Dystans do przymiotników
W niedzielę, 26 września, odbędą się w Niemczech wybory, które zakończą czas pracy Angeli Merkel na stanowisku kanclerza. Pełniła tę funkcję cztery razy, trwając na służbie wobec narodu, Unii Europejskiej i świata przez 16 lat. Czterokrotnie obdarzano ją zaufaniem, i być może, byłoby to kontynuowane, gdyby Angela Merkel nie zdecydowała o zakończeniu swojej misji. Zasłużyła, swoją postawą, działaniem, na okazanie wdzięczności, na podziękowanie. Osobiście jest mi bardzo bliskie rzymskie określenie „suma cum laude” – traktuję to, jako wyrażenie najwyższej wdzięczności za pracę, zaangażowanie, odpowiedzialność Angeli Merkel. Mam natomiast dystans do określeń typu „żelazna kanclerz”, „stalowa kanclerz”, „pancerna”, „Mamuśka” itp. Jest to całkowicie zbędne, niepotrzebne. Spłyca wszystko co ważne, ograbia z wartości, które są dla nas, ludzi, ludzkości, kluczowe. Słowa są bardzo ubogie w porównaniu z emocjami. Lewa półkula, nazywająca rzeczywistość słowami, klasyfikująca otoczenie, odziera prawą półkulę z prawa do całościowego, emocjonalnego spojrzenia na codzienność. Tak to ujmuje neuronauka, w tym badania dotyczące funkcjonowania półkul mózgowych. Zwodnicze byłoby pozostawianie obrazu malowanego przez logikę słów, kategorii, ocen, klasyfikacji. Ważne jest spojrzenie całościowe, wykraczające poza interpretacje wyłącznie słowne, analityczne. I tak pragnę na to spojrzeć, w krótkim, na pewno osobistym spojrzeniu. Ma ono dla mnie znaczenie w krytycznym spojrzeniu na własne decyzje oraz sposób myślenia.
Po drugiej stronie muru
Gdybym sam miał napisać o sobie, co mnie ukształtowało w życiu, to byłbym w nie lada kłopocie. Nawet z perspektywy własnego życia trudno powiedzieć, jak ułożyła się w mozaikę życia proporcja genów, talentów, wpływu rodziców, rodziny, szkoły, różnych zdarzeń. Ileż było zmian w rozumieniu rzeczywistości, korygowaniu własnych przekonań. O wiele trudniej to odnosić do cudzego życia. Jednak rozwijanie własnej świadomości, przygotowanie do decydowania w kolejnych latach, dobrze jest osadzić w refleksji, w opowieści. Na moją uwagę zasługuje decyzja ojca Angeli Merkel o przeniesieniu się z Hamburga na teren NRD, gdzie potrzebna była jego praca, służba, jako pastora. Prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że miałby łatwiej po drugiej stronie muru, jednak pozostał wierny swoim wartościom, służeniu innym. Tylko Angela Merkel wie, o czym rozmawiano w domu. Na pewno stosowne miejsce zajmowały w tym wartości. I ona sama służyła wartościom, będąc przez 16 lat kanclerzem. Na najwyższe uznanie zasługuje jej zaangażowanie w budowanie Wspólnej Europy, wskazywanie celu, jakim jest zjednoczona Unia. Konsekwentnie kroczyła do wyższego celu, opierając się naciskom, manipulacjom, pomówieniom, dostosowując się do szybko zachodzących zmian. W okresie tych 16 lat pojawiło się na świcie, w Europie, wiele kryzysów od gospodarczych przez polityczne do społecznych. I Angela Merkel radziła sobie z nimi najlepiej jak potrafiła. Być może korzenie domu rodzinnego trzymały konary tego co ważne, na właściwym miejscu. To refleksja dla każdego z nas – na ile „ukorzeniamy” kolejne pokolenia w wartościach istotnych dla Europy, dla całej ludzkości, dla Planety. Akurat w Polsce mam w tej materii dużo do nadrobienia.
Rozumienie słabości ludzkich
Istnieje teoria mówiąca o tym, że młodzi ludzie kształtują się w otoczeniu rówieśników. Rolą rodziców jest zatem i to, aby zapewnić swoim pociechom odpowiednie towarzystwo. Od wielu miesięcy gromadziłem w pamięci różne, publikowane w mediach informacje. Są wśród nich wzmianki o wyjazdach wakacyjnych Angeli, w gronie młodych ludzi, którym przyświecały wartości. Nie wiem, czy tak było, jednak wielu doświadczeń mogła dostarczyć praca młodej dziewczyny w piwiarni. Trzeba było zrozumieć odróżnianie istoty pracy kelnerki od zaczepek, grubiaństwa, języka, którym posługiwali się klienci, wypijający czasem w lokalu kilka piw. To niezwykle trudne, aby nie odbierać niczego osobiście. Sam nie wiem, czy umiałbym sobie z tym poradzić. Całe życie miałem styczność ze studentami, którzy byli mili i uprzejmi. To wielka umiejętność, aby odrzucić rzeczy mniej ważne, stojąc na gruncie wartości wspólnych. Sam mam ogromny lęk przed psami. Angela Merkel może nawet ma ten lęk jeszcze większy. To trauma wynikająca z pogryzienia przez psa. Nie jestem w stanie się tego pozbyć. A jednak prowadziła dalej rozmowę z Putinem, chociaż przywołał do pokoju swego psa. Absolutnie nie powinien tego zrobić. Jednak Angela Merkel, chociaż zamarła z przerażenia, to spokojnie, w komentarzu powiedziała, że należy przymknąć oko na zachowania chłopca, który czasem pozostaje nadal w piaskownicy. To postawa zasługująca na szacunek. Nie powinno się zdarzyć, że ktoś nie przychodzi na pożegnalne spotkanie w Warszawie. A tak się niedawno stało. Słowa, zapewniające o partnerstwie niewiele znaczą, jeśli nie idą za nimi odpowiednie zachowania. Liczy się postawa, gest, obecność. Jako kraj, nadal czekamy na lidera formatu Angeli Merkel. Osoby, które zamiast na posiedzeniu Sejmu, imprezowały, a miało to miejsce kilka dni temu, powinny rozważyć złożenie swoich mandatów. O zepsuciu oraz zdemoralizowaniu świadczy kłamstwo, że w tym czasie miały inne obowiązki. Tutaj przytoczę stanowisko dyrektora szkoły społecznej. Przyszedł do niego rodzic ze skargą na nauczyciela. Jego dziecko powiedziało o winie nauczyciela za negatywne oceny, które uzyskało. Było kilka zarzutów. Dyrektor wysłuchał wszystkiego uważnie i powiedział, że zostanie to dokładnie sprawdzone. I na koniec rozmowy stwierdził, że w tej szkole nie ma miejsca dla nauczyciela, który tak by się zachował, ale nie ma też miejsca dla dziecka, które kłamie. Wieczorem, telefonicznie, rodzic przeprosił dyrektora i wycofał wszystkie zarzuty. Angela Merkel, w rozmowie z Putinem, nie zostawiła cienia wątpliwości, że nie akceptuje decyzji w sprawie Krymu oraz Ukrainy. W czasie pożegnalnej wizyty w Warszawie, potwierdziła przywiązanie do praworządności. Zachowanie godne lidera, mającego wytyczony cel oraz budującego na wartościach. To refleksja, która jest warta przeniesienia na grunt biznesu, zarządzania zespołami.
Przywództwo oparte na dowodach
To nawiązanie do koncepcji obecnej i ważnej w sferze zdrowia, a mianowicie medycyny opartej na dowodach. Angela Merkel przygotowała oraz obroniła prace doktorską, i to w obszarze nauk ścisłych. Zgromadziła zatem wiedzę, zebrała doświadczenia związane z faktami oraz rozumowaniem opartym, na metodzie naukowej. I to wpłynęło na sposób sprawowania urzędu kanclerskiego. Potrafiła odróżnić fakty od hipotez, od sądów wartościujących. Wykazywała wyjątkową zdolność równoważenia impulsów pochodzących z lewej i prawej półkuli mózgowej. Bazowała na danych, kontrolując ich wiarygodność, a zarazem dostrzegała całość. A tą całością była Zjednoczona Europa, wartości, które legły u podstaw myślenia jej poprzednika, Adenauera. Nie można iść na kompromis z jakością, z zasadami, z wartościami. Z uznaniem mogę napisać o trosce Pani Kanclerz o ludzi wykluczonych, o emigrantów. Łatwo to krytykować, będąc we własnym, ciepłym domu. O wiele trudniej jest przyjąć ludzi do kraju, w którym mogą być do końca swoich dni. Nasze sumienia – czy tego chcemy czy nie chcemy – są obciążone śmiercią ludzi, szukających swego bezpieczeństwa, którzy zmarli na naszej ziemi, tuż przy granicy, we wrześniu 2021 roku. Nikłe są szanse, aby syci i pyszni ludzie władzy, wyciągnęli z tego sensowne wnioski. Przyszłość jest w rękach młodych ludzi, którzy są wyczuleni na wartości. To ludzie, którzy mają podejście takie, że nie są władcami Planety, kraju, ale są jej współgospodarzami, służą obywatelom, krajowi. Nie wiem, jak długo będziemy na to czekać, jednak doczekamy się na pewno lidera, który będzie mówił głosem „my”, będzie wyżej stawiał wartości wspólne niż uzyskanie poparcia w krótkiej, egoistycznej perspektywie. Miło jest patrzeć, jak rosną ludzie przyszłości, w Polsce i na świecie. Oni mają swoją mądrość, przekraczającą ideologię. To ogromna nadzieja dla ludzkości, dla Planety. Jest to zmiana, która się dokonuje na naszych oczach. Rodzi się nowy etap w rozwoju ludzkości. Byłoby dobrze, aby media, zwłaszcza publiczne, inspirowały do rozmów, do wymieniania się argumentami, a to byłoby impulsem do przyspieszania naszej świadomości.
Silny może pomagać słabemu
Niezależnie od roli Angeli Merkel w budowaniu Zjednoczonej Europy, trzeba docenić starania o kondycję gospodarki Niemiec. Poradziła sobie z kryzysami ekonomicznymi, podejmowała trudne decyzje w sprawach migrantów, wspomagała inne kraje (np. Grecja). Tak należy to postrzegać. Trzeba być silnym, aby pomagać innym. W samolocie, matka najpierw zakłada sobie maskę, a później dziecku. Wiele osób może twierdzić, że Angela Merkel skupiała się na interesach Niemiec. I taka jest rola lidera, przywódcy kraju. Wiele lat temu czytałem o zziębniętym pisarzu, który wszedł do kawiarni w Paryżu, aby napić się herbaty. Kierował się symbolem czajnika, który był nad wejściem. Kiedy się okazało, że jest to dom publiczny, zgłosił pretensje do właścicielki, dlaczego powiesiła czajnik? Zbiła go z tropu, kiedy zapytała: „a co, według pana, miałam powiesić”? Nie miał odpowiedzi. My dbamy o własne interesy, chociaż stosujemy niewłaściwe metody. Przerzucanie odpowiedzialności na innych, przypisywanie sobie najlepszych cech, jest drogą donikąd. Angela Merkel dbała o interes kraju także – w znacznym stopniu o interes Zjednoczonej Europy. Oczywiście budowała na tym, co uczynili jej poprzednicy. Tego nie można pomijać. I należy też pamiętać, że kolejni kanclerze Niemiec będą korzystać z tego, co osiągnęła, co pozostawiła Angela Merkel.
Co rusz krzyczymy „czemiennego”
To obserwacja Francuza, który spędził noc w gronie Polaków i pytał, dlaczego od godziny drugiej, do świtu, co rusz panowie się podnosili i wołali: „czemiennego”. To tło do refleksji na temat charakteru oraz sił fizycznych Angeli Merkel. Osobiście trudno mi akceptować prace parlamentu w nocy, negocjacje trwające do rana. Opowiadam się za funkcjonowaniem ludzi zgodnie z rytmem okołodobowym. Jednak pewnie i na to przyjdzie nam poczekać. Z szacunkiem spoglądam na obecność Angeli Merkel na negocjacjach, które niekiedy trwały do wschodu słońca. Trwała przy stole negocjacyjnym, będąc strażnikiem wartości. Kłaniam się bardzo głęboko. Jako lider, a to jest niezwykle istotne, była zawsze na właściwym miejscu, do końca. W odpowiedni sposób zarządzała sobą w czasie. Myślę, że ja bym sobie z tym słabo radził. Być może lepiej znała naturę człowieka, niż wiemy to z badań. Być może trzeba bronić wartości przez całą noc, aby pozbyć się szkodliwych pomysłów. Nie wiem też, jak to bywało każdego dnia, jednak czytałem, że po godzinie 18, na wspólnych kolacjach, podawano jej marchewkę. Pewnie miała silną wolę oraz własny sposób na kumulowanie energii fizycznej oraz psychicznej. Taka jest też rola lidera w biznesie. Jego obecność w pracy zespołu ma kluczowe znaczenie.
Miej własny styl
Planowanie własnego, spełnionego życia, to także kroczenie własną drogą w odniesieniu do stylu życia. Od lat podziwiałem styl ubierania się Angeli Merkel. Znakomicie podkreślała własną niezależność. Właściwie się to komponowało z jej osobą, zadaniami, które sama sobie stawiała. Tyle z mojej strony. Nie umiem pisać o tym bardziej szczegółowo. Suma cum laude. I także życie osobiste. Mieszkanie prywatne, z partnerem. Szanowanie pracy i pozycji partnera. I obecność tam, gdzie była potrzebna. To szczególna, osobista sytuacja. To rzecz oryginalna, unikatowa. Doskonale przełożona na służenie większej sprawie, wspólnemu dobru.
Zdejmujemy afisz
Przed i po 26 września, są i będą różne teksty na temat Angeli Merkel. Ja stoję na stanowisku, które już zajmowałem, że liczy się przewaga zalet nad wadami. Nikt nie jest idealny. Jednak w przypadku Angeli Merkel, silne strony zdecydowanie zdominowały pozostałe. Była strażnikiem wartości. Dążyła do celu wyższego, jakim jest Zjednoczona Europa. Służyła ludzkości w sposób – trzeci raz to napiszę – suma cum laude. Mój szacunek budzi jeszcze jedna decyzja Pani Kanclerz. To decyzja o pożegnaniu się z widownią, o zejściu ze sceny. Doskonale wiedziała i wie nadal, że jej osoba, talenty, służba, byłyby potrzebne Niemcom oraz Unii Europejskiej w kolejnych latach. Nikomu nie przychodzi łatwo, aby zejść ze sceny, przejść na emeryturę. Na pewno była namawiana, aby kandydować kolejny raz. I – w moim przekonaniu – miałaby szanse, aby objąć urząd kanclerza na kolejne cztery lata. Uznała, i ogłosiła to z wyprzedzeniem, że 26 września 2021 roku kończy się ten etap życia. W stosownym czasie poinformowała o swojej decyzji i była konsekwentna. Byłbym rad, gdybym mógł się dowiedzieć, jak rozumowała, z czym się zmagała, podejmując decyzję o zdjęciu afisza i opuszczeniu sceny. Doceniam to i podziwiam. I na koniec kieruję słowa wdzięczności. To był piękny czas, aby czerpać energię, ufność, nadzieję, na budowanie lepszego świata, wspólnego dobra, spoglądając na silną kobietę, z uśmiechem, z zadumą i troską o innych na swojej na twarzy, w zapiętej, niebieskiej marynarce.