Najważniejsze to…..

28 stycznia 2024

Łatwe w zalecaniu, trudne w realizowaniu
Bywa, że usłyszane raz zdanie, zostaje zapamiętane na całe życie, staje się mottem do rozmyślań, aktywności, obrazem postrzeganym w lusterku wstecznym, czyli spojrzeniem na miniony dzień, tydzień, czy rok. Takim dla mnie doświadczeniem jest zdanie – „Najważniejsze, aby to co najważniejsze, utrzymać jako najważniejsze”. Z pozoru jest to mało nowatorskie, oryginalne, jednak, analizowane z głębszej perspektywy własnych oraz społecznych doświadczeń, odsłania różnorodne zachęty i pułapki. Szersza perspektywa związana z funkcjonowaniem sfery ekonomicznej, społecznej, politycznej, bywa zwykle zasłaniana własnymi, codziennymi zmaganiami z życiem. Dla maturzysty, najważniejsza może być perspektywa miesiąca maja, kiedy rozpoczną się egzaminy dojrzałości. Dla samorządowców, najważniejsze mogą być wybory, zaplanowane na kwiecień 2024 roku. Dla Ukrainy, Strefy Gazy, najważniejsze będą kwestie wolności, pokoju, bezpieczeństwa, przywracania spokoju. Bardziej globalna perspektywa będzie się odnosiła do Planety, do przyszłości zamieszkujących ją ośmiu miliardów ludzi, ich dobrostanu, do troski o zasoby, o prawa do godnego życia, w zdrowiu i dobrych relacjach z innymi. Niewiele wiemy o rozwoju gatunku homo sapiens w perspektywie 300 tysięcy lat istnienia, jednak w każdej epoce, określone sprawy były najważniejsze. Zbieracze walczyli z rolnikami, mając im za złe karczowanie lasów, uprawianie ziemi i ograniczanie zasobów łowieckich. Narody uciskane przez inne narody, dążyły do uzyskania niepodległości. Robotnicy domagali się krótszego dnia i tygodnia pracy. Należy zdawać sobie sprawę z powiązania wartości z warunkami otoczenia. Trzeba zatem spierać się, rozmawiać o tym, co w danym miejscu i czasie jest najważniejsze. Pierwszy raz w historii ludzkości, przebija się perspektywa postrzegania tego co najważniejsze, w skali globalnej, całej Ziemi. W biznesie także pojawiają się wartości, które będą w centrum uwagi. Można wskazać na kwestie akceptowania różnorodności, włączania wszystkich we wspólne działania, zmniejszania różnic w wynagrodzeniach, skutecznego przywództwa, jako często akcentowanych zagadnień. Dalej można spojrzeć na wartości indywidualne – duchowość, ruch fizyczny, odżywianie się, budowanie relacji społecznych. A kolejne wyzwanie to wytrwanie w tym, co zostaje uznane za najważniejsze. Przyroda, ludzie, jako jej część, podlegają różnym wahaniom. Latem rzeki są wąskie i płytkie, wiosną zalewają tereny przybrzeżne. Powietrze może być nieruchome, a w innym dniu wichury łamią drzewa i niszczą domy. To swego rodzaju cykliczność, sinusoidalność albo ruch wahadła. Dobrze jest mieć taką świadomość. Przykładem może być również nastrój człowieka – zmienny w ciągu dnia. Trudno to wyeliminować, jednak warto świadomie kontrolować utrzymywanie ważnych dla ludzi i organizacji wartości, jako najważniejszych.
Obrazoburcze, z pozoru, zalecenia
W 1848 roku, na Górnym Śląsku, wówczas biednej prowincji niemieckiej, wybuchła epidemia tyfusu plamistego. Władze w Berlinie, wysłały młodego, liczącego 27 lat lekarza, który miał zbadać sytuację w regionie i zalecić działania, które pozwolą opanować epidemię. Oczekiwano, że doktor (lekarz) Rudolf Virchow, skupi się na działaniach stricte medycznych. Tymczasem ów lekarz okazał się osobą o silnym charakterze, holistycznym postrzeganiu warunków, w których żyją ludzie. Podkreśliłem tutaj słowo charakter, bowiem dr Virchow w całym swoim życiu konsekwentnie wskazywał na – w jego przekonaniu – najważniejsze kwestie związane z medycyną oraz społecznymi warunkami życia społeczeństw (korzystałem zaledwie z kilku źródeł, a zatem nie przedstawiam tutaj pogłębionej analizy dokonań tego lekarza). Na podstawie obserwacji, własnej wiedzy, systemu wartości, dr Virchow sformułował kilka zaleceń, które miały poprawić dobrostan w regionie. Oto najważniejsze wnioski (zalecenia) :
– wprowadzenie w regionie języka polskiego jako urzędowego,
– rozdzielenie Kościoła od państwa,
– tworzenie organizacji oddolnych,
– bezpłatna edukacja dla obu płci,
– wolna i nieograniczona demokracja.
Wymienione wnioski były w całkowitej sprzeczności z oczekiwaniami tych, którzy wysłali młodego lekarza na teren dotknięty epidemią. Uznano, że takie wnioski są obrazoburcze. Oczekiwano zaleceń ściśle medycznych. Jednak autor raportu wskazywał na społeczny charakter medycyny. Traktował ją w kategorii leczenia społecznego, tworzenia warunków, w których łączenie sfery społecznej, gospodarczej, politycznej, staje się najważniejszym czynnikiem zdrowego funkcjonowania społeczności. Organizm człowieka funkcjonuje jako całość, także na zasadzie jedności ciała i umysłu. Albo ciała i duszy – jeślo ktoś tak woli. Podejście tego typu jest również właściwe dla budowania lepszego świata. Z perspektywy niemal dwustu lat (od roku 1848), zalecenia doktora Virchowa są aktualne, z drobnymi modyfikacjami.
W trosce o najważniejsze
Poczucie bezpieczeństwa, przynależności do określonej społeczności bazuje na wspólnym języku, który cementuje ludzi, pozwala na porozumiewanie się, zapewnia budowanie relacji. To niezwykłe, że młody, niemiecki lekarz wskazał, że ludność Śląska powinna żyć z językiem polskim jako urzędowym. W 2024 roku mamy gwarancję komunikowania się w powszechnie akceptowanym języku. Są jednak takie jego sfery, które wymagają pracy nad wydobywaniem piękna języka jako tkanki, na której będą budowane przyjazne, godnościowe relacje. Odpowiedzialnością polityków oraz mediów jest zaangażowanie w oczyszczanie języka z wulgaryzmów, epitetów, osądów, etykiet, pomówień, nawet kłamstw. Jednak jest także nasza, społeczna, indywidualna odpowiedzialność za komunikowanie się w wyznaczonych ramach językowych. Słowa niecenzuralne, wartościujące, ranią bardziej niż kolce roślin albo nacięcia nożem przy krojeniu warzyw. To refleksja dla każdego członka społeczności. Przemoc fizyczna ma z reguły swój początek w posługiwaniu się nieodpowiednim językiem. To zadanie dla każdego, kto zamierza pracować nad sobą, nad budowaniem harmonii społecznej. Wystarczy więcej uważności, kontroli własnej, dobrego przykładu, aby w perspektywie strategicznej budować kompetencje komunikacyjne. Dobrym narzędziem jest codzienna, wieczorna refleksja nad tym, co najważniejsze. Wystarczy opanować najważniejsze filary tego, na czym wznosić się będzie gmach społecznej harmonii. Powinniśmy wiedzieć, że struktura społeczna to połączone ze sobą różnorodne jednostki. Jak rodzina pszczela – każda robotnica jest inna, niepowtarzalna, natomiast cały rój jest ze sobą harmonijnie połączony. Mając wspólny język, ludzie mogą być bardziej skuteczni oraz efektywni, jeśli wybiorą działania świadome, kontrolując nie wiadomo jak wyrastające „chwasty” w stosowanym języku.
Małe „ojczyzny” siłą homo sapiens
Był taki czas, że na ulicach polskich miast nucono piosenkę „Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście”. Homo sapiens ewoluował od wspólnoty pierwotnej, dochodząc do budowania miast – gigantów. Jednak mózgi ludzi są nadal przystosowane do budowania relacji w mniejszych grupach, zgodnie z teorią Dunbara, nie większych niż 150 osób. Aby zatem funkcjonować w harmonii ducha i ciała, w jednoczących ludzi relacjach, ważne jest utrzymywanie struktur samorządowych, terytorialnych, swobody w tworzeniu różnorodnych, oddolnych organizacji. I tutaj także możemy obserwować ruchy na zasadzie wahadła. Co rusz pojawiają się próby dominowania, centralizowania działań, autorytaryzmu. Rosja, Chiny, z ich przywódcami, to przykłady, które mogą powodować bezsenność innych narodów. Putinowi, innym autokratom marzy się władza nad coraz większą populacją. Osobiście jestem przekonany, że i Netanjahu odpowie za swoje działania, które zdekoncentrowały pracę służb w Izraelu w 2023 roku. Takich przykładów jest więcej. Trzeba uważności, aby dbać o poruszanie się w granicach wyznaczanych przez rozkład normalny, czyli utrzymywanie skrajności na właściwym poziomie. Jest to kwestia publicznych debat, argumentowania, wskazywania zagrożeń ale też budowania miar, które będą dostarczały sygnałów ostrzegawczych. To wszystko należy również rozpatrywać w kontekście – jak napisał Virchow – wolnej i niegraniczonej demokracji. Być może słowa wolna i nieograniczona brzmią bardzo idealistycznie, jednak istotne będzie wykazywanie troski o pielęgnowanie demokracji w jej zasadniczym nurcie. Jakże aktualne są te słowa w Polsce, w 2024 roku, kiedy rozważamy tutaj sferę języka, komunikacji, inicjatyw oddolnych oraz demokracji.
Aksjologia – układanie wartości
Zdolność gatunku homo sapiens do współpracy pozwalała na budowanie systemów wartości, które wyrastały ze współpracy poszczególnych grup. Fenicjanie skupiali się na handlu, na zakładaniu miast, aby rozwijać wymianę w całym basenie Morza Śródziemnego. Sparta postawiła na siłę wojowników ignorując dramat matek, które urodziły chłopców ocenianych jako nieprzydatnych dla wojska. To wyjątkowo nieludzkie, aby zrzucać niemowlęta ze skały, jednak taką kulturę tworzyła Sparta. Pozostając w kręgu pięciu wniosków z 1848 roku, z epidemii tyfusu plamistego na Górnym Śląsku, można podkreślić znaczenie edukacji. To już inna skala problemu. Mamy za sobą równość płci, natomiast pojawiają się inne, trudne kwestie. To szybkie, nieprzewidywalne zmiany w kulturze, którą determinuje technologia. Bez wątpienia, edukacja wymaga rozwiązań wyrastających z wiedzy opartej na dowodach. Jeszcze raz warto się odwołać do przykładu Finlandii, w której w połowie XX wieku opracowano założenia systemu edukacyjnego. Są one wyłączone spod wpływów politycznych. System jest budowany na wiedzy opartej na dowodach. W tym kierunku należy podążać, bowiem Polska, podobnie jak Finlandia, może przede wszystkim liczyć na zasoby intelektualne swoich obywateli, a to wymaga inwestowania w sferę edukacji. Piąty element to funkcjonowanie państwa oraz Kościoła. To też ciekawa kwestia, że prawie od 200 lat pojawia się ta sama dyskusja. Dla wspólnego dobra należy szukać rozwiązań, które pozwolą na rozdzielenie tego, co jest związane z państwem oraz tego, co jest związane z Kościołem. Dla wspólnego dobra. Szacunek, odpowiedzialność, rozmowy, właściwa komunikacja, to warunki budowania lepszego świata.
Pełnia istnienia – jest coś ważniejszego?
Rozpocznę od żartu z dawnych lat, którym było rozwiązanie następującego rebusu. Otóż, w kolejności jedno po drugim, były ułożone następujące elementy – na początku, data 19 marca, dalej skrót nazwy państwowego banku PKO, a na końcu – wózek dziecięcy. Zadanie polegało na rozwiązaniu tego rebusu. A brzmiało ono tak – „Józek pko wózek”. To pewnie było możliwe do zrozumienia wyłącznie w Poznaniu, i to na spacerze nad Wartą, w okolicach Chwaliszewa. Data 19 marca to imieniny Józefa, stąd Józek. PKO – i tutaj jest kłopot, bowiem wchodzimy w sferę gwary wielkopolskiej. Termin „pko” ma oznaczać pchanie. Gdzie się pan „pko”? – pytano kogoś, kto chciał się wepchnąć do kolejki. Zobacz, mówili inni, on się „pko” do władzy. I tak wracamy do tego, że każdy z nas, pcha swój wózek życia. To jest sens tej części wpisu. Spodobał mi się termin „pełnia istnienia”. Codziennie wieczorem o tym krótko rozmyślam – co wydarzyło się danego dnia, co zaplanuję na jutro, a co się niespodziewanego wydarzy – tego nie da się przewidzieć. To się składa na pełnię istnienia. Harmonia z samym sobą, wiara w siebie, akceptowanie siebie, świadoma praca nad rozwojem osobistym. Może być coś ważniejszego? – myślę, że nie. Pełnia istnienia – od wschodu do zmierzchu, czyli od przyjścia na świat do jego opuszczenia. To własna, piękna opowieść o sobie samym, o relacji z sobą, ze swoim ciałem i duchem, o relacjach z innymi. Warto żyć dla tych relacji. Jesteśmy tu i teraz. A zatem odwoływanie się do innych epok traci sens. Przydarzył nam się piękny, nasz własny projekt, który nazywamy życiem. A zatem realizujmy go z uśmiechem, akceptacją, energią, świadomością. Przeszłość nie powinna nas ograniczać, bowiem ona już była. Przyszłości nie znamy, a zatem jesteśmy wolni także od tego ograniczenia. Mamy teraźniejszość, mamy wpływ na część tego, co jest wokół nas i to traktujmy jako najważniejsze.
Pisałem już wcześniej, że Dominika Loreau (Sztuka prostoty) olśniła mnie pomysłem, aby niczego nie wyrzucać, tylko wszystkiemu podarować wolność, dać temu drugie życie. Tak się uwolniłem od wielu niepotrzebnych rzeczy, które mi zalegały w domu. To sfera materialna. Ale tak się też uwolniłem od „rupieci” duchowych, które zalegają w sercach każdego z nas, w mniej lub bardziej głębokich i obszernych „piwnicach” – jak ktoś chce to na strychach – dusz naszych. Posłużę się doświadczeniem Jana Czochralskiego, twórcy monokryształu krzemu, na którym oparty jest przemysł komputerowy. Otóż, kiedy w rodzinnej Kcyni otrzymał świadectwo maturalne z ocenami, podarł je na oczach wszystkich z komentarzem, że jeszcze w historii nie było tak krzywdzących, niesprawiedliwych ocen dla ucznia. Czy kogoś z nas to dziwi? Czyż nie czujemy się pokrzywdzeni, widząc nasze świadectwo z ocenami? Reakcja Jana Czochralskiego była emocjonalna. Kiedy chciał studiować, to proszono o świadectwo maturalne. I wtedy był kłopot. Jednak Jan „puścił wolno” swoje zachowanie, uwolnił się od tego zdarzenia i zajął się pracą naukową. Każdy z nas ma w pamięci wiele różnych, trudnych spraw. I ja nie jestem tutaj wyjątkiem. Wszystkie jednak „puściłem wolno”, czyli uwolniłem się od nich. Nasze mózgi nie powinny być dla nas muzeami. Ich istotą jest to, że mają kustoszy, którzy przetrzymują różne niepotrzebne rzeczy. Kustosz ma taką rolę, że przechowuje nieswoje rzeczy. I teraz wiemy, że możemy uwolnić każdego kustosza od obowiązku przetrzymywania różnych zdarzeń w mózgu. To będą nasze decyzje – uwalniamy złe wspomnienia, złe decyzje, przykre zdarzenia. Niechaj pozostaną wolne, a wtedy też będzie wolny nasz umysł. Jeśli zajechałeś komuś drogę, przeproś i puść to wolno. Jeśli ktoś tobie zajechał drogę, puść to wolno. Jeśli warknąłeś na partnerkę, przeproś, zaproś do lokalu na kolację (zadośćuczynienie), i puść to wolno. Nasz los jest w naszych rękach. To my nadajemy sens życiu, malujemy pięknymi barwami swój obraz – pełnię istnienia. Sami poszukamy sobie sposobów, aby „puścić wolno” wszystko, co zagraca przestrzenie duszy, serca, mózgu. Jeśli ktoś chce to powiedzieć innej osobie, proszę bardzo. Jeśli chce to powiedzieć sobie – np. głośno, na spacerze, w lesie, w polu, gdzie jedynym słuchaczem jest lekki zefirek, to też dobra metoda. Jeśli ktoś chce to napisać na kartce a potem spalić – znakomicie. Kiedy kanarek jest w klatce i ktoś ją otworzy, to nie zawsze od razu ptaszek wyfrunie z tego więzienia. Czasem trochę to trwa, aż znajdzie drogę do wolności. Być może trzeba niekiedy dwa razy coś sobie powiedzieć, może trzy razy, aż w końcu dany „rupieć” znajdzie otwartą przestrzeń i odzyska wolność. Najważniejsze jest życie, definiowane jako pełnia istnienia, budowanie relacji z sobą, z innymi. Nasze życie jest w naszych rękach. Kształtujmy je z optymizmem, uśmiechem, życzliwością, zaangażowaniem. Wszystko, co jest niepotrzebne, puśćmy wolno. Pozostawmy to co najważniejsze i pielęgnujmy jako najważniejsze.