pochlebstwach, ciągle świętować sukcesy, zamykać się na uwagi krytyczne, wierzyć w swoją gwiazdę. Wspominałem wielokrotnie o depresjach, o wypaleniu zawodowym, o spoczywaniu na laurach. Można udać się do lekarza i otrzymać tabletkę. W mediach, wielokrotnie przywoływane są wypowiedzi pracowników, którzy zażywają leki, albo dopuszczone do obrotu, albo takie, które nie są dozwolone. To właśnie metody nakładania różu, które nie likwidują anemii. Mógłbym wspomnieć teraz o różnych wypowiedziach polityków na temat inflacji, kosztów, nawet przyrostu naturalnego. Tutaj nie ma miejsca na takie rozważania. Natomiast rozmawiajmy o biznesie, o liderach, menagerach, których kompetencje już są wysokie, a będą jeszcze wyższe. Ludzie biznesu podnoszą swoje kompetencje, budują coraz bardziej skuteczne systemy. Jednak cały czas należy mieć nawyk codziennego zamiatania, czyli systematycznej pracy nad sobą. Pokus w otoczeniu jest bardzo dużo, coraz więcej. Media chętnie proszą o wywiady. Publikują zdjęcia, prowokują do wypowiedzi innych ludzi. A to może być niezwykle kuszące. Nawet nie wiadomo kiedy, można przekroczyć granicę „złotego środka”. Arystoteles był wybitnym umysłem. Mówił i pisał o złotym środku. Był nauczycielem Aleksandra Macedońskiego. Trudno zakładać, że nie omawiał ze swoim uczniem złotego środka. Trudno przyjąć, że nie ostrzegał ucznia, jakie mogą być konsekwencje zignorowania granicy, zasady „złotego środka”. A jednak sukcesy – być może to one – zaślepiły Aleksandra. Nie zdołał zapanować nad swoim „wyposażeniem”, nad uzależnieniem od władzy. Wszystko skończyło się bardzo szybko. Zakończył życie mając 33 lata. Być może zginął z rąk swoich towarzyszy, którym już zabrakło sił, aby tolerować iluzje, w których funkcjonował Aleksander. To przestroga dla każdego, kto jest rodzicem, liderem, menagerem. Farmaceutyki typu puder, róż, inne substancje, to nie jest leczenie przyczyn. W blasku sukcesów, własnej pychy, łatwo przeoczyć, co jest skutkiem a co przyczyną. I jeszcze jedna, trudna dla homo sapiens kwestia. To duża łatwość dostrzegania błędów u innych liderów, menagerów, rodziców. Kłopotem jest zdolność do krytycznego spojrzenia na siebie. Możemy teraz wrócić do początku. Syn chce zabawy, rozmowy z ojcem. To jest ważna potrzeba. To relacje z rodzicami budują fundamenty udanego, szczęśliwego życia naszych dzieci. Mecz nie jest tak ważny jak rozmowa, zabawa, spacer z synem. Odpowiedzialność, to sztuka wybierania zajęć, aktywności, które mają służyć wspólnemu dobru a nie tylko własnym celom. Byłoby dobrze, aby pod tym kątem spojrzeć na organizację czasu, dnia. To samo dotyczy roli lidera, zachowania menagera. To spojrzenie na siebie, na własne zasady, system wartości, na poczucie bezpieczeństwa pracowników przedsiębiorstwa. Kiedy poskładamy (poukładamy) siebie, wówczas cały świat wskoczy na swoje miejsce. I w takim kierunku zmierzamy. Tak ja to postrzegam. Droga jest długa i daleka. Jednak budujemy wyższy poziom świadomości. Pocieszające są nadchodzące strzępy informacji z Rosji. Niezależnie od jednostronnej propagandy w Rosji, coraz więcej osób wypowiada się przeciw wojnie. Coraz więcej młodych osób opuszcza kraj, widząc bezsens drogi, którą podąża Putin ze swoimi agentami. Pewnie wielu z nas zżyma się, że te procesy zachodzą zbyt wolno. Może znajdziemy sposoby, aby je przyspieszyć. Póki co, możemy się cieszyć tym, że wzrasta nasza świadomość, że mamy odpowiedzialnych liderów, menagerów, którzy prowadzą przedsiębiorstwa, zespoły w kierunku budowania wspólnego dobra.