Zwierzętom laboratoryjnym dedykuję…
To nawiązanie do pięknej i głębokiej dedykacji, jaką znalazłem w ostatniej książce pióra Profesora J. Vetulani. Została ona zadedykowana milionom zwierząt laboratoryjnych. Pan profesor, jako pracownik naukowy, związany z farmacją, przez większą część życia, we współpracy z ośrodkami na całym świecie, prowadził badania nad nowymi lekami, także nad mózgiem. Jako ludzie, nadaliśmy sobie prawo wykorzystywania myszy, szczurów, do testowania na nich nowych substancji leczniczych. Polewane zimną wodą szczury, stłoczone w klatce, straszono, wprowadzano w ogromny stres. Następnie podawano im leki, obserwując skuteczność ich działania. To, że możemy korzystać z wielu leków, także technologii medycznych, zawdzięczamy – jak to tutaj napisałem – naszym braciom mniejszym. Pragnę wyrazić słowa głębokiego szacunku dla prof. J. Vetulani, za wspomnianą wcześniej dedykację. Taka jest prawda – jako ludzie żyjemy dłużej, lepiej sobie radzimy z różnymi chorobami, dzięki milionom, pewnie miliardom zwierząt, na których sprawdzano skuteczność działania różnych molekuł. Powinniśmy o tym wiedzieć i pamiętać, okazując także wdzięczność zwierzętom, na których – dla naszego dobra – prowadzi się doświadczenia. Ważne jest też ograniczanie cierpienia tych zwierząt. Profesor J. Vetulani napisał, że w okresie ponad pół wieku prowadzenia przez niego badań, opracowano humanitarne sposoby odbierania życia zwierzętom laboratoryjnym. Powinniśmy zdawać sobie również sprawę z tego, że takie działania będą prowadzone także w przyszłości. Rzecz w tym, abyśmy czynili to w sposób odpowiedzialny, humanitarny.
Anita Roddick i jej filozofia
Trudne warunki, takież wyzwania, potrafią wyzwolić w ludziach energię, innowacyjne, kreatywne pomysły. Tak było w przypadku Anity Roddick, założycielki sieci Body Shop, propagatorki kosmetyków naturalnych. Z dnia na dzień została sama i wtedy zaczęła szukać sposobów na zapewnienie sobie środków do życia. Nie wiem, jak to się stało, że akurat zainteresowała się produktami naturalnymi. Z całą pasją zaczęła podróżować po świecie, w tym do Tybetu, aby szukać receptur, istniejących już w różnych krajach, naturalnych substancji, które można wykorzystać dla celów pielęgnacji ciała i urody. Ta idea trafiła na rodzący się w wielu krajach ruch, propagujący produkty naturalne. Donośnie brzmiały protesty, aby nie testować kosmetyków na zwierzętach. I osiągnięto ważne dla ludzi porozumienie – producenci wycofali się z testowania kosmetyków na zwierzętach. Małe, pachnące naturą sklepy Body Shop, były otwierane w wielu krajach. Lokalizowano je także na lotniskach, co przyczyniało się do promowania idei wśród wielu osób, w tym zarządzających przedsiębiorstwami. W tym przypadku, ludzie stanęli na wysokości zadania. Byłoby dobrze, aby od najmłodszych lat budować wśród dzieci świadomość odpowiedzialnego traktowania naszych braci mniejszych.
Buty, torebki, futra
Kiedy latem jestem przy ulach, mam wielką satysfakcję obserwując, jak pszczoły lądują na wylotkach z pyłkiem na nogach i nektarem w wolu miodowym. To wygląda, jak ogromne, transportowe samoloty, podchodzące do lądowania, jeden za drugim. Ruch jest dwukierunkowy – z mostka startują pszczoły udające się do pracy. Serce mi się ściska, kiedy nagle przed ulem pojawia się szerszeń i atakuje pszczołę. Ma gdzieś gniazdo, ma swoją rodzinę i poluje, aby zadbać o swój gatunek. Wiosną, z okna widzę, jak sójka atakuje gniazdo mniejszych ptaków, chcąc pożreć jajka albo pisklęta. Kukułka podrzuca swoje jajko innym ptakom, a wyklute z niego pisklę wyrzuca będące tam pisklęta, aby pozbyć się konkurentów. Tak funkcjonuje cała przyroda. My, ludzie zbieramy owoce, nasiona, polujemy, aby się rozwijać, aby egzystować. Jesteśmy częścią przyrody, powinniśmy to akceptować. Budujemy tunele pod autostradami, aby zwierzęta mogły się bezpiecznie przemieszczać. Wiele lat temu, na wyspie Zakynthos, plaża była na noc zamykana, aby żółwie kareta kareta, które wykluły się z jajek, mogły bezpiecznie dotrzeć do wody. Mówiono mi, że z tysiąca złożonych tam jajek, po wielu latach, wróci zaledwie jedna żółwica, która złoży tam jajka. To jest jeden promil. Pozostałe żółwiątka zginą. Wszystko toczy się swoim torem, jeśli człowiek nie zaburzy tego rytmu. Pamiętam okrutne sceny z filmu „Tańczący z wilkami”. Dotyczyło to polowania na bizony. Okrywamy się skórami zwierząt, nosimy buty wytwarzane ze skór, torebki i wiele innych rzeczy. Nie ma w tym niczego złego, jeśli zachowujemy równowagę. Mam tutaj na myśli, aby nie zmieniać butów tylko dlatego, że zmieniła się moda. Pamiętam mojego Dziadka w kożuchu. Zimy bywały wówczas bardziej mroźne. Był to kożuch ze skór owczych, pokryty materiałem, który służył przez pięćdziesiąt lat. Podobnie, z taką samą odpowiedzialnością należy podchodzić do zmiany torebek, rękawiczek itp. W chwili autorefleksji można spojrzeć na siebie, na otoczenie, ile przedmiotów zawdzięczamy zwierzętom. Tak jest i tak będzie, natomiast istotne jest kierowanie się rozsądkiem w podejmowaniu decyzji zakupu oraz użytkowania przez wiele, wiele lat różnych wyrobów.
Z bronią w szufladzie
Mój młodszy kolega, przy lampce wina, opowiadał mi, że w przeszłości, dość późno wracał od swojej dziewczyny do domu. Taki to urok narzeczeństwa. Droga wiodła przez dość duży park. Ktoś jemu doradził, aby kupił sobie gaz, bowiem po ciemku, w parku, różnie może się zdarzyć. Mówił, że uległ namowom i kupił gaz – chyba w jakimś okrągłym opakowaniu, które mieściło się w kieszeni. I kiedy, z tym gazem, wracałem pierwszy raz przez ten park, to wtedy dopiero zacząłem się porządnie bać – mówił kolega. Ta opowieść trafiła na ziemię żyzną, na moje przekonania. Sam, mając gaz w kieszeni, czy broń w domu, bałbym się bardzo. Wystarczy, że o tym pomyślę, i już jestem pełen obaw. Pisałem, że nie rozumiem, co kieruje ludźmi, że kupują fajerwerki. Nie mogę zrozumieć Amerykanów z ich uporem do posiadania broni. Myślę, że to powoduje wiele nieszczęść. Byłem poważnie zaniepokojony, kiedy w Polsce zaczęły się dyskusje na temat zmian w prawie, dotyczących posiadania broni. Mam nadzieję, że i Amerykanie zaczną z czasem zmieniać swoją świadomość. Stereotyp osadników trwa póki co nadal.
Toczą się również dyskusje na temat myślistwa. Pozostawię tę kwestię ekspertom. Być może jest tak, że łowiectwo pełni szczególną rolę w gospodarce leśnej. Trudno mi natomiast akceptować cele, jakie sobie stawiają niektórzy ludzie – zabić słonia, lwa, tygrysa itp. Dlaczego? Sam słyszałem takie wypowiedzi członków rządu, którzy planowali wyprawę do Afryki, aby strzelać do zwierząt. Oczywiście, jak jest popyt, to się pojawia podaż. Opowiadam się za wspieraniem służb, które ścigają kłusowników, przestępców. Jednak najbardziej podkreślam celowość, przydatność inwestowania w rozwój świadomości dotyczącej szanowania wszystkich braci mniejszych (trochę dziwnie to brzmi w odniesieniu do słoni). A. Mickiewicz krytycznie mówił o kimś, kto kopie, niszczy rosnące w lesie, niejadalne grzyby.
Bez plecaka swobodniej
Bywają osoby, które w dość zawiły, nawet pokrętny sposób komunikują się z innymi. Dwie historie będą tłem do kontynuowania refleksji o braciach mniejszych. Otóż szedłem z jednym ze starszych kolegów przez podwórze na terenie uczelni i spotkaliśmy znajomego, także z uczelni. Osoba, która do nas doszła, z uśmiechem, przyjaźnie, powiedziała do mojego, starszego kolegi – „Kaziu, świetnie wyglądasz”. Na to Kaziu, zrobił poważną minę, po teatralnej przerwie, grobowym głosem rzekł – „Wojtek, chcesz usłyszeć prawdę o sobie?”. Wojtek pobladł, przerażenie namalowało się na jego twarzy. I wtedy Kaziu przyjaźnie powiedział – „Wojtek, też świetnie wyglądasz!”. Klepnął go w ramię i śmiał się serdecznie. O poczuciu humoru się nie dyskutuje… A teraz inna sytuacja. Kaziu (znów szliśmy razem), zatrzymuje się i zagaduje innego kolegę: „Stefan, dlaczego chodzisz z tym ciężkim plecakiem”. Z jakim plecakiem? To jest zwykła teczka i jest lekka. Ja nie mówię o teczce, Stefan, tylko o twojej nadwadze! Codziennie dźwigasz dwadzieścia kilogramów! Kolana ci wysiądą! I poszliśmy dalej. Na ile był to skuteczny motywator? Kaziu rzeczywiście był szczupły i dożył 93 lat. I w ten sposób dochodzimy do celu, do myśli zawartej w tym akapicie – nadwaga. Warto spojrzeć na własne BMI, odnieść wagę do wzrostu. Też nad tym pracuję. Pewnie można obliczyć, jaka jest łączna nadwaga prawie 8 miliardów ludzi na świecie. Specjaliści mogą to oszacować, o ile dałoby się zmniejszyć stada krów, trzody chlewnej, fermy kurczaków, gdybyśmy, jako ludzie, utrzymywali wagę w normie. Nie zmienimy tego, że potrzebujemy pożywienia. Uprawiamy fasolę, pomidory, hodujemy zwierzęta. Natomiast powinniśmy rozwijać swoją świadomość w odniesieniu do odżywiania się. Natura ludzka jest, jaka jest. Silna wola ma swoje definicje w słownikach. W życiu pojedynczego człowieka jest rzadkością. Możemy zrezygnować ze szwedzkiego stołu i podawać w hotelach skromne śniadania. Zmniejszyć talerze w barach. Zabronić ofert typu „płacisz 5 dolarów i jesz do woli”. Każdy z nas jest za słaby. Natomiast razem, z wykorzystaniem innowacyjnych pomysłów, możemy pomagać sobie wzajemnie – w małych ojczyznach i w dużej Ojczyźnie. Potrzeba setek (może więcej) litrów wody do wyprodukowania jednego kilograma wołowiny. Również z powodu troski o naszych braci mniejszych, wypada pilnować własnej wagi. Panu prezesowi Amiki proponowałem, aby skonstruowali lodówkę, która nie będzie się otwierała po zachodzie słońca. To byłoby dopiero wsparcie dla silnej woli!
Ucieknie, co chcesz zatrzymać, zostanie, co puszczasz wolno
Widzimy własne twarze, głowy, jednak nie widzimy naszych mózgów, nie wiemy, co i jak myślą. Zdaję sobie z tego sprawę, że skupiam się na wizji budowania wspólnego dobra, na rozwoju świadomości. Jestem przekonany, że należy promować okazywanie szacunku przyrodzie. Jestem przekonany, że wysiłki wkładane w budowanie świadomości przynoszą, długofalowo, właściwe efekty. Moje pokolenie, być może także młodsze roczniki, mają obraz psa i budy, także łańcucha, na którym As (Elementarz) był przywiązany (Ala ma Asa). W połowie XX wieku było w Polsce dużo małych gospodarstw rolnych i pies przy budzie był elementem tego krajobrazu. Jednak inaczej jest w trzeciej dekadzie XXI wieku. Jest mniej małych gospodarstw rolnych, są elektroniczne systemy bezpieczeństwa. Bez wątpienia jest dużo mniej psów przywiązanych łańcuchami. Kilka lat temu czytałem, że w Niemczech było 60 wilków oraz 5 milionów udomowionych psów. Właściciele czworonogów potrafią bardziej dbać o psy czy koty, niż o siebie. Pilnują, aby systematycznie im podawać zapisane przez weterynarza leki. Są przy tym bardziej konsekwentni, niż w stosunku do siebie (zapominają o tabletkach). Pewnie warto łączyć inwestowanie w świadomość oraz wprowadzanie w życie przepisów, nakazujących okazywanie szacunku zwierzętom (np. zakaz trzymania psa na łańcuchu). Mózgi ludzi zmieniają się w wolnym tempie. Restrykcyjne prawo pewnie pomaga, jednak w wymiarze strategicznym istotna jest edukacja, podnoszenie poziomu świadomości. Zaufanie należy traktować jako będące ponad przepisami prawa. Dla mnie wartościowe jest wyczytane w literaturze zdanie, otwierające ten akapit. Można stracić to, co chcemy na siłę zatrzymać, natomiast cieszyć się tym, co będzie wolne. Oto kierunek – inwestowanie w świadomość społeczeństwa, w odniesieniu do postrzegania zwierząt jako naszych braci mniejszych. To nie tylko kwestia szkoły. To także wzorce, jakie tworzymy w domach. To dyskusje, które prowadzimy wśród znajomych. Powinniśmy się ograniczać do tego, co niezbędne. Zwierzęta rzadko zabijają, dla zabijania. Upolują zdobycz i się nasycą. Niewiele się zmarnuje. Na resztki, pozostałości, czekają inne zwierzęta. I my zaczynamy także to dostrzegać. Uświadamiamy sobie skutki marnotrawstwa. Tworzymy technologie, które pozwalają wykorzystywać odpadki żywnościowe do ponownego obiegu. Freeganie wybierają nocami wystawioną w pojemnikach żywność, której nie można już położyć na półkach w sklepach.
Mózg na usługach przewidywania
To jedna z koncepcji w psychologii, sugerująca, że podstawową funkcją mózgu jest przewidywanie. Otóż byłoby dobrze, aby ktoś, kto kupuje na Gwiazdkę dziecku szczeniaka, potrafił sobie wyobrazić, jak spędzi kolejne wakacje nad morzem, za granicą. Kto zajmie się psem czy kotem? Jak zostaną podzielone obowiązki związane ze spacerami, sprzątaniem, opieką weterynaryjną itp.? Należy również przewidzieć starość zwierzęcia. Na ile mamy taki obraz w głowie? Pies udomowiony nie potrafi zadbać o siebie. Jest przyjacielem rodziny, człowieka. Przyjaźń jest zobowiązaniem dwustronnym – człowiek ma obowiązek dbania o czworonoga. Sam przygarnąłem do domu dużego psa, którego ktoś w lipcu porzucił. Kilka dni czekał w miejscu, w którym został porzucony przez dotychczasowych właścicieli. Nie wiem, jaka to mogła być lekcja dla dzieci, jeśli brały w tym udział. Skoro można porzucić prezent, psa, to także można porzucić partnera. Odpowiedzialność, zobowiązania, to ważne elementy świadomości, edukacji. Należy również pamiętać o bezpieczeństwie innych. Pisałem, że mam kilka uli z pszczołami przy domu. Kupiłem pszczoły łagodne, aby zwiększyć bezpieczeństwo rodziny. W moim przekonaniu dobrze byłoby rozpatrywać i w domu, i w szkole przyszłość, kiedy rozważamy zakup zwierzęcia do domu. To także dotyczy rybek, papug, kanarków, królików, żółwi itd.
Chrystus mówił, że wszystko, co uczyniliście najmniejszym, uczyniliście również mnie. Mam nadzieję, że dotyczyło to nie tylko dzieci, osób samotnych, lecz także zwierząt, czyli „naszych braci mniejszych”.