Co widzimy? – sześć czy dziewięć? (6 – 9)

4 grudnia 2023

W jednej z uczelni, na egzaminie magisterskim, studenci losowali numery, a dziekan, z własnej listy znanej wcześniej wszystkim, odczytywał pytanie, które pod tym numerem było zapisane. Student wylosował 6 i taką podał interpretację dziekanowi. Dziekan oznajmił że jest to 9 i odczytał, właściwą jego zdaniem, treść pytania. Panowie byli po przeciwnej stronie stołu. Po tej historii udoskonalono system, stawiając kropkę przy cyfrach – zatem było wtedy 6. oraz 9. A oto inna historia. Świat biznesu zna fortel pana Samuela Goldwyn’a. Przez wiele lat poznał branżę rękawiczek. Kiedy rząd USA obniżył cła na te produkty, biznesmen tak się zirytował, że szukał zwykłej, bezpodstawnej zemsty. I wymyślił oryginalny trik. We Francji zamówił duże ilości rękawiczek. Poprosił producenta, aby osobno spakował lewe oraz osobno prawe. Każda partia została wysłana do innego portu w USA, o czym wiedział tylko zamawiający. Ówczesne prawo w USA stanowiło, że jeśli ładunek nie będzie odebrany w okresie pół roku, to urząd celny może go oddać komukolwiek za jednego dolara. Nikt nie był zainteresowany, aby kupić wyłącznie lewe, a w innym porcie – prawe rękawiczki. A zatem pan Samuel odebrał obydwa ładunki, połączył lewe i prawe rękawiczki, sprzedając bez cła. Taką sztuczkę można zastosować raz. Pomogło to natomiast uruchomić wytwórnię filmów. Natura ludzka jest niezwykle bogata, pełna tajemnic i niespodzianek. I to w wielu aspektach życia. Co rusz są sytuacje, że ktoś widzi 6, a ktoś inny – 9. Ciekawe, co widzi Pan Bóg, kiedy patrzy na to z góry. To już poza dzisiejszym, nurtem głównym.
Przekrój pnia sosny
Być może wiedza na temat wieku sosny, ocenianego na podstawie przekroju ściętego piłą pnia jest mało precyzyjna, jednak taka mi została w głowie i potraktujmy ją jako metaforę w dalszych rozważaniach. Każdy słój to efekt rozwoju drzewa w czasie roku. Interesujące jest to, że nie ma przerwy wynikającej z marnowania, co cztery lata, energii związanej z wyborami. Woda, promienie słoneczne, temperatura, zasoby gleby, są wykorzystywane stosownie do warunków. Jak to się dzieje, że gatunek homo sapiens, wyposażony w rozum, zdolność do współpracy, potrafi niszczyć to, co sam zbudował? – przykładem Gaza, Ukraina. To także wybory parlamentarne w 2023 roku. Zamiast sprawnego zarządzania państwem, trwa dziecinna zabawa, bezsensowne przeciąganie liny. Założyciel firmy może być zdumiony patrząc, jak są marnotrawione zasoby – energia, zaangażowanie, produktywność. Oto opowieść kierowcy, który czekał na kogoś w centrum miasta, w swoim samochodzie, mając włączony silnik. Po chwili podeszła uczennica szkoły podstawowej, zapukała w szybę auta, a kiedy kierowca uchylił okno, ona wskazała na samochód i powiedziała, że to nie jest dobre dla środowiska. Wtedy kierowca wyłączył silnik. Na ile było to miasto w Polsce? Jeszcze nie. Świadomość klimatyczna, ekonomiczna, rośnie powoli. Podobnie dzieje się w sferze politycznej. Trudno zrozumieć takie marnotrawienie energii, taki brak odpowiedzialności. Coś może być zgodne z procedurami, natomiast może całkowicie kłócić się ze zdrowym rozsądkiem. W Londynie, kiedy nocą, palą się czerwone światła a nie ma na jezdni poruszającego się auta, pieszy może przejść na drugą stronę. To nasza, ludzka pozytywna cecha – zaufanie, odpowiedzialność, rozsądek. A trzy lata temu, w 2020 roku, publicznie padała deklaracja – po co się szczepić? Nigdy tego nie robiłem i teraz też tego nie zrobię – deklarowała głowa państwa. Uczymy się niekiedy bardzo wolno. Na ile ma to związek ze sporem Polski z producentem szczepionek za ich nieodebranie? – kolejny, oblany sprawdzian. Ryzyko zawsze istnieje, jednak wiedza i doświadczenie powinny być wykorzystywane do jego minimalizowania. Politycy są daleko za wiedzą, odpowiedzialnością, pragmatyzmem liderów biznesu. Kolejny raz się opowiadam za obowiązkiem ukończenia stosownych studiów przez osoby, które zamierzają brać udział w wyborach parlamentarnych. W ławach sejmowych powinno być miejsce jedynie dla tych, którzy mają umeblowane umysły.
Edukacja kompaktowa
W ostatnim dniu listopada 2023 roku stawiłem czoła nowemu wyzwaniu. Od lat piszę artykuły, głoszę wykłady w tradycyjnej formie. A teraz jeden z podmiotów poprosił, abym nagrał krótkie filmy szkoleniowe. Uzgodnione zostały tematy oraz czas trwania filmu – nie więcej niż 6 minut. Pracowałem nad tym kilkanaście dni, ćwiczyłem przekaz i w trzy godziny nagrałem kilka filmów (dokładnie 4). Nagle zdałem sobie sprawę z efektywności, która jest w sercu ekonomii (jeśli ta nauka ma serce). Pewnie zawartą na tych filmach treść, napisałbym na kilku stronach w tradycyjnej, papierowej formie. Być może młodzi pracownicy by tego nie przeczytali. Natomiast te kompaktowe, czyli skondensowane treści, bez kłopotu odsłuchają w tramwaju czy pociągu. W zasadzie tyle potrzebujemy – najważniejszą, praktyczną wiedzę. Możemy ją podać w syntetycznej formie. To, co najważniejsze. Tak, to i na mnie zrobiło wrażenie – efektywność ekonomiczna, skuteczność. Tak sobie myślę, że może byłoby właściwe, abym przyszedł do odpowiednio przygotowanej sali, na wykład 1,5 godziny, w której przy stolikach, po 5 – 6 osób siedzą studenci, rozmawiają ze sobą, budują relacje, wymieniają doświadczenia, a ja co pół godziny włączę im film z praktyczną, kompaktową wiedzą. Może z pominięciem schematów, klasyfikacji, dygresji, drugorzędnych informacji. Uczymy się sami, praktycznie, przez własne doświadczenia, relacje, kontakty społeczne. Pół wieku prowadzę zajęcia w znanej mi formie. I oto czas na modyfikowanie tego, co tak dobrze jest nam znane. Ekonomia nazywa to efektywnością. Jednak to co nazywamy, rzadko rozumiemy i stosujemy. Do tego jeszcze jedna refleksja. Otóż ta kompaktowość to także forma. Nagrałem to w dobrze wyposażonym studio. Byłem pod wrażeniem profesjonalizmu pracowników. Jakość dźwięku, obrazu, tła, oświetlenia, pewnie wielu innych elementów, jest stała i na najwyższym poziomie. To, co najważniejsze, jest podane w formie kompaktowej. A reszta czasu to relacje, wypoczynek, utrwalanie, przekładanie na własne wyzwania, rozwój osobisty. Oto kolejne pytanie, w innym obszarze – widzimy 6 czy widzimy 9? S. Covey zachęcał do wyrabiania w sobie nawyków, bowiem oszczędzają one zasoby. Kiedy przez 1.5 godziny ktoś będzie świadomie mówił „chcę” zamiast „muszę”, być może zdobędzie nawyk, który wzmocni relacje z innymi i zwiększy jego satysfakcję osobistą.
Charakter wykuty w kamieniu
W listopadzie 2023, na terenie MTP, odbywał się Kongres Branży Kamieniarskiej. Poproszono mnie o udział w tym wydarzeniu i podzielenie się refleksjami na temat przywództwa. Mam dystans do korzystania z AI albo ChatGPT jako narzędzi, które miałyby mnie wyręczyć w pracy, która daje mi dużo radości i zadowolenia. „Przeszukałem” zatem zgromadzone w mózgu zasoby zakumulowanej przez lata wiedzy i znalazłem kotwicę w przeczytanej pewnie 20 lat wcześniej pracy Vince Lombardi (1913 – 1970), szanowanego w USA trenera futbolu amerykańskiego. To trener, kierujący się konsekwentnie własnymi zasadami, postawiony na piedestale wdzięcznej pamięci wśród Amerykanów. Uderzyło mnie wtedy jego rozumienie słowa „charakter” – głównie odnosiłem to do lidera, trenera. Zapamiętałem, że cechy, wartości, zawarte w słowie „charakter”, definiował jako wykute w skale, w kamieniu, a zatem trwałe, niemożliwe do naruszenia. I w taki też sposób zbudowałem strukturę wykładu, najważniejsze do przekazania, zapamiętania, wdrożenia, treści. Charakter to – zdaniem C. Dweck – ukryte pokłady energii, które pozwalają poszukać rozwiązania nawet w sytuacji, kiedy wszystko zdaje się sprzysięgać przeciw nam. Oczywiście był to jeden z wielu wykładów na tym Kongresie, na którym dominowała tematyka kamienia, architektury z kamienia, czyszczenia kamienia oraz innych zagadnień. Wykład o przywództwie to jak jeden z owych słoi na przekroju pnia sosny. Było mi miło, że chociaż był to już ostatni wykład tego dnia, to jednak sala była wypełniona wystawcami i zwiedzającymi. Było mi też miło, kiedy podszedł później jeden ze słuchaczy i powiedział, że wiele już w swoim życiu wysłuchał wykładów, jednak pierwszy raz były to dla niego tak ważne i przydatne treści. Chociaż mam poczucie własnej wartości, to te słowa Słuchacza były dla mnie ważnym wsparciem i utwierdzeniem, w trzymaniu się własnej ścieżki rozwoju. Tak to nasze życie, aktywność, zaangażowanie, odkładają się w postaci niewidzialnych słojów, przecinających życie duchowe, intelektualne, emocjonalne współobywateli.
Wzajemność nie zna arkusza Excel
Robert Cialdini w mistrzowski sposób zebrał własne oraz dostępne w literaturze wyniki badań na temat wywierania wpływu i zestawił je w pracy zwartej, opisującej różnorodne metody. Jedna z nich, być może nawet najczęściej opisywana w przestrzeni publicznej, nosi nazwę reguły wzajemności. W Polsce znane jest powiedzenie „jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie”, jednak ma ono nieco inny odcień znaczeniowy. Tutaj, interpretacja pozytywna może być na dalszym planie niż przesłanie negatywne – ty mi robisz wbrew, to ja ci też zrobię wbrew. Może dla chwili oddechu – nasz kolega miał takie dwa powiedzenia – „on jej zrobił wbrew, ona jemu zrobiła na rękę” oraz – „on ją kochał zażarcie a ona go kochała zawzięcie” (fonetyka zmienia przesłanie). Tyle niskiego lotu humoru.
W klasycznym rozumieniu tej reguły, zaproszenie znajomych na kawę z okazji przesilenia zimowego skutkuje tym, że znajomi zaproszą nas na kawę z okazji przesilenia letniego. Każdy z nas ma wiele przykładów, doświadczeń. Jednak trzeba na tę zasadę spojrzeć również z innej perspektywy, dalekiej od arkusza kalkulacyjnego. W moim przekonaniu, ten wymiar poza „kalkulacyjny” jest dużo ważniejszy dla ludzi, dla społeczeństw. Byłoby dobrze, aby mieć na uwadze właśnie ten ogólny, społeczny wymiar, daleki od proporcji jeden na jeden. To wymiar rozłożony w czasie, w przestrzeni, w różnych sytuacjach, z większości których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Być może jest to ta biała, jasna przestrzeń między słojami na wspomnianym przekroju pnia sosny. Jestem przekonany, że właśnie świadomość takiego wymiaru zasady wzajemności, czyni nas ludźmi społecznie odpowiedzialnymi, wrażliwymi, szanującymi siebie oraz innych. Spójrzmy na rodziców oraz ich aktywność w wychowanie dzieci. Wstają w nocy, aby przewinąć dziecko, nakarmić, uspokoić. Zawożą i odbierają ze szkoły, finansują korepetycje, rozwijanie zainteresowań. To jest niezwykłe u ludzi, jak długo trwa proces opieki nad dziećmi, zanim się usamodzielnią. Na ile działa tutaj reguła wzajemności? Pewnie działa, jednak w całkowicie innym wymiarze – społecznym, ponadczasowym. Zdarza się, że rodzice odchodzą wcześnie i dzieci nie mają okazji, aby się nimi opiekować na starość. Jednak to wszystko, co otrzymali od swoich rodziców, „oddadzą” kolejnemu pokoleniu, czyli wychowując własne dzieci. A one z kolei….. Jeśli spojrzymy na otoczenie, na nasze relacje, to wymiar odwzajemniania jest zupełnie inny niż ciastko za ciastko. Piszę o tym, aby inspirować do własnej refleksji, do osobistego spojrzenia na świat, do wyzwolenia się z ciasnego spoglądania na regułę wzajemności. Poza tym jeszcze dwie kwestie. Pierwsza to głos studentki, pani Aleksandry, na sobotnich zajęciach. Otóż pięknie to ujęła – jako sprzeciw wobec powiedzenia, że „nie ma darmowych obiadów”, albo inaczej, bardziej dosadnie – „za darmo już umarło”. Potoczyła się ciekawa, pouczająca dyskusja. I to zupełnie w innym duchu. „Za darmo” żyje i ma się dobrze. Właśnie ruszyła akcja „Szlachetna Paczka”. Za kilka dni będą wigilie otwarte dla wszystkich, którzy potrzebują wsparcia ekonomicznego i społecznego. W wielu miejscowościach funkcjonują „jadłodzielnie”. Robimy sobie wzajemnie krzywdę, bezmyślnie powtarzając schematy o tym, że nie ma darmowych obiadów. A druga kwestia dotyczy relacji, zwłaszcza opartych na miłości, na przyjaźni. Zostanę przy miłości związanej z rodziną. Tutaj nie ma zastosowania korzystanie z arkusza kalkulacyjnego, jeśli partnerom zależy na stabilności związku. Umowa na zasadzie – za każde przygotowane śniadanie „należy” się zamiatanie pomieszczeń dwa razy dziennie – nie przetrwa długo. Relacje oparte na miłości to codzienne angażowanie się w realizację zadań. Zasadne będzie dzielenie się zadaniami stosownie do swoich umiejętności, uzdolnień, natomiast nie może to być oparte na arkuszu Excel. Księgowość nie jest fundamentem relacji. Miłość, zaufanie, zaangażowanie, odpowiedzialność, to są fundamenty udanego związku.
Zaangażowanie a poświęcenie
W ramach refleksji nad postrzeganiem 6 i 9, czyli niezwykle otwartej, nawet luźnej tematyki, podzielę się refleksją w odniesieniu do tych dwóch terminów, a mianowicie zaangażowania i poświęcenia. Impulsem było pytanie postawione przez jedną z osób uczestniczących w zajęciach na temat słów oraz ich znaczenia w procesie komunikowania się. Były to rozmowy, na ile np. mówić inwestycja zamiast wydatek – w takim ujęciu, że rolnik inwestuje w zakup ciągnika a nie wydaje pieniędzy na ten cel. Na koniec tego spotkania, kiedy część osób zmierzała do automatów z kawą, jedna z osób podała przykład różnicy między zaangażowaniem a poświęceniem. Uczyniła to w odwołaniu do jajecznicy na boczku. Wersja była taka – kura się zaangażowała, a świnia się poświęciła. Wracałem do domu, po zajęciach, i przez dwie godziny rozmyślałem o kurze i świni. Nie znalazłem w mojej głowie uzasadnienia dla takiej interpretacji, że kura się zaangażowała a świnia się poświęciła. Nie będę snuł dalej własnych refleksji na ten temat. Może byłbym rad poznać inne opinie na ten temat. Jednak mam teraz nieco jaśniejsze spojrzenie na te terminy. Oczywiście wiele wątpliwości nadal wypełnia mój umysł. Myślę sobie, że Los jest dla mnie bardzo łaskawy, bowiem rzadko mam styczność z poświęceniem, natomiast o wiele częściej z zaangażowaniem. Opisywałem wcześniej nagrywanie filmów edukacyjnych oraz wykład na targach. To przypadki, w których mogę mówić o zaangażowaniu – w przygotowanie, dotarcie na miejsce, wygłoszenie treści. W pracy zawodowej pracuje się nad miernikami, które oceniają zaangażowanie. To zrozumiałe z punktu widzenia efektywności oraz skuteczności. Jednak mam ograniczone możliwości odniesienia się do poświęcenia. Pisałem, że lubię poniedziałki, że realizuję swoje pasje. To dość dalekie od poświęcenia. Nie mam w sobie heroizmu, aby poświęcić własne pasje, zainteresowania i wyjechać do Afryki, aby prowadzić dom dla dzieci porzuconych, okaleczonych, sierot. To pewnie mógłbym nazwać poświęceniem, gdybym był do tego zdolny. Jednak gdybym rozmawiał z osobą, która taki ośrodek tam prowadzi, jest tam, bowiem realizuje swoje powołanie, misję, pasję, to na ile byłoby to wówczas poświęcenie? Być może byłoby to wyłącznie zaangażowanie. Nie wiem. Może będzie okazja do wymiany poglądów.
Książka o roli lidera
I na koniec, może nawet bez związku z 6 i 9, za to może w powiązaniu ze słojami pnia sosny, informacja związana z efektem zaangażowania wielu osób w prace, których efekt końcowy, za kilka dni, opuści mury drukarni. Otrzymałem około września propozycję z firmy IMPETUS Consulting, aby napisać tekst na temat roli lidera w pracach zespołów biznesowych. To inicjatywa tworzących tę markę osób. Było to dla mnie wyzwanie, które od lat samoistnie kiełkowało w moim mózgu i sercu. Z radością, zaangażowaniem, usiadłem do pisania tekstu. Złożyłem go w redakcji. W krótkim czasie został zredagowany i opracowany technicznie. Od pierwszych dni grudnia jest już w drukarni. Przed połową grudnia będzie dostępny na stronie IMPETUS Consulting. I ja mam też nadzieję, że będę w tym czasie miał na biurku zakupione przeze mnie egzemplarze tego dzieła. Wszystkim osobom pięknie dziękuję za zaangażowanie w ten projekt. To dla mnie wielki zaszczyt. Będę przeszczęśliwy, kiedy mój pokój się wypełni zapachem farby drukarskiej, zapachem świeżo zadrukowanych kartek papieru. To radość dla autora, która jest niemożliwa dla niego do opisania, z powodu ubóstwa języka. Jest mi też szczególnie miło, że Wydawnictwo zgodziło się na zamieszczenie krótkiego zdania – „Pamięci Doktora Szczepana Gawłowskiego”. To wielka dla mnie radość i wzruszenie, że książka ujrzy światło dzienne z tą dedykacją. W styczniu 2024 roku minie pięć lat od śmierci Doktora Szczepana Gawłowskiego, mojego Doktoranta i Przyjaciela.