Światowy dzień chleba
W dniu 16 października obchodzony jest Światowy Dzień Chleba. Niechaj będzie to okazją do refleksji na temat naszego zaangażowania na rzecz budowania lepszego świata, wzmacniania relacji między ludźmi, relacji z całą przyrodą. Najpierw w szkole, a później w chórze, w którym przez pewien czas śpiewałem, wzruszałem się, czytając i śpiewając wiersz C. K. Norwida, „Tęskno mi Panie”. Przywołam dwie jego zwrotki z nadzieją, że wzbudzą miłe wspomnienia, dostarczą wzruszeń, będą inspiracją dla wieczornej refleksji.
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba….
Tęskno mi, Panie…
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą…
Tęskno mi, Panie…
Kruszyna, kromka chleba, warta jest takiego poszanowania w świecie, w którym złudzenie bogactwa, obfitości, może budować fałszywe nastawienie do ludzi, do przyrody. Szacunek dla chleba jest zakorzeniony w chrześcijaństwie, z uwagi na słowa zawarte w modlitwie, proponowanej przez Chrystusa Apostołom, którzy o to prosili. W sferze marketingu funkcjonuje nawet żart o tym, w jaki sposób piekarze wygrali z koncernem Coca Cola, aby w tej modlitwie pozostało jedynie pragnienie spożywania chleba, naszego, powszedniego. W XXI wieku jest już taki wiele gatunków, rodzajów chleba, bułek, że powszedniość plasuje się na marginesie niezwykle urozmaiconej oferty. Niezależnie od postępu technologicznego, właściwe będzie złożenie życzeń „Braciom Piekarzom” zadowolenia z ich pracy, podziękowania za trud wstawania o godzinie drugiej w nocy, aby wczesnym rankiem możliwe było nabycie świeżego chleba i bułek. Oby spełniło się powiedzenie, „że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”. Nieco inaczej interpretowały to najstarsze dzieci w rodzinie. Otóż mówiły one, „że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje, że musi iść po bułki i mleko”. Byłem najstarszy i sam mogę to potwierdzić. Kiedy w sklepach pojawiła się samoobsługa, było znacznie lepiej – kolejki były znacznie krótsze.
Do piekarni albo do wojska
W systemie socjalistycznym były takie lata, kiedy praca w piekarni chroniła mężczyzn przed wojskiem. Niewiele osób oblewało maturę, jednak się to zdarzało. Czasem też trzeba było za rok zdawać egzaminy wstępne na studia, aby rozpocząć edukację na poziomie wyższym. I wtedy praca w piekarni chroniła młodego człowieka przed wcieleniem na dwa, albo nawet trzy lata, do wojska. Wtedy jednak pobudka o drugiej w nocy była konieczna. Z czasem już się to zmieniło. Pojawiły się nowe technologie, znacznie skracające czas wypieku chleba, także czas przygotowania. Zmieniły się też warunki funkcjonowania społeczeństw. Sklepy zaczęły wypiekać chleb u siebie, detaliści oferowali gotowe śniadania (stacje benzynowe, sklepy). Dla części osób, ważniejszą porą było popołudnie, kiedy przyjemnie było zjeść świeże pieczywo, wracając do domu po pracy. Skończyły się okrutne dla piekarzy żarty młodych ludzi. Dobrze to pamiętam. Chłopcy wchodzili do piekarni i pytali, czy są stare bułki. Na pewno tak bywało w Poznaniu, gdzie kupowano stare bułki, aby je zetrzeć na tartą bułkę. Stare bułki bywały tańsze, a to dla mieszkańców Poznania było wartością – taniej, oszczędniej. Natomiast bywało, że uczeń wchodził do piekarni, z poważną miną pytał, czy są stare bułki. Kiedy sprzedawczyni odpowiadała, że są, wówczas ten, z ironią, wyrzucał z siebie – „dobrze wam, po coście tyle napiekli”. I wybiegał ze sklepu. Wtedy wydawało się to nam bardzo zabawne, i oczywiście inteligentne. Proszę, jaki mamy teraz postęp w planowaniu. A może nie w planowaniu, w technologii. Mrożone ciasto czeka i szybko może być wypieczone. Sztuczna inteligencja wie, kto i o której przyjdzie po pieczywo. I jeszcze jedna zmiana – nie ma obowiązku powszechnej służby wojskowej. Być może tylko przejściowo. Służby specjalne Rosji nad tym intensywnie pracują.
Kłopot komendantów – świeże pieczywo
Wiele rzeczy, które są zdrowe, nie są tak pożądane, jak rzeczy mniej zdrowe, a poszukiwane. Mówiono nam, że pieczywo czerstwe jest zdrowe. Kiedy jednak na obóz wojskowy przywieźli świeże pieczywo, to skonsumowaliśmy dwa razy tyle. Po wydarzeniach „marcowych”, czyli po protestach studentów w marcu 1968 roku, wprowadzono na uczelniach obowiązkowe praktyki robotnicze. Pomysł był taki, aby nauczyć studentów szacunku do pracy fizycznej, aby w przyszłości nie przyszło im do głowy protestowanie na ulicach, obrona wolności sztuki, swobody wypowiadania się artystów. Jako student trzeciego roku zostałem pomocnikiem komendanta obozu dla studentów pierwszego roku. Były to praktyki robotnicze w lesie, niedaleko miasta Chodzież. I tam się sami przekonaliśmy, jak bardzo wzrasta spożycie chleba, kiedy jest on świeży. Tak to rozum przegrywa z emocjami.
Zdrowe odżywianie się
Nadwaga, otyłość, to owoce nadmiaru, posiadania wyższych niż kiedyś dochodów. A jak nadwaga albo otyłość, to wzrasta popyt na doradztwo dietetyczne, na programy odchudzające itp. Dieta to termin, który bardziej się kojarzy z chorobą niż ze zdrowiem. Jak mówił bohater w „Skrzypku na dachu” – kiedy gospodarz ma na obiad rosół z kury, to znaczy, że jedno z nich (albo gospodarz, albo kura) było chore. Stąd warte rozważenia jest promowanie stylu zdrowego odżywiania się, zamiast propagowania diety takiej albo innej. Poza tym, diety bywają bardzo restrykcyjne – 1200 kalorii dziennie. Efekt jest taki, że osoba na takiej diecie jest mało przyjazna (nie tylko Polak, ale każdy – gdy jest głodny to jest zły). Poza tym, wielu osobom znany jest efekt „jo jo”. Najpierw było 85 kg, później, po diecie (np. „pudełkowej”), 65 kg, a po pewnym czasie – jeszcze więcej, bo 90 kg. Skuteczne działanie, to budowanie nawyku zdrowego odżywiania się. Każdy z nas może sam pracować nad własnymi rozwiązaniami, korzystając z wiedzy specjalistów. W odniesieniu do pieczywa, możliwe jest także stosowanie swego rodzaju postu. Jest takie powiedzenie, że można „żyć o chlebie i wodzie”. Można to teraz nieco zmodyfikować – „o chlebie i oliwie”. To może być jeden dzień w tygodniu, dwa dni od godziny 12 w południe. Wtedy, kiedy byłem dzieckiem, mnie to nie interesowało. Teraz nie mam kogo zapytać. Otóż moja Babcia pościła dwa razy w tygodniu – w środy i piątki. I tak dożyła 93 lat. Natomiast nie mam dzisiaj najmniejszego pojęcia, jak to robiła. Za wcześnie zmarła. Nie zdążyłem dojrzeć do zadania Jej takiego pytania.
Spożycie chleba jak Reduta Ordona
Każdy pewnie ma swoje skojarzenia oraz wspomnienia z okresem młodości. W moim przypadku są to również wiersze, których się kiedyś nauczyłem i pamiętam do dzisiaj. Jednym z nich jest Reduta Ordona – „wstąpiłem na działo…”. Mogę – i czynię to niekiedy – powiedzieć ten wiersz tylko sobie. Wnuki nie mają cierpliwości, aby wysłuchać całość. Szybko im się nudzi. A taki ten wiersz jest piękny, głęboki, aktualny. Są w tym wierszu takie słowa – „jak głaz bodzący morze”. To mi się kojarzy ze stałością wielkości spożycia pieczywa. Otóż w niewielkim zakresie reaguje ona zarówno na spowolnienie jak i ożywienie gospodarcze. W przypadku ożywienia, kiedy rosną dochody ludności, nabywane jest pieczywo droższe, wyższej jakości, do tego jest większe spożycie poza domem, czyli w placówkach gastronomicznych. W sytuacji spowolnienia, poziom spożycia pieczywa jest powiązany z wysokością spadku dochodów realnych. Jeśli spowolnienie jest głębokie, wówczas spożycie pieczywa może wzrastać. Powód jest prozaiczny – trzeba zaspokoić głód, a skoro brakuje pieniędzy na mięso, dania gotowe, to część gospodarstw domowych więcej wydaje na chleb. W analizie elastyczności cenowej popytu mówi się wówczas o paradoksie. Polega on na tym, że wzrost ceny przekłada się na wzrost popytu. Z reguły reakcja popytu na cenę jest odwrotna – wzrost ceny powoduje spadek popytu, a spadek ceny – wzrost popytu. W prognozach na kolejne miesiące można dostrzegać promyki optymizmu. Pandemia nie jest już tak groźna. Spadają ceny surowców na światowych giełdach. To zwiastuny wygasania spowolnienia oraz iskierki nadziei na ożywienie ekonomiczne. Oczywiście wszystko może zburzyć zachowanie, pozbawionych racjonalnego myślenia, służb specjalnych Putina.
Różnorodność i pozycjonowanie wsteczne
W sobotę, 1 października, spotkaliśmy się w restauracji Wanilla, na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, z okazji 52 rocznicy ukończenia studiów w murach dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. W 1970 roku, na absolutorium, było nas 88 osób – z Poznania, Szczecina, Śląska, różnych miast. Wspominając lata studiów, rozmawialiśmy o wzroście dochodu w okresie 1970 – 2022. Wielu z nas pamiętało wozy konne, które dostarczały węgiel do domów, do piekarń. Tak też była dowożona mąka – i to również w dużych miastach. Gospodarka rozwinęła się w tym czasie w imponującym stopniu. Wszyscy pochodzimy z tzw. „wyżu demograficznego” (baby boomers). Wówczas corocznie rodziło się w Polsce około 750 tys. dzieci. W 2022 roku będzie to około 360 tysięcy, chyba, że migranci z Ukrainy wpłyną na zwiększenie tej liczby. Z punktu widzenia wypieku pieczywa, fala emigracyjna z Ukrainy wpływa na zwiększenie spożycia. Liczba ludności w Polsce, dzięki emigrantom, wzrosła z 38 mln do 41 mln. Tym samym zatrzymany został trend do zmniejszania się zasobów demograficznych w Polsce. Zwiększa się jednak zróżnicowanie zachowań konsumentów. Lojalność klientów względem tradycyjnie istniejących piekarń, ulega ograniczeniu. Pojawiają się „plemiona” zainteresowane produktami wegańskimi, wegetariańskimi, potrawami, produktami pochodzącymi z innych krajów a nawet kontynentów. A to powoduje, że prowadzenie piekarni, jej trwanie na rynku, wymaga szukania nowych możliwości. W zależności od lokalizacji, sensowne może być inwestowanie w kawiarnię z własnymi wypiekami a także szukanie obszarów, w które warto inwestować, aby trwać na rynku. Potrzeby ludzi nie mają granic i ciągle pojawiają się nowe możliwości. Ważne jest, aby obserwować rynek i z wyprzedzeniem podejmować odpowiednie decyzje.
Druga refleksja, to właśnie pozycjonowanie wsteczne, czyli powrót do zachowań z przeszłości. Otóż, na wspomnianym spotkaniu roku, wspominano czasy, kiedy w okresie jesieni i zimy, palono w kuchni oraz jednym pomieszczeniu. Ograniczano w ten sposób wydatki na energię. To tylko metafora dla rozważenia głębszej kwestii, a mianowicie oszczędzania energii, zatrzymania ocieplenia klimatu, zachowania Planety dla kolejnych pokoleń. Prowadząc we wrześniu zajęcia na studiach MBA zauważyłem, że tylko ja wyłączałem światło wychodząc z toalety. Słuchacze, urodzeni po roku 1988 byli pewnie przekonani, że są czujniki automatyczne, a może w ogóle nie zwracali na to uwagi. Pisząc o pozycjonowaniu wstecznym, mam na myśli zachowania, które mogą być przyjazne dla ludzi i Planety. Dotyczy to wszelkich działań, zachowań, które mogą być przyjazne dla środowiska. Jak wspomniałem, być może za kilka miesięcy, rozpocznie się ożywienie ekonomiczne. Byłoby dobrze, aby wyrobić w tym czasie nawyki, które pozwolą, kolejnym pokoleniom, korzystać z zasobów Ziemi. Wzorcem mogą być słowa Norwida – aby szanować każdą kruszynę chleba i nie popsuć nawet jednego gniazda bociana. To środowisko, w którym żyjemy, o które powinniśmy dbać. Pszczoły gromadzą pokarm na zimę, aby przetrwać do wiosny. Część osób przekonała się, że jadąc na wakacje, wyjeżdżając służbowo, potrafią spakować potrzebne im do życia rzeczy w jedną walizkę. Spoglądając krytycznie na zgromadzone w domach zasoby, potrzeba tylko dokonania selekcji tego, co jest w nadmiarze. Wiele rzeczy może się przydać innym. Rozpoczynając życie w rozsądnym otoczeniu dóbr materialnych, można dać odetchnąć Planecie i jej zasobom.