Sosna pozostaje sosną
Prawie ćwierć wieku temu budowałem dom, zaprojektowany dla osób na etapie tzw. „pustego gniazda”. Pod koniec inwestycji, kiedy pozostało porządkowanie terenu, zauważyłem małą, najwyżej trzyletnią sosnę, przejechaną przez sprzęt pracujący na budowie. Leżała przyduszona na ziemi. Znalazłem obok metrowy pręt zbrojeniowy, wbiłem go w ziemię, delikatnie podniosłem drzewko i przywiązałem do pręta. Rosła tak może dwa – trzy lata, aż nabrała siły, aby utrzymać pionową pozycję. Wyjąłem pręt, który już był niepotrzebny. Pracując przy biurku, widzę ją za oknem codziennie. Być może ma już więcej niż 20 metrów wysokości. Od silnego, dość już grubego pnia, odchodzą gałęzie. Dumnie spogląda na wszystkie rośliny, które rozwijają się pod jej parasolem. Pozostaje dumną sosną. Obok są : limba, świerk, orzech, modrzew. Każde drzewo jest oryginalne, podobne do siebie, wyróżniające się w otoczeniu. Tak też jest z ludźmi. Każdy ma własne cechy, wynikające z mieszanki genów, z którymi człowiek przychodzi na świat. Może się zmieniać, zdobywać wiedzę, doświadczenia, jednak pozostanie sobą, wyrastając z otrzymanych genów. Gazzaniga nazywa to „wyposażeniem fabrycznym”. Trafna, współcześnie rozumiana metafora. Kombinacja genów staje się jak pień sosny – stanowi o trudnych do zmodyfikowania cechach, charakterze, skłonnościach, danej osoby.
Kwartet zamiast trójcy
Ukształtowana przez chrześcijaństwo społeczność Europy ma w naturze skłonność do szanowania trójcy, do odwoływania się do niej w praktyce. Tres faciunt collegium – troje tworzy kolegium, mawiali Rzymianie. Szukamy niekiedy trzeciej drogi. Podajemy numer telefonu, w blokach po trzy cyfry. Pytia siedziała w Delfach na trójnogu. I tak, w odniesieniu do Oświecenia, wymienia się trzech włoskich artystów (malarzy) Renesansu – Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Rafael Santi. Aby złamać to podświadome przywiązanie do trzech, dodam czwartego artystę, a mianowicie M. Caravaggio. Trzej tworzyli w tym samym czasie, na przełomie piętnastego i szesnastego wieku, czwarty nieco później, na przełomie szesnastego i siedemnastego wieku, już bliżej Baroku. Najwcześniej urodził się Leonardo da Vinci – w 1452 roku. Nieco później Michał Anioł – 1475. I jeszcze później, Rafael Santi – w 1483 roku. M. Carawaggio urodził się sto lat później – w 1571 roku. Najdłużej, bo 89 lat żył Michał Anioł – zmarł w 1564 roku. Leonardo przeżył 67 lat, umierając w 1519 roku. Bardzo młodo zmarł Rafael Santi – w 1520 roku, mając 37 lat. Podobnie krótko żył M. Caravaggio – 39 lat. Zmarł w 1610 roku, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach.
Tak wybitni i tak różni
Żyli oraz tworzyli w tym samym okresie. Spotykali się, nawet razem pracowali, wpływali na siebie, chociaż pozostawali niezależni, zakotwiczeni w swoich genach. Leonardo, przystojny, z ujmującą powierzchownością. Wszechstronny jako artysta – obrazy, freski, rzeźby, rysunki. Ciepły w kontaktach z innymi, ułożony, kreatywny. Michał Anioł – utalentowany rzeźbiarz i malarz. Pieta, David – imponujące osiągnięcia artysty, mającego 21 lat, kiedy je tworzył. Kaplica Sykstyńska – arcydzieło. Osobowość zamknięta, ponura, zazdrosna. Dystans wobec kobiet odcisnął piętno na wizerunku niewiast na obrazach – prawie tak muskularne jak mężczyźni. Sam mieszał farby, pracował bez pomocników, zazdrosny o to, co tworzył. Zarobił fortunę, natomiast mieszkał bardzo biednie, nie najlepiej się odżywiał. Całe zarobione pieniądze wysyłał krewnym, aby utrzymać dobra rodzinne. Rafael Santi – przystojny, urodziwy, grzeczny, emocjonalny, miłośnik kobiet, pracoholik. Cały czas obserwował innych artystów, doskonalił siebie, był kreatywny. Potrafił zmieniać, doskonalić to, co widział w otoczeniu. Pracował bez wytchnienia. Przyjmował wszystkie zlecenia. Wspierał się uczniami. Zmarł w wieku 37 lat – prawdopodobnie z przepracowania.
Z mieczem pod poduszką
Czwarty z przywołanych tutaj artystów, to M. Caravaggio. Daleki od malowania na obrazach emocji, wyrażanych natomiast przez wcześniej wspomnianych artystów. Wypracował własny, oryginalny styl. Malowane przez niego obrazy wyrastały z psychologii. Ona wyrażała się w postaciach, planie obrazów, stosowanych barwach, zawartych podtekstach, aluzjach. Nie wszystko było akceptowanie przez zleceniodawców. Niekiedy zmuszano go do przemalowania obrazu lub namalowania innej wersji. Talent artystyczny współistniał z wyjątkowo awanturniczą osobowością. Nie rozstawał się z mieczem – nawet w nocy, w sypialni. Każda sytuacja była właściwa, aby kogoś zaczepić, awanturować się, bić, a nawet zabić. Zmarł w wieku 39 lat i nie wiadomo dokładnie, w jakich okolicznościach – prawdopodobnie został zamordowany. Przez dużą część życia uciekał z powodu zatargów, bójek, nakazów opuszczenia danego miasta czy zakonu. Wiele razy stałem w Rzymie, w kościołach, przed obrazami Caravaggia. Widziałem wystawę jego obrazów w Madrycie. I zawsze myślałem, dlaczego nie potrafił zapanować nad skłonnością do awanturowania się. Mógłby stworzyć dużo oryginalnych obrazów. Nie tak łatwo zapanować ludziom nad genami, nad własnym wyposażeniem fabrycznym.
Liderzy – i wybitni, i różni
Przywołałem krótkie, bardzo lapidarne i uproszczone opisy życia czterech artystów epoki Renesansu i Baroku, aby lepiej wyjaśnić własne spojrzenie na przywództwo w sferze przedsiębiorczości. To ciekawa, intrygująca tematyka. Pierwszy raz mnie zafascynowała w szkole podstawowej. Miałem swój uczniowski świat, w którym czułem się bardzo dobrze. Niczego mi nie brakowało – tak to pamiętam po latach. Zdziwiła mnie decyzja wychowawczyni, kiedy mianowała mnie przewodniczącym klasy. I tak było także w liceum. Pan major M. Banaś, pracownik w studium wojskowym uczelni, powołał mnie na dowódcę plutonu. A koleżeństwo, powierzyło mi funkcję przewodniczącego komitetu absolutoryjnego. Obserwowałem siebie, własne zmagania z przywództwem i chętnie podjąłem się prowadzenia wykładów z takiego przedmiotu, będąc pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Ucząc innych, przede wszystkim sam się uczę. Wspomniane życiorysy czterech artystów stały się impulsem do podzielenia się refleksjami na temat przywództwa w biznesie, na temat roli lidera w przedsiębiorstwie, jego kwalifikacji oraz rozwoju osobistego. Będzie to dotyczyło niektórych aspektów bycia liderem, odnoszonych do sytuacji pandemii, wojny wywołanej przez Putina, trendów społecznych i ekonomicznych.
Autentyczność jest wyzwaniem
Zarządzanie własnym życiem, tak dla lidera, jak również każdego człowieka, to połączenie wiedzy, doświadczenia oraz olśnienia. W okresie Renesansu dbano o wszechstronny rozwój. Leonardo jest najlepszym przykładem. W XXI wieku istotne są natomiast wartości, rozwój osobisty, psychologia, relacje, partnerstwo. Za właściwe można uznać, aby lider rozpoznał własne wyposażenie fabryczne, silne oraz słabe strony. Pozwala to na wprowadzanie pewnych korekt w odniesieniu do działania. Jednak trudno o gwałtowną, całkowitą przebudowę własnej osobowości. Michał Anioł pewnie nie byłby w stanie zbudować takiego zespołu, pracowni, jak uczynił to Rafael. Po śmierci S. Jobsa, ster marki Apple przejął T. Cook. Z początku starał się naśladować oryginalny styl Jobsa. Jednak skutki, efekty, były żałosne. T. Cook zrozumiał, że to droga donikąd. Wrócił do zarządzania, do wystąpień publicznych, które są zgodnie z jego osobowością, charakterem. Apple, pod jego berłem, odnosi sukcesy rynkowe. Jednak w otoczeniu tkwi tęsknota za charyzmą, stylem Jobsa. Tak jest, taka jest ludzka natura. T. Cook postawił na autentyczność, na integralność, na zgodność z samym sobą. Tacy też byli przypomniani tutaj czterej artyści – trzech z Renesansu i jeden z Baroku. Osobiście jest mi przykro, że Caravaggio nie żył dłużej, że nie namalował kolejnych płócien. Trudno mu jednak było zapanować nad skłonnością do awanturowania się. Jednak, po upływie prawie pięciu wieków od tamtych zdarzeń, możemy stosować we własnym życiu zasadę – „zmieniaj, co należy zmieniać, akceptuj, co należy akceptować”.
Indywidualizm jak struktura marmuru
Michał Anioł, kiedy otrzymywał zlecenie na wykonanie rzeźby, osobiście udawał się do kamieniołomu, aby wybrać odpowiedni blok marmuru. Oceniał kolor, bryłę, jej strukturę, i starannie wybierał to, co potrzebował. Każdy blok marmuru ma własne, unikatowe cechy. Osobiście, w chwilach, które mam dla siebie, patrzę na zdjęcie Piety, przywołując wrażenia, kiedy stałem przed nią w Rzymie, jeszcze przed wstawieniem pancernej szyby. Tak też możemy spojrzeć na siebie, na własne wyposażenie fabryczne. To jedno z zadań lidera. Mózg zmienia się wraz z każdą myślą, nową informacją, doświadczeniem. Urok życia, to także zadziwienie samym sobą, bowiem poznawanie siebie to piękny, niekończący się proces. Zasadne zatem będzie, aby lider, nawigator, odpowiadający za zespół, świadomie spoglądał w swoje wnętrze oraz doskonalił swoje cechy, charakter. Indywidualizm wymaga dostosowania do otoczenia, potrzeb zespołu, zagrożeń. W 2022 roku liderzy powinni otworzyć się na wspieranie pracowników, zespołu, którzy mierzą się z wyzwaniami pracy zdalnej oraz hybrydowej. To także zwrócenie uwagi na wartości pokolenia „Z”, które troszczy się o dobrostan Planety ale także równoważenie własnego życia. Kluczowe staje się krytyczne spojrzenie na pracę w biznesie. Pokolenie „Z” odrzuca model pracy w formule 9175, czyli od 9 do 17, pięć dni w tygodniu. Oczekuje elastycznego czasu pracy, w tym zdalnej, do tego cztery dni w tygodniu. Michał Anioł, pracujący od świtu do zachodu słońca, mieszkający bardzo skromnie, bez wakacji, nie znalazłby współcześnie współpracowników, nawet gdyby chciał ich zatrudnić.
Harmonia ponad impulsy
Przywoływane tutaj nawiązania do artystów są dużymi uproszczeniami. Niewiele wiemy o wszystkich elementach życia całej czwórki. Jednak to, co opisano, możemy wykorzystać dla lepszego rozumienia roli, jaką lider powinien pełnić w zespole, w przedsiębiorstwie. Jednym z obszarów jest harmonia, wcześniej już wspomniana. Harmonia życia, której oczekuje młode pokolenie pracowników. Chcą pracować w zgodzie z rytmem natury, jej pięknem. Ta harmonia cechowała Leonarda – w jego rysunkach, chodzie, poruszaniu się, gestach, ubiorze, słowach, zachowaniach, relacjach z innymi. Michał Anioł, kiedy pracował z Leonardem, ciągle pozwalał sobie na złośliwości, docinki typu – „o której to się przychodzi do pracy”, „kiedy to się wstaje” itp. Pewnie Leonardo bardziej troszczył się także o inne rzeczy. Drażniło to Michała Anioła, który skupiał się wyłącznie na zadaniu. Pokolenie urodzone w XXI wieku z dystansem, niechętnie patrzy na wskaźniki typu PKB per capita. Oczekuje od liderów krytycznego spojrzenia na wartości, w kierunku harmonii. Odrzuca autorytarny styl przywództwa, oczekuje dialogu, zrozumienia, partnerstwa, współtworzenia. Praca ma być jednym, wcale nie najważniejszym, elementem harmonijnego, szczęśliwego życia.
Psychologia ponad emocjami
Zadziwiające jest to połączenie psychologii oraz emocji w osobowości Caravaggio. Nie potrafił zapanować nad swoim awanturnictwem, skłonnością do bójek. Natomiast potrafił oddać na płótnie, wielorakie stany psychologiczne. Był przekonany o własnej wartości. Z delikatnie malowaną złośliwością, ukrywaną na różne sposoby, przedstawiał papieża oraz możnych, którzy byli jego zleceniodawcami. Ten przypadek kieruje naszą uwagę na znaczenie lidera w zakresie troski o dobrostan psychiczny zespołu, załogi. Pandemia, czyli lata 2020-2022 uświadomiły społeczeństwu wagę znaczenia kondycji psychicznej człowieka. Obok troski o stronę fizyczną, otwarcie porusza się dobrostan psychiczny. I to nowy obszar badań, który staje się wyzwaniem dla ludzi. Rzecz w tym, aby lider zdobył odpowiednią wiedzę z tego obszaru i był inicjatorem zmian w przedsiębiorstwie. Dotyczy to opieki psychologicznej nad pracownikami, dbania o harmonię oraz równowagę ich życia. Właściwym terminem może być tutaj kultura organizacyjna. To lider odpowiada za jej tworzenie oraz wdrażanie. Zgodnie z różnymi przysłowiami możemy napisać, że „przykład idzie z góry”. Otoczenie staje się coraz bardziej złożone. Przeładowanie informacyjne, wojna wywołana przez Rosję, zagrożenia klimatyczne, to jak nagłe tornada pojawiające się w społeczeństwach. Tym bardziej ważne jest poczucie bezpieczeństwa, o które powinien dbać lider. A to wymaga właściwej pracy nad sobą, kumulowania w sobie mocy, która jest potrzebna, aby skutecznie przewodzić zespołowi, współpracownikom. Ta moc, przynajmniej dla mnie, bije z obrazów Caravaggia. To niezwykle intrygujące, że osoba tak skłonna do awanturowania się, zawarła tyle mocy psychologicznej w stworzonych przez siebie obrazach.
Idealny lider to mit
Rafael Santi pojawia się w opisach jako niedościgniony obraz idealnego piękna, uprzejmości, miłości, wychowania. Podziwia się jego wygląd oraz zdolności budowania relacji z innymi. Jego obraz, „Szkoła ateńska”, od zawsze jest mi szczególnie bliski, jako nauczyciela akademickiego. Przez całe swoje życie doskonalił swój warsztat artystyczny. Sam się spotykał z Leonardem, aby nauczyć się od niego sztuki malowania. W tajemnicy, co wywołało wściekłość Michała Anioła, zakradł się do zamkniętej Kaplicy Sykstyńskiej, aby poznać koncepcję Michała Anioła, kiedy w samotności realizował zlecenie. Być może szkolenia z asertywności, rozwoju osobistego, pomogłyby Rafaelowi wprowadzić więcej porządku do swego życia, aby mógł tworzyć przez kolejne 37 lat (miałby wtedy 74 lata – to akurat mój wiek w tej chwili). Kiedy zatem pełnimy funkcje lidera, kiedy pracujemy z różnymi liderami, powinniśmy zdawać sobie sprawę z różnorodności. Złudzeniem jest oczekiwanie, że ktokolwiek z nas będzie osobą idealną. To fikcja. Życie, oparte na fundamentach realizmu, to zdawanie sobie sprawy z własnego wyposażenia fabrycznego oraz systematyczna, świadoma praca nad osobistym rozwojem. Osobiście chciałbym pracować z Michałem Aniołem. Ten jednak wyrzuciłby mnie, kiedy pierwszy raz bym mieszał farbę. Artysta tylko sam robił to dobrze – w jego przekonaniu. Chętnie pracowałbym z Caravaggio, jednak sam bym go opuścił po pierwszej awanturze. Z Rafaelem bym wytrzymał może tydzień – później poszedłbym do teatru, na spacer, do pubu. Ileż można pracować! A Leonardo, tak bardzo ceniony, uważany za geniusza, jest osobą, z którą ja akurat nie znajduję punktów wspólnych. To wszystko oczywiście jest wielce uproszczone, bowiem niewiele wiem o tamtej epoce. Natomiast mamy dzisiaj wiele nowych wyzwań w obszarze przywództwa i to one są ważne dla liderów. Potrzebujemy ich jak nigdy dotąd. Mamy taką świadomość i ona jest również obecna w gronie liderów. To optymistyczne, że potrafimy się wspierać, aby doskonalić przywództwo w służbie, w tworzeniu wspólnego dobra. Dobrze jest jednak żyć w przekonaniu, że nikt nie jest idealny, że powinniśmy się szanować i wspierać zdając sobie sprawę z wad oraz zalet. Dopóki zalety przeważają nad wadami, jesteśmy w stanie skutecznie działać jako liderzy w biznesie. I to jest istotne wyzwanie dla każdego lidera – praca nad sobą, krytyczna ocena siebie. Oczywiście liderzy są ludźmi, a zatem ich zadaniem jest poszukiwanie oraz wdrażanie sposobów generowania w sobie energii, tak potrzebnej do skutecznego zarządzania innymi, dla tworzenia wspólnego dobra. To ważny temat, wart osobnego potraktowania.