Za czasów Augusta…
„Pierwszy ten spis odbył się, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii. Szli więc wszyscy do spisu….” To z rozdziału 2, Ewangelii według św. Łukasza. Od tych słów zaczynałem jeden z wykładów, kiedy prowadziłem zajęcia z analizy rynku, dotyczące źródeł informacji. A dzisiaj będzie on osią, wokół której podzielę się refleksjami o pudrowaniu pychy, zawziętości, obojętności zamiast skupiania się na wprowadzaniu w życie wartości chrześcijańskich. Właśnie trwa narodowy spis powszechny. Spisujmy się – inne hasło, szczepmy się, usuwa w cień to pierwsze, o spisywaniu się. GUS i jego oddziały jednak systematycznie o tym przypominają. Za kilka miesięcy, może nieco później, w opracowaniach ze spisu przeczytamy, że – być może – 95 % Polaków to chrześcijanie, w większości katolicy. To deklaracje. Na pewno ważne. Jednak pozostaną bez znaczenia, jeśli będą fikcyjnymi hasłami, owym pudrem, który ma zakryć brud, niegodziwość, egoizm, bezduszność, nawet nienawiść. Spójrzmy zatem krytycznie na siebie, na nas, Polaków, spójrzmy na państwo, na przedstawicieli, których wybieramy, aby dbali o wspólne dobro, aby postępowali zgodnie z duchem Ewangelii. To także odnosi się do hierarchów kościoła. W tym szczególnym, nowym dla Europy i świata czasie, związanym z nagłymi zmianami w Afganistanie, potrzebne jest jednoznaczne stanowisko. Odwołam się do kilku przypowieści. Mówił do nich w przypowieściach – pisze Ewangelista. Inaczej niż w przypowieściach, nie mówił do nich. To o sposobie komunikowania się Chrystusa z tłumami. Dzięki tym metaforom, przekaz jest aktualny i zrozumiały. Nie wiadomo jedynie, czy zawsze precyzyjnie przetłumaczony.
Pierwszy rzuć kamieniem
Oto jedna z przypowieści, która oczarowała mnie w młodości. Genialna w swojej prostocie. To o kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie. Nauczycielu – co mówisz, ukamieniować ją? I odpowiedź Nauczyciela – kto jest bez winy, niech rzuci pierwszy. I po chwili została ta niewiasta i Nauczyciel. Wszyscy się oddalili z pochylonymi głowami. Od dawna sobie myślałem, jak to było? Z kim ta niewiasta cudzołożyła? Sama z sobą? A gdzie jest ta druga osoba? Dlaczego tylko ona ma być kamieniowana? To do rozważań przy innej okazji. Dlaczego naród chrześcijański z tak dużą łatwością podnosi kamienie i nimi rzuca? Media społecznościowe to teren, na którym jest bardzo dużo kamieni rożnej wielkości. Byłoby dobrze, abyśmy obudzili się z letargu, abyśmy ponownie rozpoczęli proces, na który zdecydował się ponad tysiąc lat temu Mieszko I. Piszę w ten sposób skupiając się na myśli przewodniej, na spisie, który pokarze, że jesteśmy chrześcijanami. Jednak możemy to ujmować także w wymiarze wartości ogólnoludzkich, humanitarnych. Czytałem o Talibach, wykształconych, znających angielski, którzy przepuszczali swoich rodaków na lotnisko wiedząc, że ratują im życie. A my mamy w zasięgu ręki ludzi, którzy podnoszą ręce i proszą o przyjęcie, ochronę, przed prześladowaniem, proszą o możliwość życia z dala od ojczyzny, bliskich, ale możliwość życia. Zanim tym ludziom nie podamy ręki, nie mamy prawa skupiać się na innych tematach. Najpierw pomoc człowiekowi, a później dyskusja o ochronie granic. Ten czas sierpnia 2021 roku będzie się za nami ciągnął przez całe lata. Widzę, ile problemów osobowościowych będą mieli owi młodzi ludzie, którzy patrzą na dramat bliźnich i są przez dowódców zmuszani do tak nieludzkich zachowań. Widzimy to w całej Polsce. To obrazy, które mogą prowadzić do wyuczonej bezradności. A rozwiązanie jest na kartach Ewangelii, która jest fundamentem chrześcijaństwa.
Oczywiście, że zrobię….
A teraz jedna z najpiękniejszych, z mego punktu widzenia, przypowieść o ojcu i synach. Otóż ojciec miał dwóch synów. Przywołał ich do siebie i zadał im pracę. Pierwszy z synów ukłonił się nisko i powiedział, oczywiście ojcze, zrobię co mi poleciłeś. Poszedł do pubu, balował, i niczego nie zrobił. Drugi natomiast postawił się ojcu. Zdecydowanie się zbuntował – niczego nie zrobię, powiedział z gniewem. Jednak po pewnym czasie się opamiętał, i zrobił o co prosił ojciec. Ewangelista zadaje pytanie – który z synów spełnił wolę ojca? Ten pierwszy, czy ten drugi? Nie wiem, jak wyglądają wyniki spisu w Grecji, jaki odsetek to chrześcijanie, katolicy. Wiemy, jak to jest w Polsce. I teraz spójrzmy na wyspę Lesbos, na uchodźców, których przyjęli Grecy. Spójrzmy też na nasze postawy, na ludzi przy granicy, proszących o pomoc. I postawmy sobie pytanie – na ile postępujemy zgodnie z naszymi wartościami. A już wcześniej na tej stronie pisałem, że po roku 1948 Polska przyjęła około 4 tysięcy uchodźców z Grecji. Eleni, Nikos Chadzinikolau – wymieniłem wtedy te dwa nazwiska. To właśnie z tej fali uchodźców. I to były decyzje władz komunistycznych, zwalczających religię katolicką w Polsce. Który z synów spełnia wolę ojca?
W podróży
Na peryferiach miasta, wraca do domu kibic, z szalikiem Legii, ukochanego klubu na szyi, i widzi leżącego człowieka przy drodze, w zaroślach. Jęczy z bólu, ma pokrwawione ręce i twarz, a na szyi szalik Lecha Poznań. I oto kibic Legii, jeszcze przed chwilą obrzucający kibiców Lecha błotem wyszukanych wyzwisk, zatrzymuje się. Wyjmuje z apteczki samochodowej bandaże, wodę utlenioną, opatruje rany. Prosi miejscowych o zawiezienie go do szpitala, na SOR. Zostawia im tysiąc złotych na wydatki. Bierze numer telefonu komórkowego i mówi, że jutro zatelefonuje, że pokryje koszty pomocy, jeśli przekroczą tysiąc złotych. Myślę, że każdy już teraz rozpoznaje przypowieść znaną jako „Miłosierny Samarytanin”. Odwołałem się do kibiców Legii i Lecha Poznań, aby podkreślić znaczenie miłosierdzia. To kluby, których kibice być może są bardziej negatywnie do siebie nastawieni niż Żydzi byli nastawieni do Samarytan za czasów Chrystusa. Łatwiej nam zrozumieć głębię przypowieści przenosząc się na współczesny grunt kibiców tych dwóch klubów. Wspominałem o Lesbos. A teraz przywołam wyspę Lampedusa, należącą do Włochów. Z szacunkiem myślę o mieszkańcach tych wysp, o narodach, które szukają pomocy w Unii Europejskiej, jednak dzielą się wodą, jedzeniem, odzieżą z uchodźcami. Zanim rozłoży się drut kolczasty, postawi mur, najpierw trzeba wykonać gest miłosierdzia. Nie ma usprawiedliwienia dla innej kolejności. To nasza wspólna odpowiedzialność ludzi, którzy w taki a nie inny sposób wypełniają formularze spisowe.
Belki i źdźbła
Kiedy w młodości czytałem tę przypowieść, to miałem dystans do jej konstrukcji. Nie raz dorośli wyjmowali mi źdźbła, muszki, z oka, jednak nigdy nie była to belka. A takie widziałem w różnych miejscach. Ewangelista może przesadził, może to słowo, belka, miało inne znaczenie – nie wiem. To teraz nie ma znaczenia. Istota leży w tym, że potrafimy dostrzegać drobne uchybienia w postępowaniu innych, natomiast nie dostrzegamy dużych rozmiarów wad, które sami posiadamy. Chętnie przerzucamy odpowiedzialność na innych. Lubimy mówić o sobie – my, naród wybrany, ja, człowiek wybrany, genialny, nieomylny. Tak nie jest. Jako ekonomista zajmuję się biznesem. Być może rozwinę ten temat przy innej okazji, natomiast myślę, że politycy, państwa, powinny uczyć się od ludzi biznesu podejścia do siebie. Ewolucja w sferze gospodarowania premiowała ludzi, którzy potrafili się porozumieć, którzy nie skupiali się jedynie na drobnych wadach partnerów i nie byli zapatrzeni jedynie w swój geniusz. W negocjacjach biznesowych strategia wet za wet została zastąpiona strategią win – win, czyli wygrany – wygrany. Ludzie biznesu są bardziej pragmatyczni i uczą się szybko. Potrafią się porozumiewać ignorując źdźbła i belki. Jakże przykry jest komunikat dzisiejszy, z 28 sierpnia 2021 roku. Otóż J. Biden z dumą obwieścił, że zabito jednego z planistów zamachów w Afganistanie. Może jeszcze dzisiaj będzie odpowiedź drugiej strony. Każda widzi tylko źdźbła po drugiej stronie. I co dalej? Juto kolejna odpowiedź Amerykanów? Przypomina mi się droga w Kalabrii. Jechałem nią z Włochami w kwietniu 1990 roku. Pełno krzyży przy drodze. Spojrzałem na Antonio – on prowadził samochód – i zapytałem, czy to kwestia wypadków. Droga była kręta. Nie, odpowiedział Antonio. My Włosi, jeździmy dobrze, bezpiecznie. Te krzyże to egzekucje, to porachunki mafijne, to, ‘Ndrangheta, czyli organizacja mafijna w Kalabrii. Nie ma innego sposobu, niż przełamanie myślenia i działania w kategoriach wet za wet, w kategoriach źdźbła i belki. Może na razie nie widzimy innych rozwiązań niż drut kolczasty i płoty, jednak są one nie do przyjęcia długofalowo. Potrzebny jest nam dialog, rozmowy, poszukiwanie światowego przywództwa.
Zostaw dar
I jeszcze jedna, niezwykle wymowna, wymagająca od nas ludzi zmiany myślenia, przypowieść z Ewangelii. Dotyczy samozadowolenia, przekonania o swojej wyższości w stosunku do innych. Ewangelista mówi o osobie, która przynosi dar przed ołtarz, z zamiarem złożenia go. Osoba, która jest przekonana, ze czyni dobrze, że buduje wspólne dobro. I pewnie jest zaskoczona pytaniem, czy nie ma gdzieś w otoczeniu osoby, która ma coś przeciwko jej czy jemu. Jeśli jest taka osoba, to zostaw dar, mówi Ewangelista, idź się pojednać z tą osobą, a następnie wróć i zostaw dar na ołtarzu. Zostawię kwestię ołtarza i daru. To osobny – przynajmniej dla mnie, wcale niełatwy temat. Natomiast zaskakujący jest inny wątek tej przypowieści. Nie tylko ważne jest, czy ja mam coś przeciw bliźniemu, ale tak samo ważne jest, czy bliźni ma coś przeciw mnie. I teraz trudna droga postępowania – zaproponować spotkanie, rozmowę, wyjaśnić nieporozumienia. To Talibowie – to Amerykanie. To Białoruś – to Polska. W ten sposób jesteśmy na ścieżce wet za wet. Nic dobrego w ten sposób nie zbudujemy. Liczy się rozmowa. Liczą się argumenty. Na wstępie potrzebne jest odpowiednie nastawienie. A to wymaga odwagi, zmiany sposobu myślenia. Pamiętam z książek o negocjacjach przypadek konfliktu Izraela i Egiptu. Nasser, przywódca Egipcjan, żądał spełnienia przez Izrael kilku warunków wstępnych, aby zgodzić się na rozmowy pokojowe z Goldą Meir, przywódcą Izraela. Sytuacja była patowa. I wtedy jeden z dziennikarzy przedstawił Nasserowi taki oto obraz. Oto Golda Meir mówi do narodu – Drodzy Izraelici, oto oddałam wzgórza, wycofałam nasze wojska, aby zacząć rozmowy z Nasserem. Jak pan sądzi, zapytał dziennikarz, jak by to zostało odebrane w Izraelu?. Myślę powiedział Nasser, że Golda Meir miałaby kłopoty. Następnego dnia Nasser zgodził się na przystąpienie do rozmów pokojowych bez żadnych warunków wstępnych. Dzisiaj, 28 sierpnia media publikują informację, że hokeiści Białorusi powinni się wstydzić, że przegrali z Polską. Zaczyna się spirala, która nie wiadomo, dokąd doprowadzi. To jednak, czyli mecz hokeja na lodzie, nie jest tak ważne jak pomoc uchodźcom. Kto ma z tym problem, aby zaproponować rozmowy? Tyle nadziei zostało wzbudzonych w sercach po wyborach wygranych przez J. Bidena. Jak w Kalabrii – wet za wet prowadzi do ustawiania krzyży przy drogach. Nie ma innej drogi – wyłącznie rozmowy. Przywołane przypowieści wskazują drogę. Wyciągnięta ręka, zapraszająca, aby usiąść przy stole i rozmawiać. Moc, honor jest po stronie tych, którzy potrafią zostawić dar i zacząć od rozmowy, od szukania porozumienia. Adenauer i Schuman nie obmyślali kolejnej wojny w Europie. Przeciwnie, wyciągnęli dłonie i usiedli przy stole, zmieniając bieg historii, wznosząc homo sapiens na najwyższy poziom – szukania porozumienia, budowania na wartościach, budowania dobra wspólnego.
Wyłącznie w kategoriach „My”
Na koniec dzisiejszej refleksji chciałbym zaakcentować własny punkt widzenia, związany z wynikami spisu powszechnego w tym jednym wymiarze – jaką wyznajemy religię. To nasza wspólna sprawa. Bardzo mi zależy na tym, aby najlepiej jak potrafię angażować się w budowanie lepszego świata. Wszystko, co napisałem, to ma znaczenie głównie dla mnie. To codzienne spojrzenie na ścieżki, którymi się poruszam. Mam nie tylko prawo, ale i obowiązek, aby wymagać przede wszystkim od siebie. I to właśnie pragnę zaakcentować. Nie chcę rzucać kamieni, wytykać komukolwiek źdźbeł w oku, patrzę na siebie. I mam nadzieję, że tak też będziemy spoglądać wszyscy – ludzie biznesu, pracownicy, politycy, wyborcy, parlamentarzyści, hierarchowie kościoła. Być może jednak należy mieć na uwadze jeszcze jedną przypowieść. To o talentach. Ewangelista mówi, że od tych, którzy otrzymali więcej, wymaga się więcej. A to już inaczej rozkłada akcenty. Kto z nas otrzymał pięć talentów, kto dwa, a kto jeden? To refleksja osobista. Wyłącznie poruszamy się w kategorii „My”. Jednak oddając swoje głosy na naszych przedstawicieli, wręczamy im owe pięć talentów. A ich obowiązkiem jest ich pomnażanie dla wspólnego dobra. A wspólne dobro to wartości ogólnoludzkie.