Dziedzictwo zobowiązuje
Od najmłodszych lat byłem miłośnikiem mitologii greckiej. Lekcje łaciny zbliżały mnie coraz bardziej do kultury antycznej. Wykłady z filozofii, zajęcia z matematyki, na studiach – wszędzie były nawiązania do nazwisk, imion z Grecji. Zbudowało to w moim umyśle obraz kraju pięknego, uporządkowanego, bazującego na wysokiej kulturze, na wartościach. Z takimi wyobrażeniami lądowałem w Atenach, jako stypendysta rządu greckiego. Był to rok 1981. Poruszając się pieszo, szczególnie poza miastem, dziwiłem się bardzo, widząc w rowach stare lodówki, puszki po napojach, butelki, także inne śmieci. Z trudem radziłem sobie ze swego rodzaju dysonansem. Z jednej strony obraz kultury antycznej, z drugiej – zaśmiecone środowisko. Przełomem była sytuacja, zaobserwowana na skrzyżowaniu, w stolicy, w Atenach. Samochód – i to dobry, „wypasiony”, zatrzymał się na czerwonych światłach. Mogłem przejść przez jezdnię, mając zielone światło. I na moich oczach, bez zahamowań, kierowca auta, przez otwarte okno, wysypał na jezdnię zawartość popielniczki z samochodu. Całkowicie naturalne zachowanie – popiół i pety wylądowały na jezdni. Zupełnie, jak gdyby nie słyszał o Sokratesie, Pitagorasie, o bogini mądrości Atenie. Nie mogłem uwierzyć. Jako mieszkaniec Poznania, byłem zdruzgotany. Niestety, rowy pełne śmieci, zachęcały pozostałych ludzi, także turystów, do wyrzucania wszystkiego byle gdzie. Kulturę buduje się powoli, długofalowo. Kulturę narodu, ale także kulturę przedsiębiorstwa, instytucji. Natomiast może zostać ona szybko i łatwo zniszczona przez nieodpowiedzialne przywództwo.
Kto nami rządzi? – nikt!
Takie pytanie postawiono w przeszłości Zbigniewowi Brzezińskiemu, doradcy prezydenta i rządu USA. Postawiono je w kontekście odpowiedzialności za losy świata, za przyszłość narodów. Odpowiedź, po namyśle, była oczywista. Była to odpowiedź – nikt! Jednak w pierwszej chwili – szokująca. Jak to nikt nami nie rządzi? A prezydenci? A premierzy? A ONZ? Wygodnie się żyje złudzeniami, fikcją, iluzją, że wszystko się zmieni, jak tylko pojawi się ktoś, kto się wszystkim zajmie. Czas sobie uświadomić, że to niewłaściwe myślenie. W naturze ludzkiej istnieje trudne do logicznego wytłumaczenia przekonanie, oczekiwanie, na działanie siły wyższej. Być może magia północy przemieni Kopciuszka w Piękną Królewnę. Być może spotkanie przywódców krajów najbogatszych doprowadzi do zahamowania ocieplania się klimatu. Od pół wieku pojawiają się apele (np. Raport Klubu Rzymskiego), aby ograniczać emisję spalin, zanieczyszczenie środowiska itp. Rezultaty sprowadzają się do deklaracji zapisanych na papierze, powtarzanych przez media. Jako mieszkańcy Europy, możemy cieszyć się z decyzji, podejmowanych przez Unię Europejską, które przekładają się na wprowadzanie ograniczeń (naczynia plastikowe, sztućce itp.). Są to potrzebne decyzje, sensowne, jednak w niezwykle wolnym tempie wprowadzane w życie. Jednak Unia Europejska nie znajduje naśladowców. Przywódcy poszczególnych krajów, w tym największych, są skoncentrowani przede wszystkim na uzyskiwaniu jak najwyższych wskaźników PKB. Jest to całkowicie sprzeczne z dążeniami do rozwoju zrównoważonego, z ograniczaniem zużycia energii oraz wody.
Z torbą do lasu
Myślę, że wiele osób słyszało historię jednego z mieszkańców, który narzekał na dziurawą drogę. Został zaskoczony pytaniem, ile on sam zasypał takich dziur. To ani jemu, ani innym, nie przyszło do głowy. Ta dziurawa droga, to jedynie punkt odniesienia. Refleksja, tutaj zapisana, ma nieco inny wymiar. Odwołam się do innego powiedzenia, a mianowicie: grosz, grosz, pełen kosz. W tym przypadku dotyczy to spaceru w lesie, położonym po sąsiedzku. Można się do niego wybrać z torbą, do której będzie się zbierać puste butelki, puszki, inne śmieci. Im więcej będzie ich w torbie, tym mniej ich zostanie w lesie. To tylko jeden z elementów. Zmiana podejścia polega na tym, aby skupić swoją, osobistą uwagę na wielu drobnych elementach. Zmniejszając np. zużycie o jeden procent w dziesięciu różnych sferach konsumpcji, możemy, sumarycznie, uzyskać 10 procent zmniejszenia zanieczyszczeń, zagrożeń. Chciałbym napisać, że fikcją jest czekanie na jakieś istotne, radykalne zmiany z punktu widzenia całego świata. Niewielkie są szanse, aby się to spełniło. Chyba, że wyczerpie się cierpliwość Pana Boga i sam się tym zajmie, jako Przywódca Najwyższy. Sensownym, właściwym działaniem będą osobiste zachowania. Nie jest to proste, jednak jest możliwe. Wymaga samokontroli, odwagi wejścia na właściwą ścieżkę życia. Doskonale wiadomo, że nie jest łatwe oddzielenie się od tłumu, od większości. Trudno oprzeć się pokusie wkładania do koszyka produktów wystawionych w supermarkecie na półkach. Są tak pięknie opakowane, tak skutecznie reklamowane. Niewiele osób zdecyduje się na noszenie tych samych rzeczy, widząc zmieniającą się modę. Nie jest łatwo, aby sprzedać jeden samochód, skoro sąsiedzi mają nadal dwa. Trzeba siły woli i odpowiedzialności, aby pojechać na wakacje nad jezioro, zamiast polecieć do Australii.
Myślenie jest męczące
Zachowania oparte na stereotypach są wygodne, wpisane w naturę człowieka. Dąży ona do minimalizowania wysiłku i do maksymalizowania korzyści. Tymczasem budowanie wspólnego dobra wymaga wysiłku. Rzecz w tym, aby działania poprzedzić myśleniem analitycznym, krytycznym. Taki jest cel tego wpisu – inspiracja do wdrożenia, we własnym modelu zachowań, codziennej kontroli postępowania. Każdy z nas może w istotny sposób przyczynić się do leczenia Ziemi z chorób, których jej, jako ludzie, dostarczyliśmy. Wypisanie tutaj jakiejkolwiek listy zachowań mija się z celem. Każdy z nas jest inny, ma swoje przyzwyczajenia, swój dom, rodzinę. I wszystko, co zostanie zaprojektowane, powinno pochodzić z własnego, krytycznego sposobu myślenia. Wówczas jest nadzieja, są szanse, że będzie to realizowane. Mamy dystans do cudzych projektów. Chętnie realizujemy własne. Najpierw jednak trzeba je stworzyć. Powszechnie znane jest powiedzenie, że należy ludziom podarować wędkę a nie rybę. I oto wędka. Propozycja, aby zacząć budować własną listę zmian w indywidualnym życiu. Warto krytycznie spojrzeć na mieszkańców USA. To kraj, który jest przekonany o przywództwie w skali świata. To ponad 300 milionów ludzi. Gdyby pozostałe 7 miliardów miało ich naśladować, to zabraknie materiałów budowlanych do wznoszenia domów o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych na rodzinę. Zabraknie stali do wytwarzania SUV-ów. Zabraknie wody do produkcji wołowiny, odzieży. Wszystkie miasta natomiast zostaną zasypane wyrzucaną żywnością. Nieszczęście Planety, to naśladowanie wzorców z USA. Małe samochody z Japonii, nie potrzebują aż tyle stali co krążowniki szos, SUV-y. Szwedom wystarcza mały dom, małe mieszkanie. Japończycy jedzą znacząco mniej mięsa niż Amerykanie.
Stwórz własny Eden
Natura człowieka jest największym kusicielem – domaga się prostych i łatwych rozwiązań. To jednak droga, która prowadzi do przepaści. Lenistwo, zachcianki, wygoda, to wszystko jest wpisane w naturę człowieka. Rzecz w tym, aby, będąc istotami rozumnymi, opierać się tym pokusom ze wszystkich sił. Od wielu już lat skupiam się na tworzeniu własnej ścieżki życia, przyjaznej wobec ukochanej, jedynej Planety. W odniesieniu do żywności, marnotrawstwo jest u nas bliskie zeru. Coraz więcej produktów jest pakowanych we własne torebki z materiału. Wszystko, co było w nadmiarze, w odniesieniu do ubrań, otrzymało drugie życie. Niemal w każdym wpisie wspominałem o wprowadzanych zmianach. I to właśnie jest sensem oraz istotą. To tworzenie własnej, ciągle aktualizowanej listy działań, które będą odpowiedzią na zagrożenia. Każdy z nas, w aktywny sposób, może budować kawałek tego, co nazywamy rajem. Z niego wyszliśmy i teraz mamy obowiązek zapewnić jego czystość i świeżość. Wiem, że to jeden z najtrudniejszych wpisów na mojej stronie. Jednak dobrze wiemy, że nie ma prostych i łatwych rozwiązań, gotowych schematów. Wszystko, co jest wartościowe, pochodzi z pogłębionej refleksji, jest efektem mądrych działań, krytycznych myśli, uważności w obserwowaniu otoczenia. Nasza świadomość wzrasta. I w tym jest nasza moc, jako gatunku homo sapiens.
Licz na siebie
To dość trywialne i dobrze znane powiedzenie – jeśli umiesz liczyć, to licz na siebie. I takie jest przesłanie tego tekstu. To inspiracja do wytyczenia sobie własnej, oryginalnej drogi. Fikcją jest czekanie na kogoś, kto dokona radykalnej zmiany na świecie. Natomiast drobne zmiany zachowań w społeczeństwie, przełożą się na uzdrawianie udręczonej przez ludzi Ziemi. Podobno wszystkie mrówki na świecie ważą więcej niż populacja ponad 7 miliardów ludzi. Jakże mała jest pojedyncza mrówka. A zebrane, policzone, zważone razem, dają ogromny, całościowy efekt. I taki też może być rezultat wielu z pozoru drobnych, pojedynczych działań, które będziemy systematycznie i konsekwentnie wprowadzać w naszym życiu. Media społecznościowe są pełne inspiracji do tworzenia własnej listy. I na koniec niezwykle dla mnie miła informacja. W dwa dni po opublikowaniu ostatniego wpisu, otrzymałem mail od Pana Marcina Gurtatowskiego. Do wymienionych przeze mnie, „pięciu kółek olimpijskich”, dopisał szóste – a mianowicie – ochraniaj. Panie Marcinie – dziękuję bardzo. To jest istota, sens tych tekstów. Inspiracja do krytycznego spojrzenia, do wytyczania własnej ścieżki spełnionego życia. Na zdjęciu otwierającym tekst, jest mrowisko. To metafora. Pojedyncze działania składają się na wielki kopiec dobra dla naszej Planety. Jak te maleńkie mrówki, nasze, pojedyncze działania, dadzą właściwy efekt. Przywódcy, być może wówczas, czegoś się nauczą. A z czasem, być może bardziej odpowiedzialni, zostaną wybrani z grona osób o nowej świadomości, dostosowanej do nowego świata.