Umiar

23 grudnia 2021

Figury woskowe

W 1761 roku przyszła na świat Madame Marie Tussauds, która uruchomiła przedsiębiorstwo znane  jako „muzeum figur woskowych”. Francuzka, która skutecznie sprzedawała swój model biznesu w Anglii, spoczęła tam na zawsze. Nauczyła się tworzenia głów, sylwetek ludzi, rzeźbiąc je w wosku. Odkryła jedną z cech  natury ludzkiej, która steruje zachowaniami  homo sapiens. Zauważyła, że ludzie są skłonni płacić za oglądanie rzeźb głów, które zostały ścięte gilotyną. Co takiego jest w nas, ludziach, że chcemy oglądać  zgilotynowane głowy  monarchów, rewolucjonistów, rzezimieszków? Skąd rodzi się potrzeba oglądania takich eksponatów  na wystawie? Dlaczego, w sieci, pojawiło się tyle wpisów w Polsce o wspaniałej walce quasi bokserskiej, kiedy, około 15 grudnia 2021 roku, jeden zawodnik połamał drugiemu zawodnikowi szczękę? Podstępny duch Colosseum prowadzi ludzi do sal wystawowych, na trybuny, aby oglądać krew, przemoc,  pomazane farbą, jak krwią,  woskowe głowy skazańców. Gatunek homo sapiens potrafi, w okrutny sposób, wykorzystać potencjał  swego mózgu. Madame Tussauds, po mistrzowsku docierała  do tej ludzkiej potrzeby, prowokując ówczesną klasę średnią  w Anglii  do płacenia za bilety, aby oglądać okrutne skutki działania jednych ludzi, przeciw innym ludziom. Jakie mamy szanse, jako gatunek homo sapiens, aby coraz powszechniej zachowywać się godnie, aby stosować umiar materialny oraz emocjonalny?  Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mam jedynie nadzieję, że w okresie świątecznym oraz noworocznym pojawi się u każdego z nas szersza refleksja z tym związana. W poprzednim wpisie  o Herodzie oraz Mędrcach, wątek ludzkiego okrucieństwa  także się pojawił.  To szansa, okazja, aby krytycznie spojrzeć na własne zachowania, na angażowanie się w trudne procesy  budowania wspólnego dobra na całym świecie.

Trudne słowo „pass”

W jednej z książek („Głaskologia”) jest mniej więcej takie zdanie  – „piątkowa balanga  czerpie z energii soboty”. To również wyznacznik natury ludzkiej. Można zaprojektować oraz zrealizować zabawę, aby tak piątek i sobota  były dniami miłymi, przyjaznymi, szczęśliwymi. Termin, który jest w tytule, umiar, bywa często spychany na głęboki margines,  kiedy są podejmowane decyzje. Alkohol, narkotyki, inne substancje, ograniczają  zdolność zachowania rozsądku,  kierowania się logiką, myślenia w perspektywie długofalowej.  Jednak dotyczy to także innych aspektów  życia człowieka. W przeszłości, w USA wprawdzie, jednak można to zobaczyć także w wielu innych krajach, była emitowana  mniej więcej taka reklama: „możesz się nażreć na imprezie jak świnia, tylko połknij wcześniej  tabletkę XY” – nic ci nie zaszkodzi. Albo inna reklama – „nasz specyfik, pomaga      wrócić do siebie  po nadużyciu alkoholu” –  taki jest mniej więcej sens przekazu, chociaż różnie jest to  formułowane.  Zamiast pomagać sobie  w budowaniu lepszego świata, podsycamy instynkty, tkwiące w naturze ludzkiej. I znów dotyczy to nadziei, że czas końca roku  pomoże w autorefleksji. Umiar, to umiejętność stosowania w  codziennych decyzjach  słowa „pass”.  Dziękuję. Tyle wystarczy. Przerywamy zabawę  o trzeciej w nocy.  Wtedy, kiedy jest najlepsza. Przerywamy, pasujemy, aby zachować właściwe wspomnienia,  właściwą energię. Piszę to jedynie po to,  aby pomyśleć o stosowaniu  umiaru we własnym życiu. Najlepsze rady, zalecenia, zasady, to takie,  do których dochodzimy sami. I sami je wprowadzamy w życie. Wszystko, co jest narzucane, sugerowane, wymagane, bywa mniej skuteczne.

Podagra

W przeszłości, była to choroba,  która dotykała szlachtę. Nie zdarzała się wśród chłopów, których dieta była rodem ze „skrzypka na dachu”. Bohater tej operetki, Tevje mówi tam o rosole z kury konkludując, że pojawia się   on na stole wtedy, kiedy jedno z nich (gospodarz albo kura), jest chore.  W XXI wieku podagra przytrafia się głównie pracownikom fizycznym. Brak umiaru  w spożywaniu mięsa, to jedna  z ważniejszych przyczyn  podagry. Równowaga, dystans,  umiar,  to terminy,  z którymi warto  żyć w przyjaźni. W 1950 roku, przeciętne spożycie cukru  na 1 osobę  w Polsce wynosiło około 21 kg.  W roku 2020 było ono na poziomie 45 kg. Dziennikarze, wydawcy ubolewają, że ludzie nie kupują gazet. Jeśli już je kupią, to i tak ich nie czytają. A jak już ktoś przeczyta, to i tak tego nie zrozumie, co przeczytał.  Mam nadzieję, że można wszystko dokładnie zrozumieć  porównując  21 kg i 45 kg  –  to spożycie cukru  w Polsce na 1 osobę w roku  1950 i roku 2020 Obejmuje to w miarę długi okres,  a mianowicie 70 lat. To jest około 0,35 kg każdego roku więcej.  Gdzie jest umiar? Na wakacjach! Codziennie lody i ciasto, do tego napoje gazowane.

Olśnienie

Być może za mało oglądałem filmów, skoro napiszę,  że na podium stawiam film „Green book”.  Odwołuję się do niego często, prowadząc zajęcia. Fabuła, w moim przekonaniu, znakomicie ilustruje znaczenie oraz budowanie  świadomości. A to ona może być istotnym wsparciem dla myślenia i działania w kategoriach umiaru. Tym razem napiszę o scenie początkowej, kiedy bohater, Włoch z pochodzenia, dobrze wpisujący się w struktury przebiegłości ulic Bronksu, Tony Vallelonga, wraca do domu i mówi żonie, że nie zje obiadu. Dlaczego? Otóż założył się o 50 dolarów z kolegą, kto zje więcej hot dogów. Kolega zjadł 25. I co?, z wyrzutem powiedziała żona – przegrałeś 50 dolarów! Nie, ja zjadłem  26. Za kilkanaście tygodni, przed okresem postu, będą w wielu regionach Polski zawody, kto zje więcej pączków. To także impreza eliminująca rozsądek, także umiar, z codziennych zachowań. Podróż po USA, która w tym filmie trwała  osiem tygodni, pozwoliła bohaterowi Toniemu, zrozumieć znaczenie słowa „umiar”.    Już wiedział, że nie należy uczestniczyć  w tego typu zakładach.  Doświadczył również dramatycznych skutków braku umiaru  w wyrażaniu swoich emocji, zwłaszcza w odniesieniu  do policji. Być może nie jest  to odpowiednie słowo, jednak ma ono dla mnie istotne znaczenie. To termin „olśnienie”.  To zrozumienie,  gdzie się kończy granica, wyznaczona istotą umiaru. Łatwo można się porozumieć, jeśli znamy treść, która się kryje  za słowami. Co znaczy piędź? A sążeń? Piędź, to długość między ułożonym  na stole kciukiem  a końcem środkowego palca.  Sążeń, to odległość między  końcami rozłożonych  poziomo rąk. A umiar trzeba zdefiniować  sobie samemu. To dużo więcej niż ograniczenie odnoszone wyłącznie do jedzenia i picia. Umiar, to także bezpieczna jazda samochodem, to zachowanie dystansu  w czasie pandemii, ograniczenie liczby osób biorących udział  w spotkaniach, minimalizowania czasu przebywania w ciasnym, zatłoczonym  miejscu, serfowania w sieci, przekazywania niesprawdzonych informacji,  kierowania się prywatą i wielu innymi  jeszcze kwestiami. Umiar dotyczy także władzy lidera, wywierania wpływu na innych, stosowania socjotechnik, kierowania się przede wszystkim chciwością.  Olśnienie, to jak gwiazda, która pozwala zobaczyć  i przemyśleć  zastosowanie filozofii  zaklętej w słowie „umiar”. Olśnienie możemy odnosić do pojedynczych osób, do grup, także do społeczeństwa jako całości. Umiar to również spojrzenie na cały ekosystem, na klimat, na marnowanie żywności, zanieczyszczenie środowiska.

Z dystansem do świata

Susza potrafi rolników ograbić z plonów, a tym samym z dochodów. Długotrwałe opady deszczu niszczą uprawy, drogi, nawet domy. Wybuch wulkanu sieje zniszczenie, nawet pozbawia ludzi życia. Natura, chociaż w większości stonowana, to jednak niekiedy nie ma umiaru w swoich działaniach. Natomiast trudno wyspać się na zapas. Nie mamy też, jako ludzie, zdolności do napicia się wody na cały tydzień. Zarówno w odniesieniu do snu jaki i do spożywania wody, konieczna jest systematyczność, zachowanie umiaru. Możemy zatem z dystansem spojrzeć na własne zachowania, działania, mając na uwadze umiar jako punkt odniesienia. Dobrze jest cieszyć się każdym dniem, doświadczać dobra w sobie, nieść nadzieję w otoczeniu, pomagać tym, którzy sami sobie nie radzą. Trzeba być silnym, aby pomagać innym. Jednak i tutaj są ograniczenia. Trzeba ustanowić granicę, której nie da się przekroczyć. Kiedy pełniłem funkcję przewodniczącego rady nadzorczej jednego z przedsiębiorstw, stanęliśmy przed wyzwaniem wspomagania innych. Co rusz pojawiały się różne prośby o wsparcie – ze strony pracowników oraz ze strony otoczenia. I nagle się okazało, że możemy sami popaść w kłopoty, jeśli nie zadbamy o własne zasoby, o siłę firmy. Ustaliliśmy zatem kwotę, którą w ciągu roku  możemy bezpiecznie wydać na pomaganie potrzebującym. Powołaliśmy komisję, która zbierała wszystkie wnioski o wsparcie. To ona decydowała o tym, komu przedsiębiorstwo w danym roku udzieli wsparcia. Inaczej nie da się funkcjonować. Można przeznaczyć część marży na pomoc dla innych. I pewnie każdego dnia wielu z nas staje przed tym trudnym, dramatycznym dylematem, komu pomożemy, a dla kogo zabraknie środków. Sam tego często doświadczam odbierając telefony z prośbą o przekazanie środków na konkretny, ważny, szlachetny cel. To również jeden z elementów umiaru. I tak to przeplatają się emocje altruizmu i rozsądku. W czasie świątecznym, intensyfikujemy działania związane z pomaganiem innym. Jednak mamy też świadomość, że możliwości są ograniczone. Nadzieja, która jest i będzie zawsze w naszych sercach, to systematyczne wysiłki intelektualne i technologiczne, aby budować lepszy świat. Wysiłki każdego z nas ale też większych społeczności.