Symfonia dla duszy

28 listopada 2021

Pamięć łączy pokolenia

We wtorek, 23 listopada 2021 roku, w pięknej auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, dyrekcja i artyści Teatru Wielkiego w Poznaniu, wraz z mieszkańcami Grodu Przemysława, pożegnali Maestro Gabriela Chmurę. Urodzony w 1946 roku we Wrocławiu, światowej sławy dyrygent, pełnił funkcję dyrektora artystycznego  Teatru Wielkiego w Poznaniu w latach 2012 – 2020. Maestro zmarł w 2020 roku, kiedy świat był spowity pandemią. Po roku od śmierci, możliwe było zorganizowanie koncertu pożegnalnego przez pracowników Opery oraz Przyjaciół Dyrygenta. Zorganizowano je także dla mieszkańców Poznania, rozkochanych w Teatrze Wielkim. Koncert był przejawem  wdzięczności  za lata pięknej, wartościowej współpracy. Dobrze to o nas, ludziach świadczy, że potrafimy pamiętać, że umiemy spotykać się razem z tymi, którzy swoje życie oddali muzyce, budowaniu symfonii radości, odtwarzaniu komponowanych w przeszłości utworów. Scena z trudem pomieściła muzyków i bardzo licznych chórzystów. Zabrzmiała głęboka  w swoim przesłaniu pieśń „At the river”, koncert skrzypcowy g-moll Maxa Brucha, w wykonaniu Borysa Balbina, przyjaciela Maestra, i „Niemieckie requiem” Johanesa Brahmsa. Justin Brown przepięknie prowadził orkiestrę i chór. A z góry, na rozpiętym wysoko portrecie, spoglądała pełna spokoju, serdecznego uśmiechu, przyjaznej życzliwości, twarz Maestro Gabriela Chmury. Miałem wrażenie, że jest z nami, tak samo aktywny jak jeszcze niedawno, kiedy rozmawialiśmy o obchodach Roku Moniuszkowskiego. Teatr Wielki w Poznaniu działa pod imieniem Stanisława Moniuszki. Zdawało się, że ta wyjątkowa atmosfera towarzyszy spotkaniu po tej samej stronie, a nie jak sugeruje głęboka i wzruszająca pieśń „At the river” – po tamtej stronie.  Zanim wszyscy spotkamy się po tamtej stronie, mogliśmy przeżyć przygodę, uświetnioną muzyką, usłyszeć szczególnego rodzaju symfonię dla duszy.

Wdzięczność daje moc

Piszę ten tekst w dniu, kiedy ze wszystkich komunikatorów tradycyjnych i społecznościowych, głośniej niż trzeba, nachalniej niż zwykle, wylewają się rozkazy, aby skorzystać z róznorodnych okazji, jakie przygotowano  na Black Friday. To szczególny aspekt rzeczywistości początku XXI wieku. Nie może on jednak zagłuszyć potrzeby ciszy, spokojnego spojrzenia na codzienność, na radość ze stanu posiadania, zadowolenia z mijającego dnia. To wdzięczność, którą trzeba nieco rozwinąć, aby nie kojarzyła się wyłącznie ze słowem „dziękuję”, na pewno ważnym, budującym relacje między nami. Jak to  bywa w życiu, słowa mogą być wieloznaczne. Zatem wdzięczność zdefiniujmy tutaj jako stan zadowolenia, radości, spokoju, w związku z tym, co jest „tutaj i teraz”. W naszym życiu ważne jest równoważenie tego co chcemy, do czego dążymy, ze spokojem, zadowoleniem, z tego co mamy, z kim jesteśmy, jak budujemy relacje, co przeżyliśmy danego dnia. I właśnie wspomniany tutaj koncert, nazwany tutaj przeze mnie jako „symfonia dla duszy”, jest stanem wdzięczności w sercu, w ciszy, w radości przebywania z innym, w tym miejscu, w tym czasie. Wszystko się zatrzymało na dwie godziny. Orkiestra, chór, soliści, dyrygent, publiczność, zastygli w spotkaniu z muzyką, z samym sobą, z innymi. Muzyka, teatr, poezja, dają nieograniczone możliwości głębokich, twórczych, wyjątkowych spotkań z samym sobą. Wszyscy ich potrzebujemy i powinniśmy o nie dbać, je planować, organizować dla siebie, dla innych. W symfonii dla duszy następuje harmonia, przenikanie się artystów i publiczności. Aby w pełni cieszyć się życiem, potrzebujemy siebie nawzajem. Być może, im więcej zgiełku dookoła, tym ważniejszy jest spokój, cisza, skupienie, duchowa podróż w zasłuchaniu, w jednoczeniu się z uśmiechem, dokonaniami, pasją, o której „mówił” do zebranych Maestro Gabriel Chmura, kierując do wszystkich, ale też do  każdego z osobna, życzliwe spojrzenie spokojnych oczu oraz pełen przyjaźni i zrozumienia uśmiech. Symfonia dźwięków instrumentów muzycznych i głosów chórzystów, splatała się z symfonią w duszach zastygłej w osobistej refleksji publiczności. Piękno i wartość tej chwili wyraziła się w niemilknących brawach. Powoli, z poczuciem wdzięczności, pustoszała sala. Był to wyjątkowy w swoim przekazie, autorefleksji, wieczór.

Dyrygent symfonii

Od dawna intryguje mnie fenomen rozmów na temat roli dyrygenta orkiestry oraz funkcji lidera w przedsiębiorstwie. Lubię o tym rozmawiać, dyskutować, aby doskonalić siebie oraz inspirować studentów w czasie zajęć z obszaru przywództwa. Zawsze jest to dla mnie fascynujące. Zawsze jest za mało czasu, aby o tym rozmawiać z muzykami, dyrygentami, nauczycielami ze szkół muzycznych. Brałem udział w różnych rozmowach, także eksperymentach. Bywało tak, że dyrygent wychodził za kulisy, a zespół był proszony, aby zagrał utwór samodzielnie, bez dyrygenta. I to się działo z pełnym sukcesem. Jeśli tak, to można postawić pytanie, po co jest dyrygent? I tutaj muzycy mówią, że dyrygent przygotowuje koncepcję wykonania utworu. On określa co i jak zostanie wykonane. Rozmawia z orkiestrą, z pojedynczymi muzykami, organizuje próby. Wszystko jest ćwiczone po to, aby zrealizować cel, wykonać plan, harmonizować instrumenty, dźwięki, głosy. Muzycy są profesjonalnie przygotowani. Ćwiczą systematycznie, doskonaląc siebie. Są jak specjaliści w przedsiębiorstwie. W biznesie to lider wskazuje kierunek – podobnie jak dyrygent. Staje przed zespołem pracowników i definiuje cel, objaśnia sens działania, tłumaczy po co i dla kogo wszyscy wspólnie będą działać. Dyrygent tworzy „ducha orkiestry”, lider buduje kulturę organizacyjną w przedsiębiorstwie. On za nią odpowiada, o niej świadczy swoim zachowaniem. Tak też czyni dyrygent – całym sobą jest zaangażowany w wykonywanie utworu. To na jego twarzy widać zmęczenie, strużki potu. Nie ma, nie może mieć dla siebie taryfy ulgowej. Jest głównym nawigatorem. Dobrze, pytano muzyków – skoro nie ma dyrygenta, to skąd wiecie, jak zacząć, kiedy zacząć, w jakim tempie, stylu grać? A, wtedy, kiedy nie ma dyrygenta, to patrzymy na pierwszego skrzypka, odpowiedzieli muzycy. On zaczyna, on prowadzi, a my się do niego dostosowujemy. I tak gramy – dla siebie, dla innych. To nasza symfonia. Podobnie będzie w przedsiębiorstwie, którego kultura zostanie ukształtowana przez lidera. Będzie mógł on wyjechać w celach biznesowych, na urlop, na zajęcia edukacyjne, a zespół będzie precyzyjnie wykonywał swoje zadania. Praca wspólna, dla klienta, dla współpracowników, powinna być harmonijnie łączona z rozwojem osobistym, poodnoszeniem kwalifikacji, uzyskiwaniem niezbędnych kompetencji. To także nasza, biznesowa symfonia. Tak możemy się rozumieć, współpracować, wspierać, pozostając na arenie własnych zainteresowań, zadań. Liderzy oraz dyrygenci, spotykając się, rozmawiając, mogą tworzyć własną symfonię współpracy.

Sztuka przywilejem homo sapiens

Żyjąc w jaskiniach, ludzie potrzebowali od 2 do 4 godzin na dobę, aby zdobyć żywność i zadbać o   warunki bytowania w jaskini. Poza czasem na sen, kolejne godziny dnia mogły być przeznaczone na rozrywkę, zabawy, budowanie relacji, sztukę, kulturę. To teza postawiona przez Y. Harariego. Myślę, że wysoce prawdopodobna. Co pewien czas są odkrywane jaskinie, w których, na ścianach, zachowały się rysunki, obrazy, przedstawiające polowania, codzienność życia plemienia. Na cmentarzach wykopuje się różnorodne ozdoby, które wykonywano dla siebie, noszono, obdarowywano nimi siebie nawzajem. I pewnie snuto różne opowieści, które cementowały wspólnotę plemienną. W XXI wieku, najmłodsze pokolenie pracowników, pokolenie „Z”, punktualnie o godzinie 16 opuszcza miejsce pracy, przestawiając się na rozrywkę, kontakt ze sztuką, kulturą, rozwijanie własnych zainteresowań. Jest w tym także czas na wolontariat – swego rodzaju samorealizację. I to jest warte podkreślenia, zaakcentowania, upowszechniania. Wymiar humanizmu, to łączenie pracy ze sztuką, z kulturą, z relacjami społecznymi. Potrzebujemy tego wszyscy, aby wieść życie udane, spełnione. Zatem powinniśmy, w naszych lokalnych ojczyznach, miastach, regionach, z zainteresowaniem spojrzeć na teatr, operę, muzeum itp. Możemy uzdrawiać struktury  społeczne i gospodarcze nastawione w erze przemysłu i usług na ciągły wzrost PKB, stanu posiadania, konsumpcji materialnej. Czas na zmianę, na budowanie symfonii dla duszy. A ona potrzebuje spokojnego czasu rozmów z innymi o rzeczach ważnych oraz mniej istotnych. Ona potrzebuje czasu spędzonego w operze, na koncercie, w teatrze. Opisane doświadczenie koncertu poświęconego Maestro Gabrielowi Chmurze jest przyczynkiem do szerszej i głębszej refleksji. Oby stało się inspiracją do zainteresowania operą – w związku z opisanym tutaj wydarzeniem, na operze się skupimy. W Poznaniu, w latach 1873 – 1875, budowano, naciskając na zaborcę aby wyraził zgodę, Teatr, współfinansowany ze składek społecznych. Widnieje na nim ważny i dumny napis – „Naród Sobie”. Tak, to sobie powinniśmy fundować symfonię dla duszy. W każdym regionie są piękne gmachy teatrów, oper. Są one finansowane przez władze centralne i samorządowe, jednak dla rozwoju, dla tworzenia nowych rzeczy, potrzebują obecności publiczności, mieszkańców. Konkurs Chopinowski jesienią 2021 roku zgromadził przy różnych mediach tysiące osób, zasłuchanych w mistrzowskie wykonania mazurków, etiud, polonezów. To wydarzenie porusza serca i dusze ludzi w Polsce i na świecie, raz na pięć lat. Do opery mamy bliżej, ona jest blisko nas, oferuje symfonię dla duszy, ale też potrzebuje ona obecności publiczności, wsparcia finansowego w formie zakupionych biletów. Ma to o wiele większe znaczenie w okresie pandemii, bowiem nie zawsze wystarczają środki pochodzące z „tarczy” jako centralnego programu wsparcia.  W jaskini pracowano 2 albo 4 godziny, aby żyć. Tym bardziej można spojrzeć na własne potrzeby materialne – kolejne koszule, spodnie, kurtki, gadżety, kosmetyki – pod kątem ich równoważenia potrzebami dla duszy. Raz na jakiś czas można kupić bilet, umówić się z rodziną, ze znajomymi, i spędzić niezapomniany wieczór w operze, słuchając muzyki. Ludzie potrzebują opery, artystów, piękna, a opera, artyści, potrzebują publiczności. Nie tylko opera w Poznaniu – także w Bydgoszczy, we Wrocławiu, Gdańsku, w całej Polsce. Jako mieszkańcy świata, Europy, możemy i powinniśmy odwiedzić Mediolan, Londyn, Paryż. I mieszkańcy Europy także odwiedzą Warszawę, Kraków, Poznań, Olsztyn. Piękno zawiera się również w różnorodności. Było ono obecne na wspominanym koncercie w auli UAM. Był pełen przekrój społeczeństwa – od dzieci do seniorów. Symfonia dla duszy to także integracja międzypokoleniowa. Zbliża się zima, ferie gwiazdkowe, a wraz z tym nadchodzi sezon  narciarski. Powinien być on zharmonizowany także z obecnością w operze. To nasza wolność, nasze przywileje, ale też nasza odpowiedzialność.

Liderzy i dyrygenci

Konkurowanie na globalnym rynku wymaga od przedsiębiorców, od załóg, pracowników,  innowacyjności, także kreatywności. Wyjątkowo cennym i skutecznym źródłem pomysłów, inspiracji, może być współpraca artystów z przedsiębiorcami. Artyści mają w naturze, w genach,  olśnienia, które można nazywać sztuką, a które mogą pobudzać tworzenie strategii w przedsiębiorstwach, podpowiadać nowe rozwiązania, inspirować pracowników do niezależnego, twórczego myślenia. Mogę teraz odwołać się do własnego doświadczenia. Patrzyłem na muzyków, na dyrygenta, słuchałem chóru, solistów na opisywanym koncercie, a głowę wypełniały mi różne myśli, z których część została tutaj przelana na papier. Pewne myśli zostały zawarte w innych tekstach, a kolejne pojawią się w swoim czasie. Symfonia dla duszy potrafi przeradzać się w symfonię dla myśli. Cisza wewnętrzna, skupienie na koncercie, jest powiewem świeżych, oryginalnych myśli w głowie. Doświadczyłem tego, co pamiętam z filmu Amadeusz. Otóż Antonio Salieri, zapisując  dźwięki dyktowane przez poważnie już chorego Mozarta, prosił – „nie tak szybko, nie nadążam z zapisywaniem nut”. Myślę, że wielu z nas tego doświadczało, słuchając muzyki w operze.  I mam nadzieję, że wielu tego będzie często doświadczać, zwiększając czas przeznaczony na kontakt z operą. Jednak synergia płynąca ze współpracy dyrygenta i lidera może być znacznie szersza i głębsza. Otóż lider może wykupić abonament w operze i proponować swoim pracownikom spotkania na koncertach, przedstawieniach. Ludzie nie cenią tego, co jest za darmo. A zatem należy ustalić odpłatność pracowników za bilet. Wspólne wyjścia do opery, to relaks, odpoczynek, co przekłada się na wyższą wydajność, lepszą pracę, lepsze pomysły. To także okazja do budowania relacji, a one są kluczowe dla zdrowia, jakości oraz długości życia. Relacje, spotkania, rozmowy dają siłę ducha, spokój wewnętrzny, przeciwdziałają stanom zmęczenia, stanom depresyjnym. Korzyści są także po stronie artystów. Ich paliwem jest publiczność, reakcje sali, aplauz. To ważna i potrzebna strategia obopólnych korzyści, nazywana w biznesie terminem „wygrany – wygrany”. I jeszcze jedna możliwość – zapraszania artystów do przedsiębiorstw. Może to dotyczyć wspólnych rozmów o charakterze warsztatów z zakresu kreatywności, uczenia się od siebie nawzajem. Może to także być w formie przedstawienia, wydarzenia, przygotowanego dla załogi przedsiębiorstwa, dla społeczności lokalnej. W wielu gminach powstały centra kultury – to nazwa ogólna. Są tam piękne pomieszczenia, dobrze wyposażone. Artyści z ochotą przygotują wydarzenia, które będą symfonią dla duszy lokalnej społeczności. Spotkanie liderów opery i biznesu zaowocuje  być może jeszcze innymi formami współpracy, dla dobra każdej ze stron.

Uśmiech Maestra

Jesteśmy tutaj i teraz. Odpowiadamy za przeżywanie każdego dnia – w relacjach z innymi, w harmonii ze sferą materialną i duchową. Pieśń „At the river” opowiada o spotkaniu po tamtej stronie. Nie wiadomo, kiedy to nastąpi, jak będzie wyglądało. Uśmiech Maestro Gabriela Chmury, ciepło zawarte w Jego spojrzeniu zachęcają do kontaktu z muzyką, z operą, z artystami. Pieśń, muzyka klasyczna, poważna, jest piękna, głęboka, nastrojowa. Działanie polegające na wyjściu do opery buduje moc, relacje, wdraża codzienną radość, odkrywa piękno, buduje cały wachlarz wartości, które kryją się pod ogólną nazwą „Symfonia dla duszy”.