Moja, życiowa gwiazda
Pamiętam wiele opowieści z domu rodzinnego. Jedna z nich dotyczyła losu Polaków zsyłanych na Syberię, po powstaniach z XIX wieku (Styczniowe i Listopadowe). Trudno mi odtworzyć brzmienie całej, pełnej tęsknoty i żalu pieśni, którą śpiewali zesłańcy. Jej część, którą zapamiętałem z wieczornych rozmów, brzmiała mniej więcej tak:
„prędkoś, prędkoś wędrowała,
po niebieskim tle,
o Gwiazdeczko, moja mała,
wiodłaś ty mnie źle”.
Wielokrotnie wracam w myślach do okrucieństwa wojen, kiedy to broń, także decyzje polityczne, przerywają życie ludzi. I chociaż czas, w którym ludzie żyli w pokoju jest o wiele dłuższy niż czas, w którym trwały wojny, to jednak w rozmowach, opiniach, dominuje ta straszna, bezsensowna wojenna tematyka. Wszystko ponownie odżywa, kiedy toczy się wojna Rosji z Ukrainą. Bywa, że wypadek, konflikt, czyjeś złe zachowanie, przerywa ludzkie życie. To wielki dramat, ogromna niegodziwość. I wówczas pojawiają się pełne żalu słowa o tym, że nasza Gwiazda – wiodła nas źle. To część tekstu, która pozwala na osobistą zadumę. Ważną i potrzebną w naszym życiu. To natura organizmów żywych, to część naszej, człowieczej egzystencji – nostalgia, zaduma. Jednak w większości, w XXI wieku, ludzie mogą żyć od chwili naturalnych narodzin do naturalnej śmierci. I wówczas możemy mówić, że Gwiazda, nasza Gwiazda, prowadzi nas dobrze. Myślę, że tak też mogę powiedzieć o sobie.
Ślepy albo Bystry Los
Natura ludzka zastawia na nas różne pułapki. Chętnie przypisujemy sobie sukcesy, natomiast obwiniamy Los o porażki. Chociaż tak może niekiedy być, to jednak w większości każdy człowiek sam kształtuje drogę swojego życia. W młodości, wczesną wiosną, jako chłopcy bawiliśmy się nad Wartą, w Poznaniu, przeskakując z kry na krę. W moim przekonaniu, nie mam genów ryzyka. Osobiście nie brałem udziału w tych zabawach, wiedząc intuicyjnie, że może to się skończyć fatalnie. I tak było. Kilku chłopców utopiło się w zimnym nurcie rzeki Warty. I oto znów interesujący aspekt natury ludzkiej. Dwa – trzy dni po tragedii, kolejna grupa chłopców kontynuowała zabawę. I pewnie byłoby tak nadal, gdyby nie zmiana klimatu i brak kry wiosną, na rzece Warta w Poznaniu. Na tle tej opowieści napiszę, że trudno obwiniać Los, mówić o złym prowadzeniu przez Gwiazdę. To zupełnie inna kwestia – ludzka ślepota, krótkowzroczność. Mówiąc o Ślepym Losie, należy dostrzegać też Mądry, Bystry Los. Sens tego jest taki, aby spojrzeć inaczej, bardziej życzliwie na Los, na własną Gwiazdę. W większości przypadków, każdy z nas kształtuje swój Los. To my prowadzimy naszą Gwiazdę a nie ona nas prowadzi. Być może nie pisałbym tych tekstów na blogu, gdybym brał udział w zabawach przeskakiwania z kry na krę. Codziennie, może więcej niż 99,9% kierowców dociera do celu. Mamy rozum i potrafimy zadbać o siebie. Dlaczego nie mówimy codziennie, że to Dobry Los tak działa a skupiamy się na dramatach, których jest tak niewiele? Wystarczy popatrzeć na informacje w mediach – dominuję dramaty, tragedie.
Memento mori
Tak dramaty jak i sukcesy wpływają na życie ludzi. Dotyczy to również biznesu. Przedsiębiorcy – nie wiem skąd, jednak mają świadomość ryzyka. Zdają sobie sprawę, że czekają na nich różne zagrożenia. Potrafią być odporni na niepowodzenia. Przewidują, szacują ryzyko, odpowiednio decydują. Jednak ryzyko czai się też po stronie sukcesów. Pisałem już o tym, że niewolnik szeptał do ucha, wracającemu do Rzymu wodzowi – „memento mori”. Tłumy wiwatowały, kiedy jechał złotym rydwanem po czerwonym dywanie. I w tej glorii, słuchał słów „memento mori”. Jesteś śmiertelny. Pamiętaj. Ta chwila jest fikcją. To złudzenie. To utopia. Ona nie będzie trwała wiecznie. Pamiętaj, że jesteś śmiertelny! W domyśle – dbaj o równowagę emocji. Oceniaj siebie rzetelnie. Uważaj na drogę, którą będziesz kroczył. Pamiętaj, że to ty prowadzisz swoją Gwiazdę a nie ona ciebie. Łatwo o tym pisać, łatwo mówić, kiedy nie ma złotego rydwanu, czerwonego dywanu. Jednak sukces o wiele częściej prowadzi do upadku niż doświadczenie ryzyka. B. Madoff zbudował swoją finansową piramidę, znając próżność ludzi. Wiedział, jak uśpić wątpliwości, wewnętrzne głosy, które ostrzegały klientów przed bardzo atrakcyjnie brzmiącymi propozycjami. Ileż trzeba wiedzy, pracy nad sobą, wiary w siebie, odporności psychicznej, aby odrzucić ofertę kogoś, kto jedzie złotym rydwanem po czerwonym dywanie. A tak podróżował przez życie B. Madoff. Dopiero być może w więzieniu, w którym zmarł, uświadomił sobie sens przekazu – memento mori.
Wiara we własną gwiazdę
Trudno powiedzieć, na ile koncepcja „consigliere” z filmu „Ojciec chrzestny” jest rzeczywista, a na ile fikcyjna. Niesie ona jednak w sobie głęboki sens. To rada osoby z zewnątrz, często introwertycznej, mało zainteresowanej przejęciem władzy w mafii. Jeden ze starszych kolegów zdradził nam własny sekret, jak pić alkohol bezpiecznie, to znaczy tak, aby się nie upić. Proponował, aby na początku imprezy wybrać osobę, z którą nie chciałoby się pod żadnym warunkiem – zatańczyć. I można dalej wznosić toasty. Kiedy jednak, po kolejnym toaście, zaczniesz myśleć, aby zatańczyć z tą osobą, to na tym poprzestań. To był ostatni toast. Ani kieliszka więcej. I to można przenieść na przypadek zaślepienia sukcesami w biznesie, w sztuce, w sporcie. W przywództwie istnieje podobna (do osoby consigliere) rada. Otóż, kiedy zostaniesz liderem, poproś przyjaciela, aby szczerze rozmawiał z tobą o tobie – o sukcesach, o pozycji przedsiębiorstwa, o ocenach innych, o tekstach dziennikarzy, zachwytach w mediach społecznościowych (nasza złota gwiazda, diamentowy chłopak, fenomenalne zagranie itp.). Taki układ, z przyjacielem w roli głównej, własnym consigliere, można zbudować – prosić o szczere opinie, krytyczne komentarze. Kiedy takie szczere, bezpośrednie, krytyczne rozmowy zaczną irytować lidera, kiedy pojawi się myśl, że przyjaciel jest zazdrosny o jego sukcesy, że trzeba się z nim rozstać, to znaczy, że doszedłeś do rozwidlenia. Jeśli pojedziesz drogą pochlebców, to idziesz ku bankructwu, ku upadkowi. Jeśli zostaniesz z przyjacielem, co jest bardzo trudne, ocalisz siebie i własny biznes. Im więcej światła otoczenie kieruje na ciebie, tym łatwiej może cię ono oślepić. Traktuj swoją gwiazdę jako jedną z miliardów na niebie. Jeśli uwierzysz, że ona jest Słońcem, zostaniesz oślepiony i zaślepiony. D. Maradona, piłkarz, nie potrafił odwrócić się od blasku pochwał. Gwiazda jest gwiazdą. Słońce, to zupełnie inna gwiazda. Nie można ich mylić – ani w biznesie, ani w sporcie, ani w sztuce. Różnimy się talentami, zdolnościami, jednak wiele opinii, osądów jest wyolbrzymianych, jednostronnie przedstawianych. Wygranie turnieju, meczu, nie jest przecież gwarancją, że tak będzie zawsze, w każdym kolejnym przypadku.
Podświetlony bursztyn
Można sobie wyobrazić sytuację, że ktoś, wczesnym rankiem, po silnej burzy i sztormie, znajdzie na plaży nad Bałtykiem, dwanaście podobnych do siebie bursztynów. Mają różne kształty, niewielkie różnice w kolorze, a zatem są do siebie podobne. Wystarczy, aby pod jeden z nich, podłożyć światło np. z telefonu komórkowego. I nagle, ten jeden kawałek bursztynu przyćmi pozostałe jedenaście sztuk. Błyszczy ciepłem bursztynowego koloru. Bez tego światła, niczym szczególnym się nie wyróżnia. I oto kolejna pułapka. Otoczenie może skierować reflektory kamer na jedną osobę – przedsiębiorcę, pracownika, aktora, piłkarza. I wówczas błyszczy on jak ów podświetlony bursztyn. Pytanie dotyczy tego, ile jest w tym rzeczywistości, a ile złudzenia? Odpowiedź jest trudna. Dodatkowy kłopot polega na tym, że jeśli większość opinii jest wyjątkowo pozytywna (cudowne dziecko!), to stonowany głos rozsądku będzie dyskryminowany. Autora stonowanej oceny odsądza się od czci i wiary. Jak można! Tutaj kojarzy mi się sprawa rozwodowa, tocząca się przed sądem, z udziałem mieszkańców małej, podgórskiej wioski. Sędzia pyta mężczyznę, dlaczego się chce rozwieść. Ten odpowiada, ze żona nie odpowiada mu seksualnie. I wtedy ktoś krzyczy z sali – to bzdura, wszystkim we wsi ona odpowiada seksualnie, a jemu nie! To niedorzeczne!
Innym punktem odniesienia jest firmament nieba. Sierpień jest miesiącem, kiedy można obserwować komety. W oczekiwaniu na nie, widać rozsypane, na granatowym tle, gwiazdy. Można poszukać Wielką Niedźwiedzicę. Trzeba pewnej wprawy, natomiast można ją zobaczyć. Trudniej jest z Małą Niedźwiedzicą. Tutaj już trzeba uważności, cierpliwości, koncentracji. Patrząc na niebo, widzimy gwiazdy, jednak nie tak łatwo dostrzec szczególnie okazałe obiekty. Wszystkie są w miarę podobne do siebie. Tak też może być z przedsiębiorcami, pracownikami, sportowcami, aktorami. Można skierować na kogoś snop światła i wówczas jedna osoba, jak wspomniany bursztyn, świeci inaczej. Dla każdego ważne będzie zatem rozeznanie rzeczywistości. Konieczne jest odróżnienie blasku tworzonego przez kamery, lajki, od rzeczywistości. Jeden aktor nie tworzy filmu. Jeden piłkarz nie gra na boisku. Jest wielu aktorów, piłkarzy, przedsiębiorców, pracowników. Trzeba samokontroli, dystansu do siebie, logiki, rozsądku, pamiętania o powiedzeniu „memento mori”. Jesteśmy o wiele bardziej podobni do siebie, współzależni od siebie, niż może to wynikać z subiektywnych zachwytów otoczenia (komentarze typu – oto co „legenda powiedziała o tym golu, podaniu, biznesowym posunięciu” – tutaj jest druga pułapka – słowo „legenda” – kto to jest legenda?, kto decyduje o kimś, że jest legendą?).
Wybory i decyzje gwiazd
Zgadzam się z tezą, że przychodzimy na świat z różnymi talentami. I pewnie tak jest, że nie jesteśmy w stanie rozwinąć wszystkich talentów, które mamy. Złożoność otoczenia jest o wiele większa, niż można to sobie wyobrazić. Nie wiadomo, czego dokonałby Krzysztof Kolumb, gdyby urodził się np. w 2001 roku, i do tego w Moskwie. Urodził się w XV wieku, i to w innej części Europy. Ktoś może odnosić sukcesy w biznesie, jako założyciel przedsiębiorstwa. Często udziela wywiadów. Jest o nim głośno w mediach. Jaką to daje gwarancję, że tak będzie długofalowo? To żadna gwarancja. Im więcej pochwał, zachwytów dziennikarzy, tym szybciej może nadejść upadek. Jeszcze raz wrócę do „memento mori”. Wracający do Rzymu, po wielkim zwycięstwie generał, cezar, był narażony na szaleństwo tłumów. To pułapka, prowadząca do zbytniej pewności siebie. To fikcyjna a nie rzeczywista ocena. To utopia. Trzeba siły mentalnej, duchowej, dystansu do siebie, aby stać twardo na nogach, na stabilnym gruncie.
Siedząca na dworcu osoba, z papierowym kubkiem w ręku, prosząca o wsparcie, ma łatwe i proste wybory, bowiem jej potrzeby są niewielkie. A teraz można spojrzeć na setkę najbogatszych ludzi w biznesie, w sporcie, filmie. Na ile ich decyzje, ich wybory, są ich własnymi, a na ile są dyktowane przez innych? Jeśli przez innych, to przez kogo? – media społecznościowe, recenzje, opinie, najbliższe otoczenie? Przesłanie, do rozważenia, jest takie: rozumieć własne wybory. Uważać na światło telefonu, które może dać inny obraz danej osoby. Klub piłkarski, Blaugrana (dwa kolory – niebieski i czerwony), to przykład z sierpnia 2022 roku. Przyszłość pokaże, na ile decyzje, wybory były właściwe, a na ile skupione wyłącznie na jednym snopie światła. Trzeba odróżniać myślenie życzeniowe od opartego na realiach, na rozsądku.
Ciesz się talentem i bądź uważny
W bliskim mi świecie akademickim, rektorzy, dziekani, zakładają na inaugurację, także absolutoria, togi, gronostaje, łańcuchy. Na szczęście zdarza się to raz czy dwa razy w roku, jednak i tak niektórzy wpadają w pułapkę braku odróżniania dekoracji od świata realnego. Dekoracja powinna być traktowana jak dekoracja.
Dla każdego ważne i miłe jest rozpoznanie talentu. Pisałem już, że nie jest to ani łatwe, ani oczywiste. Niekiedy trzeba czasu, różnych zdarzeń, aby talent został odkryty. Wówczas osoba utalentowana ma różne korzyści, ale też dużo dobrego może uczynić dla wspólnego dobra. Odkrycie oraz podążanie drogą talentu, to piękna rzecz. To radość dla tej osoby, również dla otoczenia.
Druga strona, czyli uważność, to świadome zarządzanie sobą, a mianowicie samooceną, pewnością siebie, emocjami, empatią, skromnością. Ludzie mają skłonność do popadania w skrajności. W przypadku wygranej, kibice są w euforii, mogą nosić piłkarzy na rękach. Jeśli przegrają mecz, mogą ich pobić. I to szaleństwo tłumów może narobić wielu szkód. W nieco lepszej sytuacji są przedsiębiorcy. Oni nie oceniają siebie nawzajem. Wynik ekonomiczny, to ważny element oceny. Natomiast mogą być oceniani przez dziennikarzy. A wtedy powinni szczególnie uważać.
W prowadzeniu przedsiębiorstwa również zasadne jest spoglądanie na talenty, na gwiazdy. Może to być utalentowany programista, informatyk, sprzedawca, marketingowiec, analityk. Wobec wielu pochwał, wiwatów, mogą się kryć zagrożenia. Niebezpieczna bywa pycha, zbytnia pewność siebie. Kto sprzedaje lody w czasie gorącego lata, może błędnie sądzić, że zimą będzie tak samo. Gwiazda w przedsiębiorstwie powinna być świadoma swoich talentów. Powinna uważać, aby nie błyszczeć odbitym światłem. A to może być trudne. Pochlebstwa się chętnie przyjmuje, do tego bezkrytycznie. Wracając do początku tekstu – skakanie z kry na krę, w marcu, na rzece, może być zabójcze. Każdy zatem powinien być uważny, aby odróżniać złudzenia od rzeczywistości. Gwiazda Betlejemska była widoczna tylko raz. Jeśli rzeczywiście nią była. Należy mieć także dystans do własnego talentu. Podświetlony opiniami innych może tworzyć złudzenie, że jest jedyny, wyjątkowy, niezastępowalny. Powinniśmy wiedzieć, że to fikcja, iluzja, złudzenie.
Innym elementem uważności są podejmowane przez gwiazdę wybory. Na ile są to własne, a na ile będą to cudze wybory. Klub sportowy, bank, może namówić wybitny talent, aby zmienił miejsce pracy. Może to też uczynić pośrednik, który nie ponosi osobistego ryzyka. Może być mistrzem intrygi, manipulacji. Oto pośrednik może zwabić wybitnego analityka obietnicami zmiany pracy. Jednak taka zmiana może pogrzebać gwiazdę. Warunki pracy w innym klubie czy banku mogą być odmienne od tych, które były dotąd. Komputery mogą być mniej wydajne. Gorszy będzie dostęp do raportów. Współpracownicy nie będą skorzy do dzielenia się wiedzą, doświadczeniami, udzielaniem wsparcia. Efekt może być dramatyczny. Gwiazda traci swój blask. Trudno ułożyć sobie życie, kiedy schodzi się z pierwszych stron gazet i trafia pod most. Odpowiedzialność za siebie, za własny talent, to szanowanie tego co jest, co się zdobyło. Wiele razy słyszymy, aby nie palić za sobą mostów. Jeśli ktokolwiek zmienia pracodawcę, to powinien rozstać się w zgodzie z dotychczasowym liderem i zespołem. Jeśli ktoś wygra 185 turniejów, strzeli 450 goli, a odejdzie, po wielu latach z zespołu w atmosferze skandalu, to na zawsze zostanie zapamiętany od tej negatywnej strony. To także jedna z pułapek naszego, ludzkiego mózgu.
Iść własną drogą
Wiele lat temu rozmawiałem w uczelni amerykańskiej z dziekanem, który pełnił tę funkcję wcześniej w wielu różnych uniwersytetach. Był starszy ode mnie, doświadczony. Mówił o tym, że kiedy wygrał konkurs na stanowisko dziekana w uczelni, w której byłem w ramach krótkiego projektu, po kolei odwiedzali go różni profesorowie, podpowiadając, co ma robić, jakie podjąć decyzje. Oceniali też innych profesorów, swoich kolegów. Po kilku dniach zwołał cały zespół i powiedział krótko i prosto. Słuchajcie, ja tutaj jestem nowy, ale to nie znaczy, że jestem głupi. I nikt już więcej nie przyszedł ze swoimi „złotymi radami”. I taki jest wniosek. Kroczyć własną drogą. Wówczas ryzyko jest osobiste, indywidualne. Osobiście podejmować decyzje, indywidualnie dokonywać wyborów. Nie iść na kompromis z zasadami etyki, jakością, zaangażowaniem. Słuchać argumentów innych, obserwować, mieć własne zasady, system wartości i samodzielnie decydować. I nie oglądać się za siebie. Koncentracja na celu zwiększa efektywność działania.