Błękitna krew – marzeniem
W 1805 roku wojska francuskie pokonały pod Austerlitz połączone siły rosyjskie oraz austriackie. Napoleon Bonaparte, dowodzący armią francuską, rozgromił armie prowadzone przez Aleksandra I, cara Rosji, i przez Franciszka II, cesarza Austrii. I tak mogłoby to zostać, czyli wygrana bitwa pod Austerlitz, gdyby nie słabości natury ludzkiej. Otóż Napoleon, wywodzący się ze szlacheckiej rodziny korsykańskiej, zapragnął zrównać się z rodami królewskimi, carskimi, kiedy zaczął odnosić sukcesy militarne. Skutecznie przekonał papieża, aby go koronował na cesarza, jednak to sam sobie włożył koronę na głowę, aby podkreślić swoje ego. I to Napoleon, po bitwie wygranej pod Austerlitz, nakazał swojemu otoczeniu, aby komunikowali wszystkim ten fakt jako „bitwę trzech cesarzy”. Nie mógł się wykazać cesarskim, królewskim rodowodem, natomiast zastosował odpowiednią taktykę, nazywaną w XXI wieku PR, aby wpłynąć na podświadomość społeczeństw, że nie była to zwykła bitwa, a bitwa trzech cesarzy. Tym samym pompował własne ego związane z głoszeniem swojej „błękitnej, cesarskiej krwi”, która przecież nie płynęła w jego żyłach. Pewnie nocami prześladowały go koszmary, że oszukiwał, jednak w słońcu dnia prezentował się na równi z Aleksandrem I oraz Franciszkiem II. W 2025 roku nikt pewnie nie zdaje sobie sprawy z tej oszukańczej taktyki. Niczego to nie zmieniło w istocie rzeczy – Napoleon jest z Korsyki, jest wielkim przegranym, który zmarł w osamotnieniu, daleko od Paryża, mając zaledwie 51 lat.
Jednak natura ludzka ewoluuje w niezwykle wolnym tempie i tego typu historie możemy nadal obserwować. Takie miałem właśnie refleksje, kiedy spoglądałem na zabiegi D. Trumpa, aby spotkać się z królem Brytyjczyków, Karolem III. Jest to oczywiście moje, subiektywne przypuszczenie i każdy może mieć własne zdanie na ten temat. Próżność, do tego liczne kompleksy D. Trumpa, domagały pokazania się światu w towarzystwie obsypanego medalami, koronowanego na króla Wielkiej Brytanii, paradującego w mundurze, Karola III. To analogia do bitwy trzech cesarzy. Zdjęcie D. Trumpa z U. von der Leyen, nawet w gmachu parlamentu europejskiego, nic nie znaczy dla ego prezydenta, w porównaniu ze zdjęciem z całym dworem Karola III, uroczystą kolacją, bankietem, spacerami po zamku królewskim, z żonami w luksusowych kreacjach. Przekaz jest dość jednoznaczny, chociaż nikt tego wyraźnie nie powiedział – w Londynie spotkały się dwie najważniejsze dla świata głowy, osoby, w których żyłach płynie najbardziej szlachetna krew, którzy mają niezwykle przenikliwe umysły, inteligencję i wszystko razem. Tak właśnie jest – twoje ego jest dla ciebie największym zagrożeniem – tak też brzmi tytuł jednej z książek o tematyce biznesowej, przywódczej. W dniu 10 października 2025 roku ogłoszono nazwisko laureatki pokojowej Nagrody Nobla. D. Trump dawał do zrozumienia, że to jemu ta nagroda się należy. Nomen omen, dzień 10 października jest Światowym Dniem Zdrowia Psychicznego. Oczywiście pozytywnie oceniam zaangażowanie D. Trumpa w działania na rzecz zawarcia pokoju w Strefie Gazy. Mógłby spokojnie grać w golfa, a jednak czynił starania, aby zakończyć ten dramatyczny konflikt. Zawieszenie broni jest bez wątpienia efektem działania wielu sił i czynników, natomiast należy docenić zaangażowanie prezydenta USA w cały proces przywracania pokoju na Bliskim Wschodzie. To jednak pozostaje drobną kwestią wobec ego D. Trumpa, jego nieprzewidywalności, chaosu, który powoduje swoim brakiem celu, do którego zmierza.
Najważniejsze, co niewidoczne
Wizyta D. Trumpa w Wielkiej Brytanii, zdjęcia ze spotkań z Karolem III, z uroczystej, królewskiej kolacji, mogły zmylić obserwatorów w kwestii innego, bardzo ważnego aspektu tej wizyty, a mianowicie towarzyszących D. Trumpowi prezesów największych spółek amerykańskich, także innych przedstawicieli biznesu. Nie wiem, ile osób zdaje sobie sprawę z tego, mało eksponowanego wymiaru wizyty w Wielkiej Brytanii. Jednak nie zapomniał on, poza swoim celem, o interesach długofalowych, strategicznych. W hotelach, pomieszczeniach biznesowych, przy okazji wizyty D. Trumpa, toczyły się rozmowy handlowe z przedstawicielami biznesu Wielkiej Brytanii. Podobną strategię stosowała A. Merkel, zabierając ze sobą przedstawicieli biznesu, kiedy odwiedzała różne kraje. Dość powszechna jest wiedza na temat rady udzielonej jednemu z prezydentów USA odnośnie roli gospodarki. I to ona ma być zawsze na pierwszym miejscu we wszystkim, o czym myśli i co robi osoba prezydenta. W moim przekonaniu, jest to absolutnie najważniejszy dla Polski wniosek, aby najwyższe władze krajowe brały z tego przykład. Ilekroć premier albo prezydent udaje się w podróż zagraniczną, powinni im towarzyszyć przedstawiciele biznesu. Rozmowy handlowe mają inną rangę, inaczej się toczą, kiedy przedstawiciele biznesu towarzyszą premierowi lub prezydentowi, w różnego rodzaju wizytach. Współpraca międzynarodowa napędza rozwój gospodarczy a to on ma kluczowe znaczenie, tak z punktu widzenia dobrostanu wszystkich obywateli jak również bezpieczeństwa całego kraju. Nie mam informacji, jak to wygląda w przypadku naszego kraju, natomiast byłoby dobrze, aby takie informacje trafiały do opinii publicznej. Zauważyłem informację na temat towarzyszących D. Trumpowi ludzi biznesu w czasie wizyty w Wielkiej Brytanii, niewiele natomiast było informacji o otoczeniu biznesowym wizyt premiera i prezydenta Polski w innych krajach. Byłoby dobrze, aby naśladować opisany przypadek wizyty w Londynie. Przykre, nawet dramatyczne są nagłaśniane spory polityczne między polskimi politykami a brakuje koncentracji na najważniejszych dla kraju sprawach. Oby wnioski z tego przypadku spowodowały, że także w Polsce, to co niewidoczne, czyli samolot z ludźmi biznesu, towarzyszący premierowi bądź prezydentowi w jego międzynarodowych wizytach, będzie sprawą absolutnie najważniejszą. W 2025 roku, nagroda Nobla z ekonomii została przyznana badaczom, którzy potwierdzili korelację między tempem rozwoju gospodarczego a myśleniem i działaniem innowacyjnym. Polska, kraj ludzi o dużym potencjale kreatywnym, innowacyjnym, potrzebuje zaangażowanego lidera, który poprowadzi społeczeństwo do osiągania dobrostanu, opartego na ideach humanizmu. Rozwój i technologie mają rolę służebną, są, powinny być, na usługach fundamentalnych wartości związanych z człowieczeństwem.
Sekrety hotelowej restauracji
Był czas, że mieszkałem w hotelu sejmowym przez wiele tygodni w dawnych, socjalistycznych czasach. Brakowało w kraju wielu produktów, żywności, alkohol był na kartki, i w sejmowym hotelu też nie było luksusów, chociaż akurat o alkohol było łatwiej. Ja miałem swoją pracę do wykonania i koncentrowałem się na moich zadaniach. Nigdy nie skorzystałem z możliwości konsumowania alkoholu ale też nie pamiętam, aby kiedykolwiek miała tam miejsce jakakolwiek libacja, awantury, hałasy. To był szczególny czas, walki o tworzenie lepszej Polski i być może byłoby dobrze, aby powrócić do tych wartości, do odpowiedzialnej pracy wszystkich polityków, zachowań godnych reprezentantów narodu. Liderzy poszczególnych partii oraz klubów powinni wrócić do odpowiedzialności za cele, wartości, sens pracy. To oczywiście także nasza rola, wyborców, którzy powinni mieć prawo odwołania osoby, która zamiast pracy w komisjach, upija się, awanturuje w hotelu sejmowym bądź rozmija się ze swoją rolą, zmuszając dyplomatów do ściągania ich z miejsc, w których nie powinni się znajdować.
Zostawię ten wątek, natomiast z ogromnym zdziwieniem przeczytałem publikowane raporty na temat spożycia alkoholu w Polsce, spadku produktywności, liczbie wypadków, pobić, przyjęć na SOR osób nietrzeźwych, wymagających pomocy lekarskiej. Wypowiedzi lekarzy były wstrząsające – od nocy do rana, duża część przyjmowanych pacjentów to osoby pod wpływem alkoholu. Uznaję to za bardzo poważny problem dla całego narodu. Podano też dane o zmianach w tych miastach, w których wprowadzono zakaz nocnej sprzedaży alkoholu – mniej awantur, wypadków, pobić, przyjęć na SOR. A zatem wniosek jest jednoznaczny. I tutaj pojawia się problem odpowiedzialności, niezależności, siły władzy. W USA, na jednego kongresmena przypada podobno 26 lobbystów. W takich warunkach trudno oczekiwać, aby zmienić przepisy w kwestii dostępu do broni. Na ile jest to także kwestia związana ze sprzedażą alkoholu w Polsce? Nie wiem tego, natomiast sprawa jest ważna, aby jak najszybciej wprowadzić działania, które wyzwolą Polaków z tego nałogu. Na świecie istnieje wiele przykładów, jak różne rządy, państwa, skutecznie radziły sobie z ograniczaniem dostępu do alkoholu. Niezwykła jest ludzka natura, w zakresie funkcjonowania z codziennymi dawkami alkoholu. Wiele osób pisało w tych dniach, że są uzależnione, że od rana do wieczora są na rauszu, ukrywając to wszystko w pracy oraz w rodzinach. Były też wyznania osób, które wyrwały się z uzależnienia, jednak są to przypadki niezwykle rzadkie – z nałogu wychodzi jedna na dziesięć osób. Tak sobie myślę, że zanieczyszczenie środowiska, zmiany klimatyczne, o których mówimy, dobrowolnie potęgujemy wzorcami upijania się. Nie wolno nam proponować takiego świata kolejnym pokoleniom. Może nastał czas, aby powołać osobę wicepremiera, który zajmie się konsekwentnym wprowadzaniem zmian w tym zakresie. Powinny one być szybkie, zdecydowane. Innowacyjność nie rozwija się w narodach, które osłabiają swoje ciała i umysły spożywaniem alkoholu. Byłbym też rad, gdyby Kościół włączył się z całą mocą w edukowanie społeczeństwa, aby wyjść z tego cuchnącego kokonu, jakim jest alkoholizm. Jeden miesiąc, sierpień, promowany jako czas trzeźwości, to zdecydowanie za mało. Dla dobra rodzin, relacji, miłości, potrzebna jest stała, cierpliwa edukacja, aby ograniczać spożycie alkoholu w Polsce. Tego typu działania będą wartością, która zostanie doceniona przez wszystkich. Nic więcej nie potrafię zrobić jak zwrócić się z apelem do biskupów, aby uznali to za najważniejszy cel działania w najbliższych latach.
Dalej idźcie same….
Po roku 1945, w socjalistycznej Polsce, co pewien czas społeczeństwo stawiało opór władzy, domagając się reform społecznych, politycznych, ekonomicznych. To wydarzenia np. 1956 roku, 1970, 1976. Zawsze wiązało się to ze zmianą we władzach partii. Pamiętam, w związku z tym, żart z jednej gazety, w której pasterz doprowadził stado owiec do urwiska, po czym rzekł do nich, niczego nie świadomych, skubiących lichą trawę – „dalej idźcie same, ja odchodzę z uwagi na zły stan zdrowia”. Kiedy był przełom polityczny, to taki żart mógł się pojawić. Przeważnie pierwsi sekretarze odchodzili ze stanowiska, z uwagi na stan zdrowia.
To analogia, oczywiście moja, własna, pojawiająca się w sytuacji perspektywy roztaczanej przed społeczeństwem w wymiarze strategicznym, długofalowym. W socjalizmie, Komisja Planowania przy Radzie Ministrów, miała 25 letni horyzont planowania. Kiedy dodamy do roku 2025 ten właśnie horyzont, to uzyskamy właściwy wynik. Jasne? Na pewno tak.
Piszę o tym z perspektywy odpowiedzialności skutecznego, opartego na wartościach, na odpowiedzialności, przywództwa. Ciekawe, że część osób wierzy kłamcom, oszustom, manipulatorom, a inni rozpoznają fasadowość, tynk, puder, który zasłania brak wartości, celu, chęci mądrej pracy dla wspólnego dobra. N. Chamberlain wierzył, że Hitler jest człowiekiem pokoju, z którym należy rozmawiać. W. Churchill przenikał przez tę fasadę i zdecydowanie odrzucał negocjacje z oszustem, złoczyńcą. Ciekawe, jak to się dzieje, że ktoś potrafi zobaczyć coś innego niż słowa, gesty, wymawiane i pokazywane przez manipulatora. Zostawię ten trudny i przykry wątek, natomiast nawiążę do bezradności, opuszczonych rąk, zdumienia, zdziwienia w związku z chaosem komunikowanym przez lidera ruchu 2050. Od samego początku nie dostrzegałem w tym żadnych trwałych wartości, sensu, głębszego celu. Krótkie wypowiedzi, celne zdania, nawet czasem jedno właściwe słowo znaczy więcej niż długie, gładkie przemowy, rozcieńczające wszystko, co jest wyrzucane z ust w szybkim tempie, bez fundamentów. To wcale nie jest taki rzadki przypadek. Myślę, że w zdecydowanej mniejszości są osoby, które mogą być mądrymi, skutecznymi liderami nie tylko w polityce, ale także w biznesie. Duża część osób, zaangażowanych w ruch 2050 może się czuć zdegustowana. Nagle stają jak wspomniane owce i nie wiedzą, co dalej. Ich rozczarowanie jest obciążeniem dla lidera – wyłącznie. Zdolność krytycznego spoglądania na siebie to umiejętność przeproszenia i zadośćuczynienia. O tym warto pomyśleć i to zrobić, zamiast szukania miejsca daleko, poza krajem. Być może nikt się już nie nabierze na rozcieńczony, pozbawiony do tego głębi, przekaz. Przeprosić i zadośćuczynić – to właściwa droga.
Zostawić co jest niewykonalne
Pisałem wielokrotnie, jak bardzo urzekła mnie logika w czasie studiów, jak bardzo jest mi nadal bliska. Oczarował mnie przykład, który znalazłem w tekście prof. A. Kisielewicza (ukłony). Oto zadanie dla AI – usadzić przy okrągłym stole dwie dziewczyny i jednego chłopaka tak, aby dziewczyna nie siedziała obok dziewczyny. AI staje się bezradna. Podaję to jako inspirację dla osobistej, indywidualnej refleksji, dla uruchomienia myślenia krytycznego. Dokładajmy proszę starań, aby rozgraniczać wykonalne od niewykonalnego. Nie wiem, jak dalej będzie w Strefie Gazy, jednak podpisane porozumienie nie jest w stanie rozwiązać konfliktów, które trwają już tysiące lat w tej części świata. Wymaga to mądrego przywództwa, nastawienia ludzi do siebie, czasu, rozmów, argumentów, eksperymentów, drobnych, nagłaśnianych sukcesów. Możemy mentalnie wspierać tamte społeczności, aby kroczyły tą trudną drogą dalej do celu, którym jest życie w pokoju, harmonii.
A teraz wróćmy do naszych domów i spójrzmy krytycznie na wyzwania, które mamy przed sobą. Wszystkim, którzy czują się rozczarowani wobec zamieszania wokół współpracy koalicjantów proponuję, aby pozostawili traumę i zaangażowali się w budowanie wspólnej przyszłości. Zdobyte doświadczenie może nas wzmocnić w postaci odróżnienia wykonalnego od niewykonalnego. Ktoś, kto psuł prawo i niszczył sprawiedliwość, na pewno niczego nie naprawi. Ktoś, kto obiecuje niewykonalne, jest daleki od odpowiedzialności. Mamy świat globalny, sami stworzyliśmy zagrożenia klimatyczne, środowiskowe, migracyjne, a sami mamy teraz obowiązek, aby powoli, systematycznie wszystko naprawiać. Możemy to zrobić, wybierając mądrych liderów, rezygnując z niszczenia swojego zdrowia, obrzucania się wyzwiskami, napadania na siebie. Mała jest szansa na to, aby wybrać wyłącznie osoby zaangażowane, odpowiedzialne. Jednak możemy ograniczyć ryzyko wybierania osób mało odpowiedzialnych. Obecność w parlamencie to systematyczna praca a nie libacje czy awantury zewnętrzne, łamanie przepisów drogowych. Jako Polacy mamy wielki potencjał. Ważne, abyśmy stawiali na osoby, które skutecznie będą prowadziły społeczeństwo do celu, którym jest człowieczeństwo, humanizm, wartości ogólnoludzkie.

Bitwa trzech cesarzy
19 października 2025