Kapitan Aleksander

15 stycznia 2024

Ciepło gniazda rodzinnego
Na początku stycznia 2024 roku ogłoszono listę najlepszych sportowców za 2023 rok. Trzecie miejsce przypadło Aleksandrowi Śliwce, kapitanowi drużyny siatkarzy. Jest to dla mnie inspiracją do podzielenia się kilkoma refleksjami na temat skuteczności przywództwa. Będą one dotyczyły biznesu, z uwagi na zainteresowania zawodowe, na zaangażowanie w procesy dydaktyczne, dzielenie się własną wiedzą z innymi. Dodatkowo wyznam, że mam słabość do siatkówki, że od liceum z radością uczestniczyłem w rozgrywkach towarzyskich. Lubię też oglądać mecze siatkówki – to jak rodzaj medytacji, uspokajającej mózg. Prowadzone dalej refleksje będą subiektywne. Nie mam wyników badań w tym zakresie, nie spotkałem się z panem Aleksandrem Śliwką, nie mam też dostępu do jego programu rozwoju osobistego. To, co wysoko oceniam to spokój, opanowanie Kapitana. Jest świadom swojej roli, odpowiedzialności za zespół, za realizowanie celów. I to jest ważna cecha lidera, kierownika zespołu, przywódcy, bowiem tego oczekują osoby, znajdujące się pod skrzydłami nawigatora. Ludzie chcą się czuć bezpiecznie, chcą wiedzieć, jaki jest sens ich pracy, potrzebują pozytywnej motywacji ale też korygowania sposobu myślenia oraz działań, jeśli zejdą z kursu, jeśli ulegną złudzeniom, silnym emocjom, fikcyjnym obietnicom. Tutaj nawiążę do podtytułu – taką, pod takim tytułem, czytałem kiedyś książkę – Ciepło gniazda rodzinnego. Wzruszająca opowieść o świecie przyrody, w którym rodzice, opiekują się pisklętami czy szczeniakami. To jest warte szerszego kontekstu – biznesowego i rodzinnego. Sam tego ciepła doświadczyłem w domu rodzinnym, stąd całkowicie obca jest mi filozofia Blue Monday. Trudno mi to zrozumieć. Każdy dzień jest piękny, każdy przynosi dobro, miłe doświadczenia. Po co mówić o przygnębieniu? smutku? Dzisiejszy dzień jest dobrym przykładem – są chwile ze słońcem, z chmurami, ze śniegiem, jednak to w żaden sposób nie mąci radości, mojej radości, pisania tego tekstu. Jak masz sens dnia, nie masz smutku, przygnębienia. Nie znasz Blue Monday.
Cyganka prawdę ci powie….
W tekście zamieszczonym w Polityce, z początku stycznia 2024 roku jest informacja o szybkim rozwoju usług wróżenia, przewidywania przyszłości. Osoby, które się tym zajmują, wskazały dwa najważniejsze powody, dla których coraz więcej osób szuka wsparcia u wróżek i tarocistów. Są to :
– szukanie potwierdzenia podjętych decyzji,
– rozwiania pojawiających się wątpliwości.
A zatem takim wsparciem może być osoba lidera, rodzica, szefa, przełożonego. To cecha natury ludzkiej – szukanie wsparcia w grupie. Wszak mózgi są społeczno-lubne. Różnorodność to współpraca tych, którzy mają wysoką pewność siebie oraz tych, którzy mają ją mniejszą. Lider powinien rozwijać w sobie wysoką pewność siebie, uważając jednocześnie, aby jego ego nie wyprzedzało go o kilka kroków. Przeciwnie, cały czas powinien je utrzymywać o krok za sobą. Dobrze, aby ego oglądało zgrabne pośladki lidera (liderki oczywiście też!), które będzie miało przed sobą. Tak to kiedyś powiedziała jedna z koleżanek – oj, wy, mężczyźni to zawsze chcecie iść za nami, kobietami. Jak tu przechodzić przed kobietą przez drzwi, prawda? Humor jest nam potrzebny, ważny w naszym życiu, jednak każdy ma własną ocenę tego, co jest zabawne. Warto i tutaj mieć dystans – nie ma powodów, aby życie brać śmiertelnie poważnie. A wracając do podtytułu – Cyganka nie zastąpi lidera w utwierdzaniu zespołu, pojedynczych osób, w słuszności podejmowanych decyzji oraz rozwiewaniu pojawiających się wątpliwości. Niezależnie od tego, co tutaj piszę, pewne jest to, że nadal będzie wzrastać liczba gabinetów świadczących usługi przepowiadania przyszłości.
Kapitan – moc zespołu
A teraz wrócimy do kapitana zespołu siatkarzy – Aleksandra Śliwki. Trudno wyzbyć się subiektywizmu w refleksji własnej. Być może działa tutaj zasada kontrastu. Trudno mi było bowiem akceptować zachowania poprzedniego kapitana siatkarzy. Jestem zwolennikiem partnerskiego podejścia, trzymania się zasad, wytyczonych reguł, budowania relacji opartych na mocy a dalekich od siły. Wiem, że jest to trudne rozróżnienie. Siła jest bardziej fizyczna, moc jest natomiast duchowa. Zdaję sobie sprawę, że można toczyć na ten temat długie dyskusja. Aby to może zobrazować osobami z historii, to napiszę, że Hitler miał siłę, natomiast Churchill miał moc. A jaką moc ma Kapitan Aleksander? Podzielę się moimi przekonaniami. Bez wątpienia pomocne jest to, że jest wysoki, przystojny, uśmiechnięty. Zauważyły to działy marketingu i zaproponowały udział w reklamach. Jednak ważne kwestie merytoryczne to panowanie nad własnymi emocjami, kontrolowanie emocji poszczególnych zawodników oraz całego zespołu. Niedawno, na konferencji, jedna z pań, będąca dyrektorem placówki medycznej powiedziała, że cały czas tworzy w szpitalu środowisko reguł. O to także dba Kapitan Aleksander. Jeśli sprawa wymaga rozmowy z sędzią, to on to czyni jako kapitan. Jeśli ktokolwiek z zawodników, pod wpływem emocji, rusza w stronę sędziego, aby powiedzieć co sądzi o jego decyzji, to drogę, wcześniej, zastawia osoba kapitana. Nie dość, że panuje nad swoimi emocjami, to jeszcze kontroluje emocje innych. Odpowiedzialność lidera to taki właśnie sposób postępowania. Są to sprawy trudne, wymagające pracy nad sobą, ćwiczeń, treningu mentalnego. Taka refleksja pojawiła się w mojej głowie kilka dni temu. Może bardziej metafora niż refleksja. Otóż tak jak zawodnik ćwiczy na treningach zagrywki, wyskoki, podania, tak też, dodatkowo, kapitan, powinien pracować nad kompetencjami emocjonalnymi, empatią, komunikacją, argumentowaniem, własną postawą na boisku. I to teraz należy przenieść na grunt przedsiębiorstwa, pracy lidera. Wiedza o rynku, finansach, logistyce, wymaga wsparcia w postaci treningu mentalnego – sfery emocjonalnej, rozwoju osobistego.
Kapitan Aleksander ma odpowiedni, dla gry w siatkówkę, wzrost, jednak nie aż taki, który pozwala, aby był czołowym zawodnikiem atakującym. A zatem, tak to widzę, opanował inne techniki, wśród nich „kiwkę”, co w żargonie oznacza przerzucenie piłki zaraz za siatkę, za blokującego zawodnika, wrzucenie jej między dwóch zawodników. I czyni to w mistrzowski sposób. Szczególnie wtedy, kiedy drużyna przegrywa, kiedy osłabieniu ulega moc, duch zespołu. Skuteczna ”kiwka” daje drużynie punkt. Wraca moc. Podnosi się duch zespołu. To zarówno mądrość lidera jak również jego kompetencje – zauważyć zagrożenie, znaleźć sposób, aby przywrócić wiarę w sukces, zaangażowanie, energię zespołowi.
Piłka nożna też jest grą zespołową
A teraz nieco inna refleksja, także związana z kapitanem oraz zespołem. Po części również z plebiscytem ze stycznia 2024. Mam teraz na myśli innego kapitana, Roberta. Podzielę się kilkoma refleksjami. Pierwsza dotyczy pułapki, związanej z ludzką naturą. Trudno mi stwierdzić, na ile można ją łączyć z efektem aureoli. Otóż myślę, że oczekujemy niekiedy, że kompetencje osiągane w jednej dziedzinie, można przenosić na inną dziedzinę. Ludzie oczekują, że jeśli ktoś jest autorytetem w nauce, to będzie także sprawnym rektorem, wzorowym podatnikiem, rodzicem. Tego typu przenoszenie ocen, może aureoli, prowadzi do nieporozumień, do błędnych decyzji. Ktoś może być duszą towarzystwa, wodzirejem, jednak nie spełni się w roli prezesa, dyrektora, lidera w biznesie. Trudo oczekiwać, aby najlepszy piłkarz, najlepszy strzelec, był jednocześnie skutecznym kapitanem. Tak może być, jednak tak nie musi być. Mam ograniczone kompetencje aby oceniać, na ile kapitan Robert ma cechy skutecznego kapitana. Jednak kibice, otoczenie, powinno rozumieć, że zespół, że trener, może wskazać innego zawodnika, który będzie pełnił rolę kapitana. Robert Lewandowski, grając w innym zespole, Bayern Monachium, był tam najlepszym strzelcem, ale rzadko pełnił rolę kapitana. Będąc najlepszym w jednym obszarze, nikt nie musi być najlepszy w innym obszarze. Dla mnie byłoby również właściwe, gdyby trener, zespół, dokonał wyboru innego zawodnika na miejsce kapitana. Robert Lewandowski to napastnik, który strzelił rekordową liczbę bramek. I zasługuje na podziękowanie oraz uznanie.
Ewa Demarczyk – zaskakująca decyzja
Poruszam temat, który ma też istotne dla mnie znaczenie. Jest to kwestia osobista, związana z cyklem życia człowieka. Otóż Ewa Demarczyk, osoba obdarzona szczególnym głosem, tworząca wyjątkową aurę na koncertach, oklaskiwana przez publiczność w Polsce oraz poza jej granicami, 8 listopada 1999 roku wystąpiła w Poznaniu. Po tym koncercie zniknęła. Zakończyła swoją misję estradową. Miała wtedy 58 lat. Zmarła w 2020 roku. Artystka podjęła, ze znanych tylko sobie powodów, decyzję o wycofaniu się z życia estradowego. Niezależnie od tego przypadku, każdy z nas zmaga się, w swoim czasie, z cyklem życia zawodowego oraz osobistego. Sądzę, że dla kapitana Roberta, trudne było zajęcie odległego miejsca, we wspomnianym plebiscycie, rankingu sportowców za 2023 rok. Wielokrotnie zajmował czołowe lokaty. Mam nadzieję, że dobrze sobie z tą zmianą poradził. Tak to jest, od czterech nóg, przez dwie, do trzech nóg. Nic nie zmieni tego, że cieszył serca Polaków strzelanymi bramkami, sukcesami drużyny narodowej. I w tych licznych sercach, wielu pokoleń, jest wdzięczność, życzliwość, słowa uznania dla kapitana Roberta, za wytrwałość w rozwijaniu talentu, pokonywaniu ograniczeń, wspieraniu innych. Przez wiele, wiele lat, będzie też wzorcem dla innych, dla młodych zawodników, którzy postawią na cierpliwość, trening, rozwój, budowanie własnej drogi życia. Tak jak Ewa Demarczyk pozostaje w pamięci milionów Polaków.
Alternatywa – któż ją sprawdzi?
Ostatnia refleksja, która od kilku lat mi towarzyszy, to brak możliwości sprawdzenia alternatywy. To bardzo zajmująca, a zarazem trudna kwestia. Niekiedy można ją łączyć z pytaniem – co by było gdyby? Co by było gdyby Ewa Demarczyk dalej, czyli po 1999 roku, koncertowała? Co by było gdyby Eugeniusz Kwiatkowski nie zbudował portu w Gdyni? Czy, na ile, takie pytania mają sens? Przecież nie można cofnąć czasu i sprawdzić, jak się losy danej osoby potoczą. Nie można sprawdzić alternatywy. Można korygować podjęte decyzje, jednak nie można wejść do tej samej rzeki, jak rzekł Heraklit z Efezu. Jednak warto rozważać, na ile wcześniej podjęte decyzje były słuszne, jakie czynniki były brane pod uwagę, kiedy te decyzje były podejmowane. Ciekawie przedstawił te kwestie reżyser, Krzysztof Kieślowski, w filmie Przypadek. Trzy sytuacje – bohater spóźnił się na pociąg, jednak wskoczył do ostatniego wagonu. W innej wersji nie zdołał wskoczyć, został zatrzymany przez ochronę. W trzeciej wersji nie wskoczył i nie został zatrzymany. Reżyser przedstawił trzy różne warianty życia bohatera. W rzeczywistości jest tylko jeden wariant. Innego już się nie sprawdzi.
Kiedy kilka lat temu, odprowadzaliśmy gości, a na niskim stole, przy którym siedzieliśmy, zostało masło, wędliny, sery, to nasz pies, Saba, Nowofundland, zdążył to wszystko skonsumować w czasie naszej nieobecności. Już się niczego nie dało cofnąć. Jednak zdarzyło się to tylko raz. Później, najpierw stół został opróżniony, a dopiero później wychodziliśmy z gośćmi. To wniosek wypływający z doświadczenia – bądź mądry po szkodzie.
Jednak teraz wrócę do kapitana Roberta. On sam pewnie potrafi ocenić swoje decyzje. I nikt inny nie ma prawa tego czynić. Natomiast można formułować wnioski dla siebie samego. Patrząc na to z mojej perspektywy, poziomu mojej wiedzy, ja bym został w drużynie Bayern Monachium, rezygnując z przeniesienia się do Barcelony. To kwestia mojego charakteru, podejścia do ryzyka, systemu wartości. Świat był zachwycony osiągnięciami tak kapitana Roberta jak i zespołu. Piłkarze się rozumieli, stanowili zgrany zespół. Wiele rekordów zostało pobitych przez Polaka. Ja bym pozostał w tym zespole. Jednak ja mam mniej genów ryzyka w mózgu. Jestem też dość mocno przywiązany do własnych wartości, własnych przekonań. Poruszam tę kwestię wobec problemów, które się pojawiają w grze Barcelony w sezonie 23/24 oraz coraz trudniejszej sytuacji Polaka. To wiąże się oczywiście z różnymi uwarunkowaniami. To jest osobista decyzja i osobista jej ocena. Rzecz jedynie w tym, że może ona dotyczyć wielu liderów. W moim przekonaniu, właściwe jest, aby samodzielnie podejmować decyzje i samodzielnie odpowiadać za ich skutki. Należy wysłuchiwać opinii innych osób, ekspertów, doradców, natomiast lider powinien samodzielnie odpowiadać za decyzje oraz ich skutki. To jedna z cech lidera, nad którą należy pracować. Chwiejność w biznesie przekłada się na kłopoty na rynku. Podobnie jest w polityce. Byłem młodym człowiekiem, kiedy ustąpił prezydent de Gaulle. Stało się to w 1969 roku. Prezydent przegrał referendum i zapowiedział, że ustąpi, jeśli taki będzie jego wynik. Konsekwentnie ustąpił ze stanowiska. To ryzyko związane z rolą lidera w zespole. Bywa, że właściwym wyjściem będzie rezygnacja z funkcji. Jestem przekonany, że lepiej jest samodzielnie odpowiadać za podejmowane decyzje niż czynić to za namową innych. Autorefleksja, analiza różnych przypadków, może pomagać w podejmowaniu decyzji, aby minimalizować ryzyko związane z rozważanym przypadkiem braku możliwości sprawdzenia alternatywy.