Mądrość pomaga oswajać naturę

22 września 2024

Mąż mądry buduje na skale
Na kartach Ewangelii zawarte jest powiedzenie, które może budzić opór, nawet bunt, w głowach architektów. To przypowieść o mądrym mężu, który buduje dom na skale a nie na piasku. Dużo łatwiej kopie się fundamenty w piasku, trudniej i drożej – w twardej skale. Łatwiej to zrozumieć po doświadczeniach z niżem genueńskim, który doprowadził do powodzi w Polsce, Austrii, Czechach oraz innych krajach. Dom położony na skale jest bardziej bezpieczny niż zbudowany w piaszczystej dolinie. Powódź z września 2024 roku staje się ważną lekcją dla korzystania z siły ludzkich umysłów, aby doskonalić planowanie strategiczne związane ze skutkami zmian klimatycznych. Myślę, że przywołane wydarzenia doprowadziły do topnienia grupy osób wątpiących w zmiany klimatyczne, zwolenników niektórych teorii spiskowych. Warto skupić się na refleksji, czego można się nauczyć z tych dramatycznych dni, jak lepiej się przygotować do nadchodzących ostrzeżeń ze strony natury. Przypowieść o mądrym mężu to inspiracja dla szerszej refleksji związanej z naszymi, ludzkimi, zachowaniami. Rzecz w tym, aby spisać i wdrażać wnioski z doświadczeń w odniesieniu do władz centralnych, samorządowych, także gospodarstw domowych. Na tym się tutaj skupię pamiętając, że równie ważne jest działanie na rzecz ograniczenia szkodzenia środowisku.
Pułapki traktowania historii
Wspominałem więcej niż raz o przysłowiu łacińskim, traktującym o historii jako nauczycielce życia. Kilka razy dzieliłem się wątpliwościami, na ile to powiedzenie ma praktyczne przełożenie na ludzkie zachowania. Kilka dni temu usłyszałem mądrą – w mojej ocenie – refleksję historyka, prof. Andrzeja Friszke. Pytanie dziennikarza właśnie tego dotyczyło – na ile historia może być nauczycielką życia. To zależy, powiedział Profesor, jak do niej podchodzimy, jak ją traktujemy, czego w niej szukamy. Jeśli chcemy znajdować w niej jedynie dowody na nasze subiektywne teorie, chcemy szukać potwierdzeń dumy narodowej, szczególnego miejsca narodu w historii świata, to historia niczego nas nie nauczy. Natomiast jeśli traktujemy historię jak sferę do własnej refleksji nad przeszłością, teraźniejszością, przyszłością, jako namysł nad naszym działaniem, wówczas dużo możemy się nauczyć. Dystans, krytyczne myślenie, dyskusja, wrażliwość na różne argumenty, mogą wzbogacić doświadczenia, zdobyć wiedzę, zwiększyć skuteczność podejmowanych decyzji oraz działań praktycznych. A zatem pokora, otwartość na różne spojrzenia, pozwalają rozwijać się społeczeństwom oraz jednostkom. To jednak jest trudne, bowiem zadufanie we własną mądrość, intuicję, ego, towarzyszą ludziom w ich codziennych decyzjach. A zatem warto spokojnie rozmawiać o naukach, które można wyciągnąć z minionych dni, które przyniosły zdarzenia wyjątkowo traumatyczne w południowej części Polski.
Nauka nie poszła w las
W czasie, kiedy fala powodziowa przechodzi przez Wrocław, trudno formułować uogólnienia. Jednak dość często pojawiają się głosy, że generalnie wyciągnięto właściwe wnioski z powodzi z lat 1997 i 2010, co pozwoliło skuteczniej się przygotować do ataku ze strony niżu genueńskiego. To istotna, ważna informacja, pozwalająca kontynuować podążanie sprawdzoną ścieżką. Może to pomóc w dopracowaniu metod planowania strategicznego, lepiej się przygotować na kolejne zdarzenia, których pewnie będzie więcej, będą się częściej pojawiały, być może ich skala będzie także coraz większa. Jedno jest pewne – kolejne zdarzenia będą inne niż te, które miały miejsce we wrześniu 2024 roku. To tak jak w wojsku – generałowie planują wojnę w oparciu o doświadczenia z poprzedniej. I z reguły są zaskoczeni, że trzeba szukać innej taktyki, inwestować w nowe rodzaje broni. Konflikty w Europie Wschodniej i Strefie Gazy, w 2024 roku, są tego przykładem. Na tym tle podzielę się kilkoma refleksjami własnymi. To jedynie jeden z punktów widzenia – jako inspiracja do własnych przemyśleń, zachowań, decyzji, działań. Cel jest taki, abyśmy byli przygotowani na bardziej skuteczne chronienie siebie, na budowanie bezpiecznej przyszłości, życia w harmonii z przyrodą.
Szczęście sprzyja umysłom przygotowanym
W sferze bezpieczeństwa kraju, biznesu, domu, moje myślenie jest zdeterminowane przeczytanym kiedyś zdaniem, że „szczęście sprzyja umysłom przygotowanym”. Pisałem, że mam dystans do słowa „szczęście”, natomiast preferuję myślenie scenariuszowe, przygotowanie się, eksperymentowanie, testowanie rozwiązań. Po 2001 roku, a konkretnie po atakach na WTC w Nowym Jorku, znalazłem informację o banku, który zatrudniał 2700 pracowników, zajmował przestrzeń biurową w jednej z wież, a który stracił w tej dramatycznej sytuacji jedynie 7 osób. Było to efektem ćwiczeń ewakuacyjnych, które zarządził kilka razy prezes banku. Pracownicy byli praktycznie przygotowani do szybkiego i sprawnego opuszczenia biur. W moim przekonaniu, niezależnie od osoby pełnomocnika do odbudowy zalanych terenów, tak samo ważne jest powołanie zespołu, który powinien obserwować wydarzenia, gromadzić informacje od wielu osób i przygotowywać program działania na przyszłość. Wrzawa polityczna jest absolutnie nie na miejscu. Polska potrzebuje harmonijnego programu, planu szeroko rozumianego bezpieczeństwa. To nie tylko powódź. To także susze, ataki terrorystyczne, pandemie oraz wiele innych zagrożeń. To także kształtowanie świadomości obywateli, aby byli zasobowo i mentalnie przygotowani na konsekwencje naszego dobrobytu, osiągniętego kosztem środowiska. Czas zmienić paradygmaty dotyczące traktowania środowiska, ale warto także podjąć dyskusję oraz przygotować plany, jak należy działać w przypadku zagrożeń. Rola polityków powinna być zmarginalizowana. Potrzebny jest zespół ds. bezpieczeństwa – nazwa jest teraz mniej istotna. W przypadku jakiegokolwiek zdarzenia, ów zespół, jego szef, przejmuje odpowiedzialność decyzyjną i merytoryczną za bezpieczeństwo ludzi oraz majątku. W ramach tego programu będą prowadzone różnorodne ćwiczenia, aby odpowiednie organizacje, instytucje, pojedyncze osoby, były przygotowane do radzenia sobie z wyzwaniami. Jest oczywiste, że nie da się przewidzieć wszystkiego. Jednak będąc generalnie przygotowanym, łatwiej skupić siły na tym, co będzie zaskoczeniem w przypadku kolejnych zdarzeń.
Przypinać rowery!
To wniosek D. Ariely z jego badań nad uczciwością ludzi. Ten badacz uważa, że jako gatunek Homo Sapiens jesteśmy uczciwi, jednak kiedy pojawiają się okazje do nieuczciowości, to ulatnia się silna wola, zasypiają wartości moralne. To nawiązanie do kradzieży, do oszustów, do pokus związanych z podnoszeniem cen na potrzebne w trudnych warunkach produkty. To wszystko zostało opisane w mediach – szabrownicy, spekulanci. Fikcją byłoby założenie, że wszyscy będą sobie pomagać, kierować się altruizmem. W bajce może tak być, że sklep obniży ceny łopat czy rękawic gumowych na terenach objętych powodzią. W całym kraju ludzie zorganizują zbiórki odzieży, żywności, sprzętu i wyślą na tereny dotknięte dramatem wydarzeń. Jednak to wymaga czasu, pokonania niekiedy barier logistycznych. Łopaty, rękawice, woda, są potrzebne od zaraz i na miejscu. To zrozumiałe, że duża część społeczeństwa angażuje się w niesienie pomocy. Potrzebujemy takich gestów dla wzmocnienia siebie, zaspokojenia naszych potrzeb, solidaryzowania się z innymi. Jednak właściwym rozwiązaniem, i to zaplanowanym przez wspomniany „Sztab Bezpieczeństwa”, jest zgromadzenie stosownych rezerw strategicznych na szczeblu państwowym. Kiedy pojawiły się wyprzedzające prognozy o zagrożeniu opadami, samochody ze sprzętem powinny wyruszyć w teren i czekać na chwilę, kiedy można będzie to rozdać potrzebującym. Wszystko, w większości, co potrzebne, „będzie tu i teraz”. I będą to dobre koce, łopaty, rękawice, ciepła odzież, bezpieczna żywność. Nie można kierować się fikcyjnym założeniem, że ludzie oddadzą pewne rzeczy w dobrym stanie. To już wiadomo z komunikatów – spora część odzieży nadawała się na śmietnik. Taka myśl przyszła mi do głowy, aby plany strategiczne były też związane z utrzymaniem rezerw. Z młodości pamiętam, że w Poznaniu, był sklep z odzieżą wojskową (np. bielizna), w którym, po niższych cenach, oferowano wyprzedawane rezerwy. Były one sukcesywnie zastępowane nowymi produktami. I jeszcze jedno – sam chętnie wpłacę jakąś sumę na Wspólny Fundusz, aby ów „Sztab Bezpieczeństwa” miał pieniądze na zgromadzenie rezerw. Łatwiej i skuteczniej przekazać pomoc, kiedy są zgromadzone rezerwy, kiedy są środki na koncie. Jerzy Owsiak od razu jest w stanie dostarczyć sprzęt medyczny. To jest „Orkiestra Pomocy”. Potrzebna i użyteczna. Natomiast nic nie zwalnia państwa z jego odpowiedzialności za obywateli. Politycy, którzy tego nie rozumieją, nigdy nie powinni zostać wybrani. Osoby, które straciły dobytek, kiedy otrzymają nowe koce, nową ciepłą odzież, poczują się pewniej, wzmocnią się duchowo. Używane rzeczy mogą się pojawić w innych formach dystrybucji, jednak nie powinny być oferowane ludziom na terenach zalanych wodą. Minęły czasy, kiedy młodsze dzieci były skazane na noszenie ubrań po starszym rodzeństwie. Każdy ma prawo czuć się wyjątkowy.
Słomiany ogień pułapką
Istota przekazu zawarta w tym fragmencie może być bardziej zrozumiała, kiedy odwołam się do dwóch metafor. Pierwsza to rodzinne przyjęcie – np. urodzinowe. Piętnaście osób dobrze się bawiło przy stole, rozmawiając z filiżankami kawy w dłoniach, później ze sztućcami i daniem głównym. Po kilku godzinach dobrej atmosfery, następuje czas pożegnania gości. I wtedy czar pryska. Na stole są brudne naczynia, resztki jedzenia, stół do złożenia – doskonale to znamy. A druga metafora to operacja złamanej nogi. Przebiegła szybko i sprawnie. Po niej rozpoczyna się trudny, długi czas rehabilitacji. Wtedy jest najtrudniej. Wtedy potrzebne jest wsparcie, gesty, dobre słowo. Pomoc dotarła do zalanych gmin, jest woda, makaron, jednak sprzątanie błota, osuszanie ścian, wyrzucanie zniszczonego sprzętu, mebli, to znacznie gorsze niż rehabilitacja. Doskonale wiemy, że wypłata odszkodowań, środków pomocowych, nie odbywa się na piękne oczy. Potrzebne są dokumenty, czas na decyzje, wyjaśnianie wątpliwości. Dobrze usłyszeć, że nikt nie zostanie bez pomocy. Jednak pełnomocnik jest jeden, a potrzebujących pomocy są tysiące. Kluczowa, wracając co metafory, jest rehabilitacja. To kwestia osób z administracji, także wolontariuszy, którzy będą się kontaktowali z poszkodowanymi. Jeśli nawet ktoś nie potrzebuje wsparcia, to będzie mu miło, jeśli ktoś zapyta, czy coś jest potrzebne. Kilka dni temu miałem wykład dla jednego z przedsiębiorstw. W przerwie, w czasie rozmowy, jedna z osób z zarządu powiedziała mi, że mają w systemie wartości zapis o jednym dniu wolnym w roku dla każdego, kto zechce, jako wolontariusz, zrobić coś dla innych osób albo instytucji (np. sprzątanie schroniska dla zwierząt). I właśnie ten członek zarządu kompletuje zespół, który zechce z nim pojechać na tereny dotknięte powodzią. Skontaktuje się z samorządem, gdzie i jaka pomoc jest potrzebna. Wtedy zabiorą potrzebny sprzęt i tam się zameldują, aby pracować przez cały dzień. Pewnie stanie się to na początku października. To piękny gest, właściwa postawa. Istotne jest to, aby wspierać tych ludzi przez kilka następnych tygodni, może nawet miesięcy. W ten sposób możemy pokonać pułapkę „słomianego zapału”. Wysłanie butelek z wodą jest ważne. Jednak jeszcze ważniejsze jest późniejsze, codzienne wspieranie rodzin oraz przedsiębiorców.
Atlas to postać z mitologii
Zamieszczanie własnych tekstów na blogu jest związane z prezentowaniem opinii, refleksji na temat tego co jest w otoczeniu, jednak będzie zawsze zabarwione własnym systemem wartości. To tylko jedno z możliwych spojrzeń. Jednak może być inspiracją do osobistych refleksji, do dzielenia się swoimi argumentami, poglądami przez innych. A to podstawa do rozmów, dyskusji, szukania rozwiązania, które zaakceptuje większość. I na tym tle podzielę się refleksją własną. Otóż wielokrotnie pisałem, że doceniam zaangażowanie Donalda Tuska w budowanie wspólnego domu, który ma na imię Polska. W otoczeniu pojawiają się głosy krytyki, są wytykane różne sprawy. Trudno, aby było inaczej w zbiorowości jednego narodu. Niektóre błędy zauważamy sami, innych nie potrafimy zrozumieć nawet wtedy, kiedy ktoś o nich mówi. Już się do tego odwoływałem, jednak czasem warto coś powtórzyć. Niekiedy żart jest najlepszą formą edukacji. Teraz czas na żart. To opowieść profesora : Wyłożyłem studentom materiał i widzę w ich oczach, że nie zrozumieli treści. Wyłożyłem zatem ponownie i nadal widzę, że nie rozumieją. Wyłożyłem trzeci raz – i ja zrozumiałem, a oni nadal nie. Napiszę teraz bardzo osobiście – im jestem starszy tym bardziej widzę głębię zawartą w tym żarcie. Nagle potrafię sobie uświadomić coś, o czym mówiłem, a czego do końca nie rozumiałem. Tutaj jednak chcę zaakcentować inną rzecz. Premier Donald Tusk wcielił się w rolę Atlasa – cały niemal glob wziął na swoje plecy. Widzę, że bywa bardzo zmęczony. To podejście wymaga zmiany. Rolą lidera jest delegowanie uprawnień. Jest też kształtowanie następców. Wiem, że nie ma szans, aby te słowa dotarły do Pana Premiera. Jednak mam nadzieję, że będą inspiracją dla innych, którzy są liderami w domach, samorządach, w biznesie. Lider powinien być organizatorem, budować zespół, wspierać, motywować, natomiast powinien ukrócić swoje przekonanie, że jest alfą i omegą, jest Atlasem. Nikt nim nie jest. Potrzebna jest współpraca z innymi, zaufanie, delegowanie uprawnień, relaks, skupianie się na celu, na zadaniach. A cele premiera to gospodarka, to kontakty międzynarodowe, to komunikacja z całym społeczeństwem, to relacje z rodziną, sen i …. i co w tym szczególnym przypadku? – boisko i mecz w gałę. W pełni doceniam zaangażowanie Pana Premiera. Jednak należy formułować wnioski także na szczeblach pośrednich – województwa, miasta, gminy. Mam na myśli plany doskonalenia działań w skali lokalnej. W tych dniach zajaśniało wiele talentów ludzi, którzy podjęli potrzebne działania, zainicjowali różne akcje. Samoczynnie wypłynęli liderzy, którzy potrafią motywować innych, organizować wsparcie, pomoc, skupiać się na przyszłości. Byłoby dobrze, aby inwestować w różne talenty, które się właśnie uzewnętrzniły. To te osoby są kluczowe, aby odpowiednio zarządzać zasobami czy korzystać ze sztucznej inteligencji. To czas, kiedy można rozpoznać talenty przywódców „plemiennych”, czyli nawigatorów potrzebnych w „małych ojczyznach”.
Uregulowania naszą mocą
Zacznę od właśnie przeczytanego w ksiązce żartu. Otóż w USA, miał być wykonany, na skazanym, wyrok śmierci. Był to więzień z dużą nadwagą. Kiedy przyprowadzono go do celi śmierci okazało się, że nie mieści się na krześle elektrycznym. Odłożono egzekucję o miesiąc, zmniejszając skazanemu porcję żywnościową. Po miesiącu się okazało, że więzień nadal się nie mieści na krześle. Zatem kolejny miesiąc odroczenia i jeszcze mniejsza porcja jedzenia. Po czwartym miesiącu, kiedy nadal krzesło było za małe, poirytowany sędzia gniewnie zapytał więźnia, dlaczego nie chudnie?! W zasadzie nie mam motywacji, odrzekł więzień. To samo można powiedzieć o działaniach ludzi, kiedy pojawiają się apele, prośby. Potrzebne są uregulowania prawne. Apel do samorządów, aby nie wydawać np. zgody na budowę na terenach zalewowych, nie będzie w pełni skuteczny. Podobnie w przypadku apelu, aby nie podnosić cen na łopaty, kiedy popyt rośnie. Konieczne jest wprowadzanie ustaw, uchwał, rozporządzeń. Planowanie strategiczne to także prace nad tworzeniem przepisów prawa oraz powoływanie struktur, które będą odpowiadały za ich stosowanie. Świat się zmienia, w dużym stopniu wskutek działań ludzi, a zatem konieczne są też trudne decyzje. Jeśli potrzebne będzie zbudowanie zbiornika wody, to apel do mieszkańców, aby się przenieśli, nie ma sensu. Potrzebny jest plan, program, który pozwoli zachować godność tym ludziom, zapewnić im szerokie wsparcie, zagwarantować pełne bezpieczeństwo. A teraz to już nieco inny przypadek, jednak mający miejsce w czasie powodzi. To wypadek samochodowy spowodowany przez kierowcę, który miał dożywotni zakaz prowadzenia auta, któremu kilka razy odbierano prawo jazdy. Dość często media informują, że policja zatrzymała kierowcę, pijanego, któremu już wcześniej odebrano prawo jazdy. W dobie nowych technologii, egzekwowanie prawa w tym przypadku jest na wyciągnięcie ręki. To jest kwestia skuteczności. Pisałem, że w Danii problem rozwiązano. Kiedy ktoś prowadzi samochód pod wpływem alkoholu, jest konfiskata pojazdu. Kropka. Kiedy jest czas na edukację, to ona ma znaczenie. Kiedy trzeba leczyć, to tak się dzieje. Kiedy należy pilnować przestrzegania prawa, należy być konsekwentnym i skutecznym.
Czas felczerów mamy za sobą
Wiek XXI to czas, kiedy ważne są kompetencje, profesjonalizm w działaniu, i to w odniesieniu do każdego obszaru życia. W Wietnamie, nauczyciele pracujący poza dużymi miastami, mają wyższe pensje, aby zapewnić uczniom odpowiedni poziom w procesie edukacji. Tytuł tego akapitu to ilustracja skali zmian w sferze materialnej i mentalnej. Felczer był ważną oraz użyteczną osobą w okresie po zakończeniu wojny. Jednak w 2024 roku, świadczenie wielu usług wymaga odpowiednich, do tego potwierdzonych, kwalifikacji. Możemy pojechać na południe Polski, z łopatami, szczotkami, rękawicami, i pomagać sprzątać po powodzi. Jednak opracowanie planu całościowego bezpieczeństwa dla kraju wymaga zebrania ludzi, którzy mają wiedzę z danego zakresu, kompetencje oraz reprezentują odpowiednie postawy. Jestem przekonany, że powinniśmy rozmawiać o zmianie paradygmatu dotyczącego roli polityków. Rozważane tutaj kwestie bezpieczeństwa kraju i narodu powinny być w rękach osób kompetentnych. Po wojnie, wobec ogromnej skali zniszczeń, braków kadrowych, dużo dobrego dla ludzi uczynili felczerzy. Jednak wobec postępu technologicznego, nowych terapii, konieczna jest zaawansowana wiedza medyczna, aby skutecznie pomagać pacjentom. W Izraelu, prawie połowa obywateli ma wykształcenie wyższe. Zatem, w ważnych dla przyszłości narodu kwestiach, konieczne jest tworzenie planów, w których decydujący głos mają ludzie o wysokich kompetencjach. W 2020 roku, kiedy zaczęła się pandemia, rządy wielu krajów słuchały zaleceń naczelnego lekarza kraju. Na tle tych rozważań, poruszę ważny akurat dla mnie problem. To sfera szkolnictwa wyższego. Trudno mi zrozumieć, dlaczego na fali rozliczeń, niewiele się mówi o politykach, którzy poważnie zepsuli system edukacji wyższej. W mojej opinii, tutaj straty są największe. Jak wiemy, pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy. Dyplom łatwy do kupienia wypiera dyplom zdobyty w procesie studiowania, zdawania egzaminów – bez taryfy ulgowej. Polityka, ideologia, przyczyniły się do rozregulowania systemu edukacji. Szukanie luk w systemie, aby zdobyć więcej punktów, zużywa energię pracowników naukowych na rzeczy mało istotne, zamiast przeznaczyć ją na badania, które są kluczowe dla budowania pozycji Polski na arenie całego globu. Prostą receptą byłaby propozycja zorganizowania spotkania Pana Premiera Donalda Tuska z pracownikami nauki, na wzór spotkania z prawnikami, aby rozpocząć dyskusje nad naprawą systemu szkolnictwa wyższego. Jednak tego nie proponuję. Premier ma swoje obowiązki. Należy wyznaczyć osobę do rozpoczęcia rozmów w tym obszarze. To wyjątkowo ważna i pilna kwestia. Nasza przewaga konkurencyjna w systemie globalnego świata to owoc pracy naszych mózgów. Przewaga kosztowa, cenowa, to już czas miniony. A efekty zmian w systemie szkolnictwa wyższego mogą się najwcześniej pojawić za 25 lat. Miasta zalane w czasie powodzi zostaną odbudowane dużo szybciej. Model zarządzania państwem oparty na politykach, bez potwierdzonych kwalifikacji merytorycznych oraz etycznych, wymaga krytycznej refleksji.