Etapy nie zawsze możliwe
W dniu 3 września 1967 roku, o godzinie 5 rano, przestawiono w Szwecji samochodowy ruch uliczny z lewej na prawą stronę. Przygotowania do wdrożenia tej zasadniczej zmiany trwały cztery lata. Nie ma zgody, kto i kiedy zdecydował o wprowadzeniu w Europie ruchu prawostronnego. Istnieje teza, że jest w tym udział Napoleona. Poruszanie się po prawej stronie ograniczyło liczbę zaczepek, wypadków, pojedynków. Poruszający się konno albo pieszo, jadąc prawą stroną, mieli broń po przeciwnej stronie, a to wpłynęło na spadek liczby konfliktów. Kiedy poruszali się po lewej stronie, łatwiej dochodziło do użycia broni, zranień, okaleczeń a nawet śmierci. W krajach oddalonych, przedzielonych morzem, jak np. Wielka Brytania, zalecenia Napoleona nie zostały wprowadzone. Stąd też zróżnicowanie, podział na kraje, w których jest ruch lewostronny lub prawostronny. Tak jest, jednak nie ma pełnej zgody na to, jak do tego doszło. I teraz żart, ilustrujący złożoność sytuacji. Otóż, w Wielkiej Brytanii podjęto dyskusję, aby pójść drogą Szwecji i również na wyspie wprowadzić ruch prawostronny. Argumentowano, że będzie łatwiej przybyszom z Europy jeździć po drogach Wielkiej Brytanii. Łatwiej też będzie Brytyjczykom, kiedy pojadą do Europy. Pojawiły się, w tej dyskusji, głosy przeciwne. Argumentowano, że trzeba szanować tradycję, wspierać własną tożsamość, kontynuować własne osiągnięcia. Podkreślano też złożoność sytuacji – intensywny aktualnie ruch na drogach, dostosowanie samochodów, infrastruktury drogowej itp. I w sytuacji silnego sporu, ktoś zaproponował rozwiązanie kompromisowe. Zgodził się z argumentami, że takie radykalne działania są trudne do zaakceptowania. Oryginalna, kreatywna propozycja trzeciego rozwiązania polegała na tym, aby rozłożyć realizację tego procesu na kilka etapów. W etapie pierwszym, proponował autor, na prawo zostaną skierowane ciężarówki. Ten żart pokazuje, że jako ludzie, mamy liczne i zróżnicowane wyzwania. Trudno sobie z niektórymi poradzić, bowiem nie da się ich rozłożyć na etapy. Na szczęście, większość problemów można rozwiązywać drogą wprowadzania przemyślanych, systematycznych zmian.
Czy ekonomia miała też matkę?
Jako gatunek homo sapiens, tkwimy w okowach wielu stereotypów, z czego często nie zdajemy sobie sprawy. Jeśli postawimy na wzajemną życzliwość, poszanowanie godności, wykażemy się otwartością na słuchanie innych, dołożymy starań, aby krytycznie spoglądać na własne schematy myślenia oraz działania, będziemy, krok po kroku, budować wspólne dobro. Mam tutaj na uwadze dobrostan całego ekosystemu. Zilustruję ten sposób myślenia zdarzeniem, które pozwoliło mi zrozumieć własne stereotypy (przynajmniej jeden z nich) oraz inaczej spojrzeć na osobisty sposób myślenia i komunikowania się. Łączy się to z wymianą korespondencji mailowej. Jako człowiek pióra, mam sporo kontaktów z redakcjami, recenzentami oraz wydawnictwami. Jestem z wykształcenia ekonomistą, a zatem wymiana myśli dotyczy w większości przypadków sfery gospodarczej, zarządzania przedsiębiorstwami. W ekonomii przyjmuje się, że jej rozwój jako nauki, rozpoczyna się w roku 1776, kiedy ukazało się dzieło Adama Smith’a, „Badania nad istotą i przyczynami bogacenia się narodów”. W miłej oraz owocnej korespondencji z Panią Redaktor Naczelną jednego z wydawnictw, napisałem, że to dzieło, napisane przez ojca ekonomii jako nauki… co napisałem dalej, to już nie było istotne. Uzyskałem, jak zawsze, miłą oraz merytoryczną odpowiedź. Na końcu wiadomości pojawiło się ciekawe pytanie: „czy ekonomia miała też matkę?” Tak, niezwykle celne i cenne pytanie. Odpowiedziałem, że było to trafienie w sam środek środka tarczy. Mam nadzieję, że już na zawsze będę pamiętał, aby bez zastanowienia nie mówić, nie pisać, że ojcem ekonomii był…., bo nie znam matki. Rozwój świadomości, który gorąco popieram, to droga do wprowadzania drobnych zmian w naszym myśleniu oraz działaniu. Dotyczy to całej sfery aktywności człowieka – od polityki, przez religię, sferę społeczną, do gospodarczej.
Ewolucja nie musi być Temidą
W 1956 roku miałem osiem lat i pamiętam rozmowę z panią, która przychodziła do naszego domu, szyjąc na maszynie zasłony, obrusy ale też ubrania dla rodziców, mojej młodszej siostry i dla mnie. Patrzyłem na to, jak zręcznie wprawia w ruch maszynę marki Singer, jak umiejętnie przesuwa brzegi tkaniny, łącząc je w zaprojektowany przez siebie model. Nie bardzo wiedziałem, po co zakłada na nos okulary, ale wyglądała w nich poważniej, dostojniej. Lubiłem z nią rozmawiać i pamiętam jedną, szczególną chwilę, która jest i pewnie będzie w mojej głowie tak długo, aż mózg nie zrobi sobie czasu wolnego. Otóż nie przypominam sobie kontekstu całej rozmowy, natomiast pamiętam pytanie, które mi zadała. Otóż zapytała mnie, ile jest ludzkich charakterów na świecie. Ciekawe, prawda? Pewnie była najlepszą krawcową wśród filozofów i najlepszym filozofem wśród krawcowych. Było to, jak dla mnie, pytanie trudne. Po chwili odpowiedziałem, że około trzech miliardów. Zatrzymała pracę maszyny, spojrzała na mnie uważnie i zapytała – skąd ta liczba? W szkole, jeden z nauczycieli powiedział, że na świecie żyje trzy miliardy ludzi. To jest do sprawdzenia. Wtedy było nas, na Ziemi, około trzech miliardów. Z dużą pewnością odpowiedziałem, że tyle osób – mniej więcej – żyje teraz na świecie. Oczywiście nie umiałem sobie wyobrazić tych trzech miliardów, ale wierzyłem nauczycielowi na słowo. I wtedy Pani Krawcowa powiedziała – tak, masz rację. Charakterów ludzi jest tyle, ile ich jest na świecie. Zorientowałem się także, że ode mnie się dowiedziała, że liczba ludności świata wynosiła wtedy około trzech miliardów. Poczułem dumę i uwierzyłem w korzyści ze słuchania nauczycieli. A w roku 2021 zbliżamy się do ośmiu miliardów. Ewoluujemy, zgodnie z teorią Darwina. Przystosowani przetrwają, nieprzystosowani zginą. Jednak wcale tak nie musi być. Homo sapiens nie będzie mógł się przystosować do życia w świecie, w którym wyginą ryby w oceanach, w którym zostaną namiastki lasów, w którym środowisko zostanie zanieczyszczone, klimat ulegnie ociepleniu. Wiedza, którą mamy jako ludzie, może „otworzyć oczy ewolucji”. Jako istoty świadome, mamy możliwości korzystania z rozumu, z wyników badań, aby trwać na Ziemi, zachowując równowagę oraz dbając o dobrostan wszystkich istot. Możemy, w pewnej części, włączyć się w sterowanie ewolucją.
Bogactwo narodów nie rośnie samo
Kilka lat temu ukazała się książka pt. „Bogactwo i nędza narodów”, autor – Landes. Rozwinięta jest w niej teza, że przeznaczane systematycznie nakłady na naukę (od czasu wypraw epoki Kolumba), przełożyły się na dobrobyt, na bogactwo Europy. Z rejonów biedniejszych, z krajów trawionych wojnami, konfliktami, przybywają i będą przybywać ludzie, którzy chcą poprawić swój los. Dzisiaj, już po napisaniu tego tekstu w rękopisie, w trosce o ruch, jechałam rowerem obok muzeum A. Fiedlera w Puszczykowie. Na jego terenie stoi replika statku Santa Maria – tego, którym K. Kolumb dotarł do Ameryki. Trudno w to uwierzyć – wygląda jak łupina wyrośniętego orzecha. Ale wróćmy do tematu. Kiedy na statkach, wypływających do Ameryki, kompletowano załogi, to na pokładach umieszczano kilku naukowców, którzy mieli badać nowe lądy, ich zasoby, i wracać do Europy z wynikami swojej pracy. W marcu 2021 roku, Izrael się otwiera, w Wielkiej Brytanii maleje liczba zakażonych oraz zgonów. To efekt rosnącego odsetka osób zaszczepionych przeciw Covid-19. Niezależnie od utyskiwań na funkcjonowanie sfery zdrowia, należy zdawać sobie sprawę z tego, że są szczepionki i są możliwości wyprodukowania ich w takich ilościach, które umożliwią zaszczepienie siedmiu miliardów ludzi w okresie jednego roku. Nie byłoby to możliwe bez ponoszonych od setek lat nakładów na badania. Nie ulega wątpliwości, że pandemia wpłynie na spowolnienie wzrostu ekonomicznego świata. Na pewno spowoduje wzrost liczby zgonów. Prawdopodobnie wpłynie (oby przejściowo) na skrócenie czasu średniej długości życia ludzi. Odnosząc się jednak do grypy hiszpanki, która w latach 1918-1920 pozbawiła życia od 50 do 100 milionów ludzi w Europie, możemy inaczej spojrzeć na niedogodności, koszty, straty, wywołane w czasie pandemii. Istotne dla ludzkości jest jednak utrzymywanie odpowiednich nakładów, kierowanych na badania i rozwój. Efekty przeznaczonych na ten cel środków służą wszystkim mieszkańcom Ziemi.
Różnorodność ułatwia łamanie schematów
Od wielu lat, na konferencjach organizowanych w Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu przez Katedrę Farmakoekonomiki, corocznie występowała Profesor Lidia Brydak, podając informacje o szczepieniach przeciw grypie na świecie, mówiąc też o zagrożeniu kolejną pandemią. Na kanwie tamtych dyskusji oraz sytuacji zaistniałej pandemii, można sobie postawić wiele pytań dotyczących stereotypów oraz schematów w myśleniu i działaniu. Spora część zasobów finansowych oraz ludzkich jest kierowana, aby sprostać rosnącej liczbie zakażonych. Pewnie nie ma innych możliwości, jak zamykanie społeczeństwa i gospodarki. Jednak nie powinno to zwolnić państw, rządów, z obowiązku przeznaczenia części środków na prowadzenie badań w obszarach związanych z naturą człowieka a także istniejącymi modelami rozwiązań organizacyjnych. Wspomniana Profesor Lidia Brydak wytykała polskiej sferze zdrowia niski odsetek pracowników, którzy się szczepią przeciw grypie. Nadal jest on na bardzo niskim poziomie (około 6%). Około 33% studentów medycyny w Polsce sprzeciwia się szczepieniu. Zasadne byłoby szukanie odpowiedzi na pytanie, skąd taki opór w naturze człowieka. Jakie są powody, że ludzie wierzą i chętnie rozprzestrzeniają informacje przekazywane przez osoby przeciwne szczepieniom. Jakie narzędzia byłyby potrzebne, aby zmieniać schematy myślenia? Wielokrotnie słyszałem o dramatach lekarzy i pacjentów, kiedy religia zabraniała podawania krwi oraz skazywała młodych ludzi na śmierć. Są to ważne pytania, na które warto poszukiwać odpowiedzi, dając nauce zielone światło do prowadzenia badań także w tym obszarze. W młodości analizowałem informacje w rocznikach statystycznych i byłem zaskoczony, że liczba łóżek szpitalnych na 10 tys. mieszkańców była, w jednym z bogatych krajów Europy, niższa niż w Polsce. Szukając przyczyn tego stanu rzeczy, dowiedziałem się, że w tym kraju ogranicza się do minimum czas pobytu chorych w szpitalu. Jeśli nie ma wyraźnych wskazań przyjęcia do szpitala, pacjenci są leczeni w domu. Wychodzi się z założenia, że w warunkach domowych można częściej wentylować pomieszczenia, ograniczać kontakt z innymi chorymi, umożliwić pacjentom pozostawanie w ruchu, co ma znaczenie dla poprawy stanu zdrowia.
Innowacje to również organizacja
W okresie pandemii, wielu badaczy skupia się na badaniu skuteczności działania leków, testowaniu nowych szczepionek itp. Jest to ważne i właściwe. Natomiast wiele korzyści można uzyskać, analizując stosowane na świecie rozwiązania organizacyjne. W Chinach zdecydowanie spadła liczba przestępstw kryminalnych na ulicach oraz radykalnie spadła liczba osób tracących życie w wypadkach samochodowych. Gromadzenie informacji dostarczanych przez systemy kamer, korzystanie z algorytmów analizujących dane, przekłada się na nieuchronność mandatów za złamanie reguł ruchu drogowego. Apele, argumenty, prośby, nie dają takiego efektu, jak nieuchronność kary. Poszczególne kraje świata różnią się w sferze stosowanych w czasie pandemii rozwiązań. Zbudowanie zespołu badaczy, np. pod egidą WHO, może pozwolić na sformułowanie wniosków dotyczących rozwiązań organizacyjnych, które mogą być istotne w radzeniu sobie z kryzysami. Umysły przygotowane radzą sobie lepiej niż nieprzygotowane. Sytuacja, w której znalazł się świat w czasie pandemii, umożliwia badanie skuteczności zastosowanych w różnych krajach rozwiązań. Wiemy, że nakłady na badania i rozwój, przekładają się na poprawienie jakości życia. Przygotowanie się na kolejne wyzwania, to spoglądanie z lotu ptaka, z globalnej perspektywy, na stosowane w różnych krajach rozwiązania. Rzecz w tym, aby nie upierać się wyłącznie przy ruchu prawostronnym, ale spojrzeć także na korzyści z ruchu lewostronnego – to w nawiązaniu do początku rozważań. Kiedy rozwiązania będą miały charakter zabetonowanych struktur, trudno o wprowadzenie ewolucyjnych zmian. Jednak wszędzie tam, gdzie można być elastycznym, należy to czynić. W tym przypadku konieczna jest pokora oraz przekazanie decyzji ekspertom. Wielu ludzi, także instytucji, za wszelką cenę chce odtrąbić sukces. To dobrze znany przekaz – „my byliśmy pierwsi”. Pierwszeństwo nie jest tożsame ze skutecznością. To złożona tematyka, chociaż czas pandemii dość wyraźnie pokazuje, że mija epoka pozostawiania decyzji w rękach gremiów, które nie mają niezbędnych kompetencji. Eksperci są także obciążeni różnymi stereotypami. Jednak rozmowa bazująca na argumentach, na faktach, daje o wiele lepsze rezultaty w sferze wspólnego dobra niż stosowanie modelu, że rację ma osoba, która krzyczy najgłośniej. W Izraelu życie wraca powoli na dotychczasowe tory. Jednak jest za wcześnie, aby świętować sukces. Koronawirus mutuje. Nie wiemy, jakie zagrożenia mogą się nagle pojawić. Inwestowanie w leki, to jedna ze ścieżek. Warte rozważenia są także inne ścieżki. Chiny, Singapur, także inne kraje, zastosowały własne, oryginalne rozwiązania organizacyjne. Uczymy się wspólnie, uczymy się od siebie nawzajem. Pewne wnioski wymagają analizowania różnych rozwiązań, spojrzenia na świat z perspektywy błękitu nieba.