Sens i logika

4 stycznia 2023

O świeżym powietrzu

            Różnie bywa z poczuciem humoru, stąd proszę o dystans do żartu a jednocześnie będzie mi miło, kiedy pojawi się refleksja osobista na temat poruszanej tematyki. Otóż zdarzyło się w szkole podstawowej, że jeden z uczniów puścił zjadliwego bąka. Jedzenie świąteczne i noworoczne bywa obfite i różnorodne, a to dało odpowiedni efekt. Zarówno uczniowie jak i nauczycielka, byli zdegustowani. Ustalono sprawcę całego zajścia i solidarnie wyrzucono go z klasy, na korytarz. Uczeń spacerował po korytarzu samotnie, kiedy akurat zjawił się wizytator z kuratorium. Przechodząc obok ucznia usłyszał, jak ten pod nosem powtarza słowa – „gdzie sens, gdzie logika, gdzie sens, gdzie logika”. Wizytator zatrzymał się obok ucznia i poprosił o wyjaśnienie tej zagadkowej sytuacji. Uczeń spojrzał na wizytatora i spokojnie, szczerze, opisał zdarzenie. Powiedział, co się stało w klasie. Wizytator pokiwał głową, jednak nadal drążył temat sensu i logiki. I wówczas rezolutnie odpowiedział uczeń – „Pytam, gdzie jest sens, gdzie jest logika tej decyzji. Oni zostali w klasie w smrodzie, a ja tutaj spaceruję na świeżym powietrzu”. Pewnie takie rozwiązanie jest mało sensowne i mało logiczne, jednak nadal aktualne jest pytanie, jak należy do tego podejść, aby było sensownie i logicznie. Może cała klasa powinna wyjść na korytarz a uczeń  zostałby  sam w klasie? Możemy się spierać, poszukując właściwego rozwiązania tego problemu. To pole do zgłaszania kreatywnych pomysłów oraz ich rozwijania, aż do uzyskania akceptowanego rozwiązania. Przekładając to na czas pandemii, dla osób ceniących zdrowie, sensowne będzie noszenie maseczek. Osoby traktujące wolność jako rzecz najważniejszą, będą przeciwne obowiązkowi noszenia maseczek. O kondycji społeczeństw zdecydują właściwe decyzje. Nie tak łatwo dokonać trafnego wyboru. Dyskusje, rozmowy, spory, to odpowiednie zachowania, aby podejmować najlepsze decyzje.

Pokojowa Nagroda Nobla

       W roku 2009, Pokojowa Nagroda Nobla została przyznana Barackowi Obamie, prezydentowi Stanów Zjednoczonych, który wygrał wybory w 2008 roku. Miał wówczas 48 lat i rozpoczął pierwszą kadencję prezydentury. Niewiele miał osiągnięć, doświadczeń, zaangażowania w działania na rzecz pokoju. Nie rozumiałem  wtedy, i nie rozumiem do dzisiaj powodów takiego właśnie werdyktu. Doskonale rozumiem, że trudno tutaj o precyzyjne oraz jednoznaczne kryteria przyznawania takiej nagrody. Jest to tym bardziej wieloznaczne, bowiem wiadomo, skąd pochodziły pieniądze zarobione przez Fundatora. Być może był to wyrzut sumienia, może inne powody, związane ze zdobytym doświadczeniem, świadomością, poczuciem odpowiedzialności. Pod koniec życia Nobel zdecydował o przeznaczeniu zarobionych pieniędzy na nagrody dla twórców. Tak to już jest, tak pewnie zostanie, chociaż mogą się pojawiać pytania o sens, o logikę. Jako homo sapiens, mamy sporo dylematów związanych z naszą mądrością i odpowiedzialnością. Nie wszystko da się  wyjaśnić w kategoriach logiki oraz poczucia sensu. Ważne jest natomiast, aby z dystansem podchodzić do wielu kwestii, widzieć rzeczy w szerszej perspektywie. Fabryki Nobla produkowały broń a nawet jeden z braci stracił życie od wybuchu wytwarzanych materiałów. Trudno przesądzić, kto zasługuje na takie wyróżnienie. Jak na ironię, mniej więcej w tym czasie, kiedy ustanowiono Nagrodę Nobla, Albert, książę Monako, wielki pacyfista, powołał Międzynarodowy Instytut Pokoju w Monako. Niewiele osób na świecie wie o tym. O Noblu wie większość ludności zamożnego świata. Wojna prowadzi do wielu dramatów, czego doświadcza również Europa Wschodnia w 2022 i 2023 roku. To wyjątkowy dramat, bardzo złożona sytuacja. Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby nastał trwały pokój. I co wtedy dalej? Kto powinien otrzymać nagrodę? To – jak dla mnie – kwadratura koła. Być może należałoby poszukać innego rozwiązania. Trudno to zrobić bez Fundatora. Nobel ustanowił nagrody w stosunku do osiągnięć w naukach ścisłych, nagrodę z literatury i pokojową. Bank Szwecji, w 1968 roku, zdecydował o przyznaniu nagrody imieniem Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii. Sam jestem ekonomistą a zatem mogę zapytać, dlaczego akurat z zakresu ekonomii? Nauki społeczne obejmują wiele dyscyplin. Pewnie są powody, że wybrano jedną z nich. Dlaczego akurat ekonomię? Jest matematyka, filozofia – nazywane czasem „królowymi nauk”. Każdego roku, w październiku, ekonomia może karmić swoje ego. Ekonomiści zostają laureatami nagrody. Tak jest i pewnie tak będzie. Trudno jednak znaleźć w tym zarówno sens jak i logikę. W drugiej połowie XX wieku Polacy bawili się żartami, bazującymi na pisaniu listów do Andrzeja Rumiana i uzyskiwaniu od niego odpowiedzi. Jedno z pytań było takie : „Szanowny Panie Rumian, jaka jest logika, jaki jest sens tego, że Czechosłowacja nie ma dostępu do morza, a ma ministerstwo żeglugi?”. Nie wiem dlaczego, odpowiadał Pan Rumian. Mogę jedynie powiedzieć, że takich paradoksów jest więcej. I tutaj podał nazwę kraju, własnego kraju, mówiąc, że istnieje w nim ministerstwo sprawiedliwości.

Postrzelajmy sobie…

      Oto jedna z zagadek, która towarzyszy mi w całym życiu. Co takiego jest w naturze ludzkiej, że bezsensownie niszczy rzeczy, które najpierw wytwarza, pracując w pocie czoła. Może zaczniemy od mniej tragicznych zachowań. To bitwa na pomidory w jednym z krajów. Jesienią, zgromadzeni na ulicach ludzie, rzucają w siebie pomidorami, zaśmiecając ulice. W innym kraju rzucają w siebie mąką. Ileż wody trzeba zużyć, aby zmyć z siebie pomidory albo mąkę, aby także  posprzątać ulice? Oczywiście można zadać jeszcze inne pytanie – dlaczego nie powinno się wysłać tych produktów do tych regionów, w których brakuje żywności? Gdzie jest sens, gdzie logika, takich działań? W odpowiedzi można usłyszeć, że taka jest tradycja. Ciekawe, że ludzie nie korzystają z liczenia w pamięci, z liczydeł, a posługują się komputerami czy kalkulatorami. W szkołach używano tabliczek do pisania, a jednak w tym przypadku nikt nie mówi o tradycji. Początek zmian zaczyna się zawsze w umyśle, w świadomości. Trudno sobie nagle wyobrazić miasto bez bitwy na pomidory czy mąki.

        Jednak najbardziej zadziwia mnie popyt na strzelanie, na fajerwerki. Skąd się to bierze? Jak się to zagnieździło w naszych mózgach? Na Krecie wielu mieszkańców ma broń. Mają niesamowitą zabawę, zabierając ją w góry i strzelając w niebo. To tradycja, to konieczność bycia przygotowanym na odpieranie wroga. Mamy doświadczenia z II wojny światowej – takie przekonania mają mieszkańcy Krety. Naziści dokonali wielu zniszczeń, zlikwidowali wiele wiosek. Trudno to wszystko wyrzucić z pamięci. Sam tego nie sprawdziłem, jednak mówiono mi, że w Polsce, w 2022 roku, trzeba się z dużym wyprzedzeniem zapisywać na strzelnicach. Dla mnie, pytanie o sens, o logikę, pozostaje otwarte. Nie wiem, ile kosztuje wytworzenie jednego naboju. Wiem natomiast, że cały ten nakład jest niszczony w ułamku sekundy. Podobnie jest z fajerwerkami. Są one wytwarzane przez wiele miesięcy, aby zostały zniszczone w jedną noc – Sylwestrową. Do tego powoduje to jeszcze wiele innych kosztów – pożary, okaleczenia, wystraszone zwierzęta, uspokajane farmaceutykami. Pisałem już o tym wiele razy na blogu. To tak jakbym zbudował nowy, piękny, przyjazny dla pszczół ul, pomalował go a następnie podpalił. W czym, gdzie szukać tutaj logiki, sensu?

Dobre wiadomości

       Na studiach słyszałem, że ekonomia formułuje prawa stochastyczne, czyli bazujące na wielkich liczbach, na dużych zbiorach danych. Obserwacji powinno być zatem wiele. Znamy też takie powiedzenie, że „jedna jaskółka wiosny nie czyni”. Zatem nie powinienem już pisać dalej, jednak podzielę się dobrą informacją, chociaż być może fałszywą. Otóż od lat piszę i mówię o bezsensie, braku logiki w odniesieniu do fajerwerków. I w tym roku doświadczyłem czegoś, co mnie przybliża do poczucia sensu, pozwala odnaleźć logikę w świecie. Otóż, 31 grudnia 2022 roku, było w miarę cicho, spokojnie, pokojowo. Mieszkam około 20 kilometrów na południe od centrum Poznania. Jestem tutaj już prawie ćwierć wieku. I oto stało się coś wyjątkowego. Spokój przed Sylwestrem, spokój w Sylwestra. Około godziny 23 pojawiło się trochę wystrzałów, a około 2 w nocy zapanowała cisza i grudniowa ciemność.  W imieniu własnym, rodziny, ptaków, które tutaj żyją, także pszczół, serdecznie dziękuję wszystkim, którzy powstrzymali się od nabywania fajerwerków oraz ich odpalania w tę noc. Dziękuję bardzo. Cieszy mnie to i wzmacnia moją wiarę, nadzieję, w powolne przywracanie sensu,  kierowanie się logiką, przynajmniej w tym zakresie. Chciałbym wierzyć, że to efekt moich wysiłków, mówienia, pisania, które doprowadziły do rozwoju świadomości w naszym społeczeństwie. Rozum jednak bierze górę nad sercem. Z reguły nie ma jednego czynnika sprawczego. Jest ich wiele. I w tym przypadku pewnie jest podobnie. Być może spadek dochodów realnych ludności miał wpływ na zmianę zachowań. Być może decyzje wójtów, burmistrzów, prezydentów, którzy zrezygnowali z fajerwerków na powitanie Nowego Roku. Serdecznie dziękuję wszystkim. Bardzo mnie to cieszy.  Jednak może też być inny powód. Byłby przykry. Aby jednak było bardziej dramatycznie, zacznę od żartu. Otóż około 1980 roku, ktoś z USA przyjechał do Polski, w odwiedziny do rodziny. Był to czas pustych półek, ogromnych niedoborów. Trudno było cokolwiek kupić. Trzeba było mieć nosa czyli intuicję, czasem znajomości aby stanąć w kolejce przed sklepem, czekając, aż – jak wtedy niektórzy mówili – „wyrzucą towar”.  I pewnego dnia, gospodarz był nieobecny przez wiele godzin. Kiedy wrócił, jego twarz promieniała blaskiem człowieka szczęśliwego. Trzymał pod pachą parę nowych butów, rodzimej produkcji. Gdzie byłeś tak długo? – zapytał Amerykanin. I wtedy gospodarz z dumą i szczęściem powiedział – „buty wyrzucili”. Amerykanin spojrzał na buty i ze spokojem powiedział – „my też takie wyrzucamy”. A teraz to, czego na pewno nie chciałbym usłyszeć. To informacja, że był to przypadek. Tylko tutaj było ciszej i spokojniej. Ekonomia mówi, że tylko prawa stochastyczne. Inni mówią, że nadzieja umiera ostatnia. Póki co, dziękuję za naszą wspólną edukację, za rozwój tak ważnej dla nas świadomości. To może być pożywką dla innych, ważnych zmian w zachowaniach ludzi. Mam na myśli ratowanie Planety oraz nas samych. Przed kim? I to jest najbardziej niezwykłe – przed nami samymi. Naszą chciwością, zachłannością, egoizmem, myśleniem na krótką metę.

Wolność od niepokoju

       W kulturze chrześcijańskiej są święta Bożego Narodzenia oraz święta Zmartwychwstania. Jedne bardziej chwytają za serce, drugie natomiast przemawiają za pomocą rozumu. W wielu domach uroczystości wigilijne, także wielkanocne, rozpoczynają się od czytania odpowiedniego fragmentu Pisma Świętego. Już jako dziecko, intrygował mnie taki oto fragment – „W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza, gdy namiestnikiem Judei był Poncjusz Piłat”….(św. Łukasz, rozdział 3, wiersz 1). Wiedziałem także, że piszemy daty, żyjąc w nowej erze, a odwołujemy się również do lat przed naszą erą, jeśli dotyczy to np. Hipokratesa. Zastanawiałem się, jak to się stało, że nagle świat postanowił liczyć lata inaczej. Kto był na tyle oświecony, aby od 1 stycznia, czyli kilka dni po 25 grudnia, czyli narodzinach Jezusa, ustanowić nową erę i zmienić kalendarze? Jak się to wszystko ma do „piętnastego roku panowania cesarza Tyberiusza”? Ciekawe, ilu Polaków wie o tym, jak to się stało, że mamy teraz rok 2023. Być może szkoda na to czasu, a być może warto to wiedzieć, aby spoglądać na nasze życie z dystansem do pewnych rzeczy. Otóż papież Jan I, około 523 roku, poprosił mnicha Dionizjusza Małego (Mniejszego), aby ustalił datę narodzin Jezusa. Owocem tej pracy było ustalenie, że Jezus przyszedł na świat 25 grudnia 753 roku od założenia Rzymu. Dionizjusz pewnie wraz z papieżem Janem I zdecydowali, że dzień 1 stycznia 754 roku od założenia Rzymu będzie początkiem nowej ery. A zatem stało się to ponad 500 lat po narodzeniu Jezusa. Wcześniej liczono lata odwołując się do roku założenia Rzymu. Z różnych pewnie względów, liczono też lata odnosząc się do początku panowania cesarza. Dlatego w Ewangelii św. Łukasza jest wspomniana data – „piętnastego roku panowania cesarza Tyberiusza”… W moim przekonaniu, wiedza pozwala nam żyć w wolności od niepokoju. Z dystansem można spoglądać na wiele różnych informacji, schematów, stereotypów. Kierując się tym, czego dostarcza nauka, można ze spokojem i ufnością spoglądać na otoczenie. Dla mnie ważne jest to, że coraz wyraźniej dostrzegamy konieczność powrotu na drogę wspólnej egzystencji ludzi oraz całej przyrody. Ów spokój nocy z 2022 na 2023 roku, może być gwiazdą nadziei, zapowiadającą wejście na ścieżkę hamowania zachowań opartych na pomnażaniu bogactwa, przechodzenie na stronę działań bez nagrody, bez zbędnych korzyści. Coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z odpowiedzialności za Planetę. Oddala się paradygmat, oparty na czynieniu sobie Ziemi poddanej, na rzecz życia w harmonii z całą przyrodą. To pomoże uwolnić siebie oraz kolejne pokolenia od niepokoju. Naszą nadzieją jest budowanie wspólnego dobra – ludzi, zwierząt i roślin. W przeszłości, niewłaściwe decyzje prowadziły do eliminowania grup, społeczeństw. W 2023 roku sytuacja jest całkowicie inna. Możemy wyeliminować siebie, jako całą ludzkość. Zanim pojawi się odpowiedni lider, należy podejmować własne, mądre decyzje, aby hamować wywołaną przez nas  chorobę Planety.

Przerwany sen zimowy

       Na koniec jeszcze refleksja związana z pszczołami. Otóż przyjaźnię się z nimi już ponad pół wieku. Razem funkcjonowaliśmy w takim rytmie – od października, do marca, one czekały na wiosnę w ulach, ja zapracowany przy biurku. Oblot zimowy, czyli pierwszy dzień, kiedy temperatura wynosiła około 12 stopni, pszczoły opuszczały ul, aby pozbyć się nieczystości w powietrzu i szukać pierwszych kwiatów. Przeważnie było to na początku marca. Mam w głowie datę 23 marca, kiedy to obserwowałem pszczoły wracające do uli z pyłkiem i nektarem. Z każdym dniem ruch na wylotkach uli był coraz bardziej intensywny. I oto stało się inaczej 1 stycznia 2023 roku. Pełen oblot pszczół we wszystkich ulach. To całkowite dla mnie zaskoczenie. Za kilka dni będą znów mrozy. Nie wiem, jak to teraz przełoży się na życie pszczół. Ich sen został w połowie przerwany. I znów wracam do ekonomii, do prawa wielkich liczb. Chciałbym, aby był to wyjątek, aby w kolejnych latach było jak dawniej. Może jednak być to znak nowego trendu, ocieplania się klimatu. Pewnie tak dla pszczół, jak i dla ludzi, będzie to czas uczenia się życia w nowych warunkach. Jednak jest to równocześnie ważne dla nas wyzwanie. To zdecydowane działanie na rzecz hamowania zagrożeń. Wiem, jak trudno przekonać liderów politycznych. Oni mają swoje egoistyczne cele. Natomiast dostrzegam rosnące zaangażowanie coraz większej liczby ludzi w działania na rzecz harmonijnego życia na naszej Planecie. To nasze zobowiązanie na nadchodzące miesiące i lata. To nie jest kwestia życzeń. To czas budowania własnych planów, jak zmniejszać marnotrawienie zasobów, jak zmniejszać potrzeby, jak leczyć poranioną Planetę. Prosty komunikat jest taki – mniej znaczy lepiej dla świata, dla szczęśliwego życia kolejnych pokoleń, dla nieprzerywanego snu pszczół, czekających w ulach na wiosnę.